mała.mama ja tez nie mam zbyt wielkich sutków ale mała ciagneła ładnie... gdyby nie lekarze moze i bym do dzis karmila trudno sie juz mowi ciezko mi bylo na poczatku sie oswic z mysla ze nie karmie.. ale przy drugim dziecku zrobie wszystko bvy karmic.
nawet z najmniejszych sutkow mozna wykarmic dziecko... z czasem sie wyciagna ladnie i wszystko sie unormuje takze walcz walcz i jeszcze raz walcz jak dzidzia sie narodzi.
ja widzialam juz u kuzynek ktore piersi prawie nie mialy a sutki byly wklesniete i one je hartowaly akurat i dawaly rade po 1.5 roku karmily.
jak to sie mowi.. jak ktos chce to da rade. wiadomo ze czasem sa wyjatkowe sytuacje ale wierze ze Ci sie uda.
Święte słowa Dafii.
Moja szwagierka miała podobny problem do Ciebie mała.mamo...i niestety poddała się.
Położna w szpitalu powiedziała jej,że ona ma za małego sutka na karmienie piersią i mały ma płytkie podniebienie,żeby sie dobrze zassac.
BZDURA.Niestety szwagierka wolała wierzyc położnej niż mi,czy nawet swojej mamie(która wychowała i wykarmila 3jkę dzieci).
Nie wiem,może poniekąd było jej wygodniej karmic butlą,moze tak naprawdę nie chciała karmic piersią...nie wiem,nie wnikałam.
Ja szczerze mówiąc też nigdy nie miałam zbyt duzych piersi ani sutków,małej też lekko nie było na początku dobrze się zassac...ale jakoś nam to nie przeszkodziło.
Nie hartowałam ich w żaden sposób przed narodzinami Kingi,a teraz karmię już 7 miesiąc.
Sutek zrobił się większy i bardziej wyciągnięty.
Małej ciężko bylo na początku,ale robiłam wszystko żeby jej to ułatwic i dałyśmy radę wspólnymi siłami.
Tak jak powiedziała Dafii WALCZ WALCZ i jeszcze raz WALCZ.
Dla chcącego nic trudnego.
Wierzę że dacie radę :-) bo naprawdę warto.
Nie ma nic lepszego od karmienia piersią.Te słodkie minki,te spojrzenia dzidzi przy karmieniu...bezcenne.