reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

wstyd i hańba-prośba moja o pomoc

reklama
Acha, Kerna, zapoznałam się z cytowanym linkiem. Nie wiem, kim jest pan Dakowski, ani pani prof. Majewska podpisana pod artykułem. Natomiast wiem, czy jest cytowany tam VAERS i stwierdzam, że każdy, kto kiedykolwiek studiował choćby przez roczek na uczelni statystykę, wie, że tego rodzaju "statystyk" poważnie traktować nie można. Możemy sobie raportować, co przydarzyło się naszym dzieciom po szczepionkach, ale nie ma to jeszcze znamiom badań naukowych. Aby prowdzić badania naukowe, trzeba mieć dwie próby, trzecią kontrolną otrzymującą placebo, i dbać o to, aby wszystkie czynniki dodatkowe były pod kontrolą i mogły być zanalizowane. Inaczej to za przeproszeniem o kant d... potłuc. Ja też mogę założyć stronę: światowe raportowanie o skutkach ubocznych po farbowaniu włosów. A Wy będziecie zgłaszać: jeszcze tego samego dnia rozbolała mnie głowa (na pewno sporej ilości się to zdarzy), dostałam wcześniej okres, miałam poważny spadek libido, i co więcej okaże się też, że u sporej grupy kobiet wystąpił w ciągu tygodnia zawał serca, a u co 150000 poważne zaburzenia neurologiczne? Jaki to ma związek z farbą do włosów? Żaden? Może niekoniecznie. Może jakiś ma. Ale żeby to stwierdzić, trzeba zabrać się do rzeczy od zupełnie innej strony, bo inaczej niestety nie można wyciągnąć żadnych wniosków.
A jak czytam, że refundowane szczepienia to to samo, co zbrodnia ludobójstwa, to jestem głęboko zniesmaczona, i mam poważne podejrzenia, że osoba, która promuje tego rodzaju stwierdzenia, wyznaje po prostu taką a nie inną teorię spiskową. A z tym wiadomo walczyć się nie da, bo jak ktoś wierzy w spisek, to im bardziej będzie się argumentować, że spisku nie ma, tym bardziej ta osoba będzie przekonana o swojej racji.
 
Przepraszam, ale nie mogę się oprzeć. Poczytałam stronę prof. Dakowskiego. Oprócz rewelacji na temat szczepień jest tam wiele innych, wszystkie rodem z klasycznej spiskowej teorii dziejów. No niestety, pan prof. swego czasu miał rozum, ale poszedł on na manowce... Klasyczne /kliniczne/ wizje wszechświatowego spisku...
 
margot dajesz mi cholernie do myślenia....żebym tak ja była lekarzem..oj jakby mi to ułatwiło sprawę.no właśnie....znam lekarzy którzy swoich dzieci nei szczepią....a maja wiedzę przecież....
 
Kerna, miło mi. Lekarze - cóż. Są mądrzy, i są mniej. Lepiej i gorzej wykształceni, choć wszyscy po studiach. To ludzie. Po prostu. Niektórzy ulegną firmom, albo jakiejś propagandzie, inni wizjom spiskowym... Nie każdy niestety jest godny zaufania. No i jak pisałam - sprawa szczepień nie jest czarno-biała. Ja wcale nie uważam, że trzeba szczepić na co się da, to już nie raz pisałam. No i są ludzie, którzy ze względu na ryzyko (np. określone schorzenia, albo wystąpienie skutków ubocznych u rodzeństwa czy rodziny) powinni być bardzo ostrożni, może nawet całkiem zrezygnować. Generalnie jak nie zaszczepisz swojego niemowlaka na wspomniany tężec, to nic groźnego nie powinno się stać, tu, w Polsce - niebezpiecznie zrobi się dopiero, kiedy np. 50% społeczeństwa przestanie się szczepić. W gruncie rzeczy rezygnacja z wszelkich szczepień jest groźna nie tyle dla tych, co zrezygnowali, ile dla całego społeczeństwa w dłuższej prespektywie. To takie aspołeczne działanie - ja unikam skutków ubocznych i jestem w sumie bezpieczny, a nic mnie nie obchodzi, co będzie z innymi. To mnie w sumie niepokoi. Zwłaszcza, że ruch przeciwszczepionkowy robi się coraz powszechniejszy. Jak mój synek się urodził 6 lat temu, i zaczęłam się interesować tematem, wypowiadałam się zresztą też tu na forum, w wątku o szczepieniach, sama sie zastanawiałam, czy szczepić, czy nie, to całkiem nie szczepiły pojedyncze matki, i większość patrzyła na nie jak na dziwadła, a dziś znam już wiele takich osób, bardzo wiele. To wciąż jeszcze nie jest niebezpieczna liczba, ale jak za 10 lat będzie to takie 50%? Bez sensu byłoby mieć znowu śmierci z powodu krztuśca, polio, odry, czy epidemię gruźlicy (na którą wciąż całkiem sporo ludzi choruje).
Zawsze jak myślę o ludziach, którzy są zdeklarowanymi przeciwnikami wszelkich szczepień, to się zastanawiam, czy wzięliby swoje małe dzieci w podróż do Afryki albo Indii nie korzystając z żadnych zalecanych przed podróżą tam szczepień? Czy zdecydowałyby się urodzić w szpitalu w Somalii albo w Kerali czy w Uzbekisanie i tam wychować niemowlę, nie szczepiąć się na WZW B, WZWA, polio, i nie szczepiąc dziecka na wyżej wyminione, na tężca, gruźlicę?
 
Margot sama znam kilka osób które nie szczepią , a w sumie nie potrafią przytoczyć argumentów racjonalnych , znam też dzieci które przez szczepienia miały takie czy inne problemy . Choć moim zdaniem wynikły bardziej z głupoty lekarzy i nie podejścia indywidulanie do każdego dziecka . U nas niestety jest masówka . spęd w przychodni w 6 tyg , osłuchaja i bach na szczepionkę . zaden lekarz nie spyta i nie sprawdzi czy dziecko nie miało problemów przy porodzie , czy nie ma innych przeciwskazań aby to dziecko zostało zaszczepione . Tak samo jak już pisała wyżej o wcześniakach . szczepienie kilogramowego dziecka , które samo nie oddycha euwaxem który i tak nie daje przeciez odporności od razu jest bez sensu , bo wtedy wiadomo że o powikłania po szczepienne nie trudno . Myslę że gdyby lekarzom się chciało podejść osobno do kazdego dziecka i ustalić na co szczepić i kiedy , wielu problemów dało by się uniknąć .
W wielu krajach już nie szczepi się dzieci od razu po porodzie tylko np po kilku misiącach i to jest moim zdaniem prawidłowe podejście . Bo godzinę po porodzie czasem nie widać jeszcze czy dziecko nie ma jakiś problemów ze zdrowiem , a jeśli je ma to szczepionka może tu tylko utrudnić leczenie .
 
Zgadzam się w 100%. Niestety, brak indywidualnego podejścia po pacjenta, ostrożności, pośpiech, rutyna, to bolączki naszej medycyny.
 
Zgadzam się w 100%. Niestety, brak indywidualnego podejścia po pacjenta, ostrożności, pośpiech, rutyna, to bolączki naszej medycyny.
 
mm moja pediatra twierdzi ze szczepionka na wzw jest tak super bezpieczna że nie ma tu nic do rzeczy czy noworodek czy nie...czy białączka, porażenie mózgowe...dla mnei jest to nei do pomyślenia szczepić ludzi z padaczką, białaczkąa o mózgowym p[orażeniu juz nei wspomnę. Ale nie ona jedyna ma takie podejście do sprawy, bo ktoś tam z góry uznał że to nei przeciwwskazanie i koniec.
A co do gruźlicy to nie wierzę w tę szczepionkę..po prostu nie. Całą klasa przedszkolna choruje na gruźlice pomimo szczepień:confused2:
 
reklama
Kerna na pewno chodzi Ci o gruźlicę, nie o jakąś inną chorobę? :szok: Bo jak cała klasa choruje, to to jakaś masakra, trzeba by zgłosić do Głównego Nadzoru Epidemiologicznego Kraju, czy jak się to tam nazywa? :szok: Gruźlica to bardzo poważna choroba, i jednak nie powinna tak masowo atakować ! Osoby prątkujące, zarażające, należy izolować od społeczeństwa, zwłaszcza dzieci, leczyć w sanatoriach. Albo tu jest jakaś pomyłka, albo coś jest bardzo nie halo :confused:

Aniam mi też się wydaje, że szczepienie zaraz po urodzeniu to przesada, a już zwłaszcza szczepienie wcześniaków. Ale z drugiej strony, niestety, w szpitalach jest stosunkowo łatwo zarazić się WZWB, i pewnie dlatego tak szczepią, żeby było bezpieczniej w razie konieczności jakiejś interwencji medycznej niosącej ryzyko zakażenia, a wiadomo, że u wcześniaków większa szansa, że taka interwencja będzie potrzebna (a mimo wszystko już po pierwszej dawce zyskuje się częściową odporność). Pewnie w tym przypadku trudno stwierdzić, czy bardziej groźne jest szczepienie, czy nie szczepienie... hm... niestety, chyba nie da się tego jednoznacznie rozstrzygnąć, to jedna z takich sytuacji, gdzie tak źle, i tak niedobrze :-(
 
Do góry