reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wychowywanie bezstresowe to nie to samo co wychowywanie bez bicia!

krupka, ja często oglądałam Super nianię i owszem - są pokazane sposoby na histeryzujące dzieci... Np. jak dziecko rzuci się na ziemię i zacznie ryczeć to nie zwracać uwagi (oczywiście jeśli nie dzieje sie mu krzywda). A powiedz mi co byś zrobiła gdyby dziecko wpadło w jeszcze większą histerię??
Wiesz, ja i mój mąż reprezentujemy 2 różne postawy - on jakby mógł to zagłaskałby małą na śmierć a ja jestem ostra (ale nie biję dziecka !!! ). Jak trzeba to krzyknę - bo czasem nie da się tłumaczyć spokojnym głosem... Ale wiem też że on nie pozwoli mi uderzyć Oliwki, ani ja jemu nigdy na to nie pozwolę...
Ale powiem Ci też, że mój mąż z pierwszego małżeństwa ma córkę która ma obecnie 11 lat... I uwierz, że jej zachowanie czasem jest gorsze od tych dzieciaków z Super niani... Ale młoda w życiu klapsa nie dostała, a teraz nawet jak powie do ojca "ty ch***" to on nie reaguje, ewentualnie powie: córciu, nie mów tak do tatusia"... No sory, ale coś jest nie halo ... I dlatego jak tak się przyglądam to nie wiem co lepsze - dać klapsa/krzyknąć/ostro zareagować czy wiecznie spokojnie tłumaczyć...?? Oczywiście nie mówię tu o każdej sytuacji...
 
reklama
widocznie corcia byla wychowywana bezstresowo i stąd takie efekty :sorry2:

jak dla mnie - stres jak najbardziej (znaczy kary), ale klapsy NIE! Mam nadzieję, ze uda mi sie to zalozenie zrealizować :tak::-)
 
Te duże dzieci i nastolatki zachowują i odzywają się tak, jak im na to rodzice pozwalają i pozwalali:tak:
Dzieci nie biją, nie wyzywają, nie zachowują się niegrzecznie ot tak sobie
to jest EFEKT wychowywania przez rodziców, one same z siebie takie nie były, jak się urodziły
i może należoałoby najpierw wychować i dokształcić rodziców, a dopiero potem pozwolić im mieć dzieci
ja mam zawodowo styczność z rodzinami i wiem, jak to wygląda od podszewki
ZAWSZE winni są rodzice, bo to oni są dorośli i oni wychowują
dopiero w późniejszym okresie życia dzieci realnie dostrzegają swoją siłę
i wykorzystują ją
karanie TAK:tak:
bicie NIE:no:

P.S. Ja jestem mamą nastolatki /no prawie już/ która dostała ode mnie może kilka klapsow w życiu /ostatni może, jak miała z 6 lat/, więc mogę powiedzieć, że wychowujemy ją bez bicia

A dziecku, które po raz n-ty wchodzi na meble po prostu pozwólmy spaść /asekuracja!/, bo w innym wypadku się nie nauczy...
 
Akurat z mebli to mojemu dziecku nie dam spadać...
Generalnie jestem za karaniem, ale w ostateczności (i nie w postaci klapsów!). Bardziej stawiam na system nagród, czyli głównie chwalenia i tego typu pozytywne wzmocnienia. Ale też nie kupowanie dziecku zabawek w zamian za pożądane zachowanie, bo to niczego nie uczy.
 
ja byłam bita pasem, ręką, dyscyplinką, moj tato wojskowy wiec w domu rygor, do tego pierwsze dziecko wiec wiadomo... no i takie czasy ze dzieci się biło. Ale tylko do chwili gdy mama przejechała sobie tą dyscyplinką po nodze i poczuła jaki to bol:-D potem mnie przepraszała i do dziś sobie wybaczyć nie może ze mnie bili, oczywiścnie nie tłukli ale klapsy były mocne. kolejną 2 dzieci wychowywali bez bicia, zadna z moich siostr w dupsko nie dostała w zyciu, ale za to kary tak w stylu nie obejrzysz dobranocki, na podworku do 19:00, lub zero komputera (najmłodsza ma 13 lat i pannica z niej wyrasta troche się buntuje ale jest ok)nie uwazam zeby takie klapsy mnie wypaczyły i zrobił mi z psychiką coś nie tak, ale osobiscie nie zamierzam bić moich dzieci, bo uwazam ze jest masa innych możliwości na ukaranie za złe zachowanie. a co do bezstresowego wychowywania.. brak słow co z takich dzieci potem wyrasta jak patrze na dzieci tak chowane przez moje kolezanki i rodzinkę.
 
Hej,za niedlugo zostane mama i szczerze mowiac nie zastanawialam sie nad tym czy dam klapsa czy nie...Mysle,ze to zalezy tez od nas samych,od naszej psychiki...Spokojny,zrownowazony,podchodzacy do wszystkiego z dystansem czlowiek ma cierpliwosc jak super niania na odnoszenie dziecka na karnego jeza 50 razy a takiemu nerwusowi,komus kto ma problem sam ze soba zabraknie tej cierpliwosci...Ja mysle,ze prawidlowo wychowywac umieja Ci ,ktorzy sami zostali dobrze wychowani...bez przykrych urazow i niepotrzebnego bagazu.Byc moze nie kazdy zrozumie co chce powiedziec...Mozecie pomyslec,ze wypisuje tu jakies bzdury...ale czy mozna byc dobrym rodzicem z psychika zorana przez swoich wlasnych??Sama nie wiem.
A nastepna kwestia jest taka,ze aby nie dac dziecku klapsa to trzeba trzymac ten sam front z mezem...a moj w lekkim klapsie nic zlego nie widzi,tak jak twierdzi,ze najlatwiej psa nauczyc czystosci wsadzajac mu nos w siki (o to u nas to prawie byl rozwod)Mama klapsa nie daje nigdy a jak mamy nie ma to tata i owszem...i jak to wtedy ma funkcjonowac?Tak wiem...rozmowic sie z mezem i wytlumaczyc mu a co jezeli maz jest czlowiekiem upartym i twardo obstajacym przy swoich racjach i zasadach???:wściekła/y:Moj maz twierdzi,ze naczytam sie ''glupot'' w internecie i gazetach i pozniej prawie mu moraly,macha rekoma jakby sie od natretnej muchy odganial...Sa dwa swiaty i jest nas dwoje...ale jest tez milosc,kocham meza mimo wszystko.Chociaz ciezko nam sie czasem porozumiec w niektorych kwestiach.:dry:
 
Czy my, ludzie naszego pokolenia jesteśmy źle wychowani? Oczywiście uogólniam bo są rózni ludzie i rożne przypadki włacznie z patalogicznymi rodzinami..ale uogólniając: za naszych czasów, naszego dzieciństwa, dzieci dostawały klapsa w dupę i z tego co się orientuję nikomu ten klaps nie zaszkodzil. Ja tez dostalam może ze dwa razy i jakoś nic mi się nie stało:-pPamietam ,że szczypało:-D i już więcej nie popełniałam tego blędu, za który dostalam lanie.
Oczywiście absolutnie nie możemy tutaj porównywać klapsa do bicia i maltretowania dzieci..to już inny temat, znacznie poważniejszy.
Co do bezstresowego wychowania podpisuję się pod postem którejś z dziewczyn, ktora napisala, ze stres w jakims stopniu jest potrzebny czlowiekowi a w tym równiez dziecku. Drobne sytuacje stresowe mogą dziecko uodpornić przed tym co czeka ich w doroslym życiu..więc nie chciałabym aby mój synek w przyszlosci okazał się wystraszonym nieudacznikiem zyciowym...
Slyszałyście taką anegdotkę, która uslyszłam dosyć dawno temu? Brzmi ona mniej wiecej tak:
"Matka siedzi z synkiem w autobusie, syneczek zachowuje się dosyć niesfornie i ruszając nóżkami kopie siedzącego przed nimi pewnego młodzieńca. Chłopak zwraca matce uwagę :
-Proszę pani, prosze uspokoić dziecko bo mnie kopie.
Matka odpowiada:
-przepraszam bardzo, ale ja wychowuję swoje dziecko bezstresowo..
Po czym młody chłopak wyciąga gume z buzi i przylepia matce na czoło mówiąc:
-Ja tez bylem wychowywany beztresowo!"
:-D:-D
 
Różyczko, anegdotka dobra :-D:-D

hmm, wychowanie bezstresowe to temat rzeka, fakt... nie zaprzeczam, zdarzało się mnie czy mojemu rodzeństwu oberwać od rodziców... ale młodzież parę lat młodsza ode mnie szokuje mnie swoim zachowaniem. Np bezczeszczenie autobusów, cmentarzy, po co im to potrzebne? Podnoszą sobie adrenalinę paleniem "trawki" czy papierochów... odreagowują bijąc się czy... nie wiem co jeszcze... ja swoich dzieci nie biję, ale widząc, że robią coś źle, mówię im stanowcze nie i w końcu rozumieją, ze robią źle. a Julka zaczyna być dokuczliwa, więc uwazam, na to co robię i mówię. Ale moi siostrzeńcy nie mają zadnych obowiązków, o coś się je prosi, to śmieją się w twarz i robią swoje, nie podoba mi się to. Bo jak się nabroiło i narobiło bałaganu to trzeba to zrozumieć. Wkurza mnie to. A wydaje mi się że bezstresowe wychowanie może wynikać z tego, ze dzicko było zbyt rozpieszczone w dzieciństwie. Ale największym absurdem jest że nie można nic powiedzieć dziecku, czy zwrócić uwagi, bo możemy mieć przez to rozprawę sądową. Albo, jak idą młodzi, zwróci im się uwagę, to potrafią powiedzieć:czego się k*** czepiasz?, to mnie powala normalnie :szok: albo jak wszystko jest poniszczone zdewastowane, bo młodzież "odreagowuje" stresy! to jest coś strasznego, na placu zabaw koło mojego bloku narożniki w piaskownicy były powyrywane, aż się moje dziecko pokaleczyło!! gdzybym wiedziała, co to za k***** dziad zrobił powyrywałabym mu nogi z dupy!!!
 
Co mnie jeszcze wkurza dzisiaj to brak szacunku do nauczycieli w szkołach i do doroslych.:szok:. Co to za czasy, kiedy dzieciak któremu zwrócisz uwagę straszy Cie dziś sądem?????????Nauczyciele zwalniają się z pracy bo nie wytrzymują presji i szantażu w szkole, szantazują ich uczniowie! To jest coś niesamowitego. Za moich czasów jak nauczyciel wytargał ucznia za ucho, to wszyscy siedzieli ze strachu jak myszy pod miotłą..nie twierdze że kiedys było idealnie bo było przegięcie drugą stronę- nauczyciele za duzo sobie pozwalali, ale z dwojga złego wolę stare czasy-wtedy chyba było bezpieczniej jednak:baffled:
 
reklama
Było bezpieczniej Różyczko, i przede wszystkim nie było takiego bandyctwa, jakie jest teraz :szok: ta dzisiejsza młodzież mnie przeraża, mimo, że jestem od nich niewiele starsza...
 
Do góry