reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Wychowujemy nasze rozrabiaki

choć jakby zapłakała to pewnie zrobilby dla niej wszystko a ona to potrafi manipulować płaczem, ale już mu wytłumaczyłam który płacz to naciągactwo pospolite :-D
u nas to w domu najtwardsza to jest niania.....potem ja a mój M to na wszystko prawie pozwalała,w granicach bezpieczeństwa oczywiscie byleby nie marudził i nie płakał i też uczymy sie rozrózniac płacz z gatunku "naciagactwo pospolite" swoja droga fajowe okreslenie Renik:-):-D:tak:;-)
 
reklama
Tak wygląda nasz salon gdy młody się bawi




Potem sprzątam ja lub mąż z pomocą tego szkodnika:-D:-D:-D

A`propos - młody nauczył się rykiem wymuszać, a tak paskud kwiczy jak zarzynane prosię. Cała klatka słyszy jego awantury bo ja mu w niczym nie ustępuję. Jestem wredna ale nauczyłam się tego pracując w szkole. Tatuś tego młodego terrorysty szybciej sie poddaje, a babcie to od razu m u w tyłek wchodzą. Więc jestem osamotniona w walce z terroryzmem domowym:wściekła/y::wściekła/y:
 
Rudykot - Franek ma strasznie duzo zabawek!!! moja Nina nie ma nawet chyba polowy tego - tzn ma tez duzo, ale ja jej chowam zawsze sporo i potem wymieniam co jakis czas. w ten sposob ma co jakis czas "nowe" zabawki, a balaganu tez jest mniej :-):-):-)
 
Rudykotku u Nas z terroryzmem podobnie ... cieżki żywot matek walczących ;-)
hehe ... widzę, że Franiu podobnie jak Dawidek ... siada tam gdzie nie ma rozłożonego kocyka czy tez innych mat specjalnie dla NIego :-)
 
Nasz Kubula to też domowy wojownik, ryk ma taki że chyba w bloku obok go słychać, "zazynane prosię" to chyba idealne określenie;-) Ale ja to zlewam i jak zaraz zacznę mu tłumaczyć to mu przechodzi. Najgorzej jest ze spaniem:wściekła/y:, ale to opiszę na wątku "snu". Kuba ponieważ ma swój pokoik to tam pozwalam mu mieć porozwalane zabawki w ciągu dnia, ale pod wieczór wspólnie je chowamy i zabwaki "idą spać, bo są już bardzo zmęczone"-hihihi.
 
Przed moim M też dzieci czują respekt. Już to wcześniej pisałam - nigdy Kuby nie uderzył,a wystarczy, że tata powie podniesionym tonem i dzieci słuchają,a ja żebym sobie gardło zdarła to i tak nic z tego:baffled::dry:

U mnie identycznie. Jak mój mąż czegoś zabroni Agatce to ona z żalu płacze, ale słucha się go. Mnie to oczywiście mozna olac :crazy:
Nie wiem jak sobie poradzić z takim problemem. Agatka jak chce mi zrobić na złość to idzie na korytarz bierze pierwsze z brzegu buty, wklada je do buzi i przychodzi mi to pokazać :wściekła/y:. Juz nie wiem sama jak ją oduczyć. Jak buty są wszystkie pochowane to bierze jakies kapcie. Wie dobrze ze nie moze, tyle razy jej tłumaczyłam, ale widzę, ze to tylko daje odwrotny skutek. Mysle ze ona jak najbardziej robi to z premedytacją i na złość.
Mój mąż mówi zebym kilka razy nie zwróciła uwagi na to ze ona te buty bierze do buzi, to przestanie. Ja uwazam ze powinnam byc konsekwentna, bo jak Agatka zobaczy, ze jej juz tych butów nie zabieram, to sobie pomysli ze na wszystko jej wolno. Ech sama juz nie wiem, co Wy o tym sądzicie ??
 
Mała Mi zrób zdjęcie Agatce jak biega z butem w buzi :-D hihi ... a tak poważnie ... mój mąz tak samo mówi jak Twój ... a, że słucha Dawid męza bardziej niż mnie to chyba jest w tym coś prawdy ;-) ... ale ja i tak konsekwentnie tłumaczę :sorry2: ... to chyba już przyzwyczajenie
 
Mala Mi my mielismy ten sam problem z butami i po kilkutygodniowej walce poddalam sie i... kazalam mezowi zrobic plotek, zeby Paula nie miala dostepu do butow. Tlumaczylam, zakazywalam, ignorowalam itp. i nic nie skutkowalo:no: Ona nosila i 'jadla' ublocone buty a ja chodzilam za nia i je zabieralam i sprzatalam. Ale kiedy wziela sie za wycieraczke nie wytrzymalam i sie poddalam:no:

Maz jest chyba bardziej konsekwentny ode mnie. Paula znalazla na mnie sposob: kiedy ja jej czegos zabraniam i mowie to powaznym, stanowczym glosem to ona robi jakas smieszna minke, albo cos 'powie', czym mnie rozbraja i nie moge zapanowac nad usmiechem lub chociazby nad zlagodzeniem tonu a ona wtedy spokojnie robi co chce:no: Nie jest tak zawsze, ale sie zdarza.
Ale kiedy wiem, ze moze stac sie jej krzywda to jestem konsekwentna. Jest wtedy ryk, ale ja mowie 'nie wolno, to niebezpieczne' i o dziwo Paula szybko sie uspokaja. Oczywiscie probuje znow to zrobic, ale ja wtedy jeszcze raz mowie 'nie' i Paula odpuszcza:tak: Do nastepnego razu...:no:
 
To u nas był podobny problem z kwiatami... Kuba wywalał z doniczki ziemię... tłumaczyłam- nie skutkowało:baffled:
zrobiłąm osłonki na doniczki- nie skutkowało:baffled:
udawałam, że nie widzę (bo on zbliżał sie do donicy i patrzył na mnie i na moją reakcje, a jak ja zaczynałam mu tłumaczyć, potem juz krzyczeć czy nawet biec w jego stronę, żeby jednak go zabrać od tej donicy, to on z uśmiechem na twarzy wkładał rękę do donicy i ziemia lądowała na podłodze)- zadziałało 2 razy, a potem już nie skutkowało:baffled:
Staneło na tym, ze kwiaty są poza dostępem Kubusia i zamiast się cieszyć ich widokiem, mam je zamkniete w pokoju, ale nie chciało mi się kilka razy dziennie latać ze zmiotką.
 
reklama
Elis u mnie kwiaty tez sa za plotkiem:no:. Smieje sie, ze nasz dom zaczyna przypominac ogrodki dzialkowe;-)

Wlasnie- zna sie ktoras na kwiatkach? Od zawsze w jednym kacie salonu mialam 'busz'- kilkanascie roznych kwiatow zielonych. reszta byla porozstawiana w innych miejscach. Kiedy zebralam wszystkie razem zaczelo sie mega obsychanie:-( Dwa juz zupelnie stracily liscie, reszta leci na potege. Tylko jedna dracena i fikus jakos ocalaly. Albo to niekorzystna pora- zima, suche powietrze itp. , albo jakies kwiatki sie nie lubia i sasiedztwo jednego szkodzi drugiemu:confused:
 
Do góry