reklama
Witajcie. jestem mamą listopadową, ale pozwolę sobi eudzielić się tutaj
cwietka, ja prawie codziennie gotuję mojej małej zupkę z kaszą jaglaną, innych kasz po prostu nie trawi - ma silne zatwardzenie, a na gryczaną jeszcze za wcześnie. Natomiast nie wydaje mi się, zeby taka kombinacja kaszka jęczmienna/manna była jakąś przesadą. Pewnie obie byłyśmy tak żywione, a jak wyrosłyśmy (poza tym jeczmiennej przecież nie dasz więcej miż łyżeczkę, bo ona bardzo pęcznieje)
moja doktor poleciła mi portal prowadzony przez pediatrów
pediatria.mp.pl - lekarze pacjentom
Jeżeli o kalarepkę chodzi, ja mojej Hani kawałeczek ugotowałam w zupce - tak niespecjelnie się nią zajadała, natomiast takie potem szły pierdziochy.... Uuu, na samo wsponienie prawie mdleję ;-)
A z zup u nas króluje kalafiorowa
cwietka, ja prawie codziennie gotuję mojej małej zupkę z kaszą jaglaną, innych kasz po prostu nie trawi - ma silne zatwardzenie, a na gryczaną jeszcze za wcześnie. Natomiast nie wydaje mi się, zeby taka kombinacja kaszka jęczmienna/manna była jakąś przesadą. Pewnie obie byłyśmy tak żywione, a jak wyrosłyśmy (poza tym jeczmiennej przecież nie dasz więcej miż łyżeczkę, bo ona bardzo pęcznieje)
moja doktor poleciła mi portal prowadzony przez pediatrów
pediatria.mp.pl - lekarze pacjentom
Jeżeli o kalarepkę chodzi, ja mojej Hani kawałeczek ugotowałam w zupce - tak niespecjelnie się nią zajadała, natomiast takie potem szły pierdziochy.... Uuu, na samo wsponienie prawie mdleję ;-)
A z zup u nas króluje kalafiorowa
O, na tej stronie jest napisane, że posiłki rozdrobnione podaje się od 10 miesiąca! A gdzieś wcześniej czytałam, żeby przed 8 je wprowadzić. To ja już chyba nie czytam schematów...:/ Zobaczę, kiedy Franek będzie gotowy i wtedy mu dam obiad z kawałkami. Na razie wypluwa mi nawet żółtko rozdrobnione widelcem.
gabriellao0
Ja...
Wy włączacie tv (tak w cudzysłowiu ) aby nakarmić malucha
ja zaś muszę wychodzić do pokoju i karmić w ciszy
bo inaczej Adaś ogląda wszystko inne a nie łyżeczkę
i wszystko go interesuje a nie jedzenie
ja zaś muszę wychodzić do pokoju i karmić w ciszy
bo inaczej Adaś ogląda wszystko inne a nie łyżeczkę
i wszystko go interesuje a nie jedzenie
krolcia
Fanka BB :)
Ja swojego karmię sadzając w nosidełku i ważniejsze od jedzenia jest to coś co mu majta między nogami-klips od pasów, dlatego z niecierpliwością wyglądam weekendu i wyganiam M po krzesełko do karmienia, u jego rodziców w piwnicy jest.
gabriellao0
Ja...
kurna
a u nas na targu nic nie ma
ciągle jemy ziemniaki-marchew-pietruszkę-kalafior-brokuł-seler-burak
ale teraz szukam już kapusty jakiejś czy brukselki potem fasola szparagowa może
dynię-szpinak jedliśmy 'sztuczne słoiczki'
i udało mi się kupić świeżego królika! z sklepiku typu 'rzeźnik'
mają mi też cielęcinkę załatwić
=====================
Dałam Adasiowi na noc kaszę, 150ml wydoił Bebilonowej kaszki i co? i spał ciut lepiej bo nie budził się co godzinę ale co 2
ottt poprawa!
a u nas na targu nic nie ma
ciągle jemy ziemniaki-marchew-pietruszkę-kalafior-brokuł-seler-burak
ale teraz szukam już kapusty jakiejś czy brukselki potem fasola szparagowa może
dynię-szpinak jedliśmy 'sztuczne słoiczki'
i udało mi się kupić świeżego królika! z sklepiku typu 'rzeźnik'
mają mi też cielęcinkę załatwić
=====================
Dałam Adasiowi na noc kaszę, 150ml wydoił Bebilonowej kaszki i co? i spał ciut lepiej bo nie budził się co godzinę ale co 2
ottt poprawa!
Wy włączacie tv (tak w cudzysłowiu ) aby nakarmić malucha
ja zaś muszę wychodzić do pokoju i karmić w ciszy
bo inaczej Adaś ogląda wszystko inne a nie łyżeczkę
i wszystko go interesuje a nie jedzenie
my jak jemy łyżeczką w krzesełku to trzeba mu coś dać do łapki do zabawy bo inaczej się wygina i nudzi masakrycznie, musi sie czymś bawić bo inaczej lipa z karmienia, a jak ręce ma zajęte to je tyle ile chce, jak jest dość to żadną zabawką nie da się przekupić i więcej nie zje ;p
O, na tej stronie jest napisane, że posiłki rozdrobnione podaje się od 10 miesiąca! A gdzieś wcześniej czytałam, żeby przed 8 je wprowadzić. To ja już chyba nie czytam schematów...:/ Zobaczę, kiedy Franek będzie gotowy i wtedy mu dam obiad z kawałkami. Na razie wypluwa mi nawet żółtko rozdrobnione widelcem.
dobrze wiedzieć, bo mój jak na razie nie jest gotowy na kawałki , wszystko mu miksuje i tyle, za parę dni spróbuję znowu dać coś z kawałkami, może zajarzy że trzeba gryźć, ale powiem Ci że moją córka długo nie umiała gryźć jak nalezy mimo ze jakda kawałki od 7 miesiące zycia, raczej je przełykała niestety jak rozdrabniała ;/
reklama
Franek nie może mieć nic w ręce przy jedzeniu, bo od razu to coś ląduje w buzi i nie ma tam już miejsca na łyżeczkę Ale znalazłam na niego sposób:
1. Wygłodzić gościa, tzn. karmić nie częściej niż co 3 godziny.
2. Gadać, gadać i gadać - jak się śmieje i ma dobry humor, to i obiad lepiej wchodzi Więc opowiadam mu różne głupie rzeczy, pokazuję jak otwierać buzię, chwalę jak ładnie zje, robię samolociki - no i jakoś obiad mija
A z wyborem karmić czy nie karmić przed tv nie mam problemu, bo my nie mamy telewizora
Wróciłam za to do zasady, że jemy zawsze w jednym konkretnym miejscu. Bo już był czas, że nie chciało mi się nosić Franka między pokojami, siadałam na ziemi i karmiłam go tam, gdzie akurat siedział. Ale okazało się, że to wprowadza tylko chaos, więc w pokoju z zabawkami jemy ewentualnie jakieś owoce czasem, a na obiad idziemy zawsze do pokoju ze stołem - na razie jeszcze i tak Franek siedzi w leżaku, ale może niedługo kupimy mu krzesełko i będzie jadł "przy stole".
Po Waszych postach coraz bardziej skłaniam się jednak do krzesełka plastikowego, choć marzyło mi się drewniane... Tylko muszę Męża jeszcze przekonać.
1. Wygłodzić gościa, tzn. karmić nie częściej niż co 3 godziny.
2. Gadać, gadać i gadać - jak się śmieje i ma dobry humor, to i obiad lepiej wchodzi Więc opowiadam mu różne głupie rzeczy, pokazuję jak otwierać buzię, chwalę jak ładnie zje, robię samolociki - no i jakoś obiad mija
A z wyborem karmić czy nie karmić przed tv nie mam problemu, bo my nie mamy telewizora
Wróciłam za to do zasady, że jemy zawsze w jednym konkretnym miejscu. Bo już był czas, że nie chciało mi się nosić Franka między pokojami, siadałam na ziemi i karmiłam go tam, gdzie akurat siedział. Ale okazało się, że to wprowadza tylko chaos, więc w pokoju z zabawkami jemy ewentualnie jakieś owoce czasem, a na obiad idziemy zawsze do pokoju ze stołem - na razie jeszcze i tak Franek siedzi w leżaku, ale może niedługo kupimy mu krzesełko i będzie jadł "przy stole".
Po Waszych postach coraz bardziej skłaniam się jednak do krzesełka plastikowego, choć marzyło mi się drewniane... Tylko muszę Męża jeszcze przekonać.
Podziel się: