Hej Wam wszystkim. Dawno nie pisałam, a zamierzałam to zrobić już kilka dni temu.
Założyłam ten wątek, żeby zobaczyć jak duży odsetek kobiet podchodzi "zadaniowo" i im się udało. Zarejestrowałam jedną - ale była
Jestem w stanie uwierzyć, że dużo siedzi w głowie, ale tak jak wspomniała jedna z Was - jeśli ktoś bardzo chce to nie da się od tak przestać chcieć (no przynajmniej ja nie potrafię) - choć próbowałam, albo udawałam przed sobą...(?)
Ktoś polecał lolka... Też to było, było też dużo winka. Jak widać nie pomogło, były wyjazdy (tak jak już wspominałam i wiele innych rzeczy, które mogłoby się wydawać trochę oddalą nurtujące myśli). I g**no.
18 grudnia - 30dc (mam różne cykle 31-36), dzwonię do lekarza. Tam miałam dostać skierowanie do szpitala na wszystkie możliwe badania, miałam tam leżeć 3 dni. Stwierdziłam że od nowego roku ostro podziałam w tym temacie, że nie ma co dalej czekać.
21 grudnia - 33dc, długo nie wstawałam z łóżka, w końcu weekend. A jak w końcu się zwlekłam to stwierdziłam od tak "a mam jakiś stary test z przed 3 miesięcy, zrobię" - nic nie oczekiwałam, nie zdziwiłabym się gdyby była jedna kreska - w końcu już zapisałam się do lekarza, więc w końcu wyjdzie co jest nie tak i szybko się uda.
Nie minęła minuta, a test pokazał drugą kreskę. Niedowierzanie, radość, łzy - combo. Ale rozsądek podpowiadał - może stary test i przekłamuje? Więc zrobiłam na drugi dzień rano kolejny - to samo. I jeszcze 24-go w ramach prezentu (albo rózgi) - taki wiecie super hiper fajny i drogi clearblue z pokazanie jaki tydzień - wyszło 2-3.
Co pomogło? Od początku starań popełniliśmy podstawowy błąd jakim było kierowanie się "możliwą" owulacją. Największym błędem jaki można popełnić to seks tylko w dniach teoretycznie owulacyjnych. Ja akurat należę do tych kobiet którym z podejściem zadaniowym się udało. "Projekt grudzień" jak widać wypalił, czyli w naszym wypadku wystarczyło kochać się codziennie, rzadko co drugi dzień przez cały cykl, praktycznie w ostatni dzień okresu do końca przedostatniego tygodnia przed kolejnym cyklem. Monitorowałam też temperaturę - pierwszy raz od roku.
Ja mam taką teorię, że należy spróbować wszystkiego, i różnych opcji. Nie należy 100% wierzyć w aplikacje, czy testy owulacyjne (wg testu afrodyta - bo też robiłam - w tym miesiącu nie miałam owulacji - dałam za to ***** ok.100zł - NIE WARTO). Kierowanie się obserwacją mojego ciała też na niewiele się zdało. Temperatura jakaś taka dziwna, wzrosła minimalnie - choć może taki mój urok. A śluzu w ogóle. Cały czas susza.
Także.... jak widać, w przypadku chęci posiadania jeszcze jednego dziecka - wiem jak muszę działać od początku
Pozdrawiam Was ciepło! I wszystkim życzę powodzenia.