Patisa, jak w szpitalu przyjęli Twoją odmowę szczepienia? Musiałaś coś dodatkowo wypelniać??
Tak wypełniałam dodatkowe oświadczenie, że nie godzę się na szczepienie mojego dziecka. No i jak już poruszyłam temat szczepień, to potem pytali mnie o wszystko - o podanie wit. K, o pobieranie krwi itp.
Wszystko musiałam podpisywać - z czego bardzo się cieszę.
Nastawiłam się na niezłą wojnę, bo z tego co czytałam, niejedni musieli ją przejść z personelem szpitalnym. Ale na szczęście w szpitalu na Kościuszki wystarczyło moje oświadczenie , ze nie szczepie Małego i tyle. Dodatkowo przypominałam im o tym co chwilę.
Wiesz, oczywiście przyszła do mnie lekarka i pytała o powody, minę miała jak "srający kot na pustyni", mówiąc ciut wulgarnie acz dokładnie. No bo tak było.
Widać było, że jest nasza decyzja zdegustowana. Oczywiście jak spytałam ją o podawanie wit K. to zapewniała mnie że jets jak najbardziej potrzebna, ze wcale nie prawda, ze to nowa praktyka, bo (wg niej) jest to praktykowane już od dawna, a dodatkowo wczesniej zdarzały sie bardzo zcesto przypadki krwotoków wewnetrzych. No i udało jej sie mnie nastraszyć.
Kurde, w ogóle to jest takie straszne, taka trauma na psychice... idziesz tam sama - no bo nawet jeśli mąż/partner będzie z Tobą przy porodzie, to po wszystkim zostajesz tylko Ty i maluszek. A dookoła Ciebie pełno ludzi, mówią Ci co masz robić i jak, jak często...to źle, tamto źle..."wg najnowszych zaleceń pediatrów"... miałam już tego po dziurki w nosie!
Chciałam jak najszybciej zabrać stamtąd moje maleństwo i uciec do bezpiecznego domu.
Ja nie rozumiem, jakim prawem te położne przyłażą i zarzucają kobietom normalnie karmiącym dziecko, ze robią to źle, za rzadko itp.
Po porodzie mój maluszek jadł praktycznie bez przerwy ( wiadomo, mało pokarmu, musiał "rozbujać" piersi). gdy cudownie przysnął na chwilkę to już go żadna siła nie obudziła - bo jak chciał spać to spał, jak się budził to jadł i tyle. A babsztyl przylazł i mnie pyta
-" kiedy jadł ostatnio" - z mina mumii egipskiej.
Ja - " 3 godziny temu" .
-"O Boże, to za rzadko! Musi jeść częściej! "
I łapie mnie za pierś i próbuje wcisnąć małemu do buzi, zaczyna go szturchać i pukać, żeby obudzić.
Ja jej próbuje wytłumaczyć, ze jak on chce spać to będzie spał i że jak się obudzi to zje sam. Że tak robi od urodzenia.
Ale się nie dało...
Mimo to Mały się nie dał, zacisnął dziąsełka i nie ma bata! Pielęgniarka zrobiła kwaśną minę, mruknęła coś pod nosem i poszła sobie.
Boże, naprawdę nie pojmuje dzisiejszej filozofii medycznej - jak lekarze, ludzie zadawałoby się inteligentni, są w stanie uwierzyć farmaceutom w to, że organizm człowieka nie będzie poprawnie funkcjonował bez suplementów przyjmowanych non stop, że system immunologiczny sam nie potrafi bronic organizmu,a ochrona to tylko i wyłącznie szczepienia. medycyna bardzo się oddala od natury, nastawiając się do niej coraz bardziej wrogo. I to jest podstawowy błąd. Należy wspierać naturę człowieka, ufać instynktom matki,a nie je zagłuszać.
Ale w tym biznes koncernów farmaceutycznych...
na szczęście istnieją też mądre położne, które same przyznają, ze podczas porodu słuchają głównie rodzącej kobiety, nawet, jeśli wg ich wiedzy, wydaje się zupełnie co innego niż ona mówi.
Ale to wyjątki.
Kobieta leżąca ze mną na poporodowej opowiadała, że położna ledwo złapała jej dziecko. Dosłownie "złapała". Położna upierała się, ze poród jeszcze będzie trwał, a kobieta uporczywie mówiła, że zaraz urodzi to dziecko( drugi poród). Położna prawie się z nią kłóciła... a ostatecznie ledwo zdążyła rozłożyć ten fotel do porodu, bo dosłownie po chwili dziecko zostało wyparte.
Dygresja mi sie wdała.