Atruviell
Wrześniowe mamy'07
Cześć, laseczki!
Ja jestem na BB prawie co dziennie, tyle co zdążę poczytać co u was i koniec, zawsze coś zaczyna się dziać. Dziękuję za pamięć Zmobilizowałyście mnie, żeby napisać, bo czasu brakuje ale i weny też. Nawet teraz co chwilę Kuba odrywa mnie od pisania, bo chciałby się ze mną bawić, a ja siedzę z nosem w monitorze Wyrodna matka!
Qurcze, dzień się zrobił jakiś taki krótki i nie chodzi bynajmniej o to, że szybko robi się ciemno. W pracy mam tyle pracy, że nie starcza mi 8 godzin, żeby się ze wszystkim wyrobić, ledwo miesiąc w robocie a już szuflada pełna zaległości. Atmosfera w pracy różna, czasem jest milej a czasem nie fajnie. Czuję się jak taka marionetka szarpana w dwie różne strony - a to przez szefową w jedną stronę, a to przez resztę zespołu w drugą... Nie wiem już jak mam się zachować, żeby i wilk był syty i owca cała. Ale jak coś, to i jedna i druga strona jadą po mnie jak na ruskim ośle... Normalnie mobbing psychiczny...
Wracam do domu padnięta a tutaj jeszcze cały młyn do obrobienia. Wierzcie mi, o godzinie 20:00 jestem wypompowana na maksa. Może to jesienne przesilenie... A może po prostu nigdy nie będę drugim Tygryskiem...
Dzieci też dają do wiwatu. Tymek z rana, a Kuba wieczorem, jakby się umówili. Od zmiany czasu Tymek budzi się regularnie o 4:30, a najgorsze jest to, że nie da się położyć spać w okolicach 7:00 tak jak to robił wcześniej, tylko zasypia dopiero u mojej mamy po II śniadaniu. A rano jest niewyspany, marudny, nie wie czego chce, ciągle tylko "mamamamama" - nawet 5 minut nie da przed kompem posiedzieć. Wieczorem z kolei, jak już młodszy zaśnie, to starszy zaczyna dawać po garach, bo też już jest zmęczony. Nawet przed chwilą musiałam przerwać pisanie, żeby iść go umyć i przebrać w piżamkę. Za jęczenie i marudztwo nakrzyczałam na niego - efekt taki, że stwierdził, iż dzisiaj idzie spać z tatą, a mamy nie lubi. Tyle dobrego, że mam szansę tym razem skończyć posta.
A tak poza tym to od dwóch dni leje bez przerwy, chłopaki poprzeziębiane, kaszlą, smarkają itd. Tymek dostał wczoraj jakiś krostek na nogach, brzuchu i rękach, jakby coś go pogryzło i zastanawiam się co to może być. Może kot rodziców ma pchły i to one urządziły sobie przegryzkę na moim dziecku? Jak nie zejdą do jutra to w piątek pójdę pokazać małego pediatrze. I tak chyba powinnam - bo pokasłuje i katar ma taki typowo bakteryjny. A Kubie taki mokry kaszel od 2 tygodni się utrzymuje.
Eh, wyżaliłam się i trochę mi lepiej.
Z przyjemnych spraw - dziś dostałam pierwszą wypłatę od powrotu do pracy Ani złotówki więcej nie dali ale i tak cieszy. I już zaszalałam za 100 pln w Rossmanie, bo tyle rzeczy mi się pokończyło na raz...
Ok, kończę na razie, idę poczytać resztę wątków, a potem może jeszcze wrócę.
Ja jestem na BB prawie co dziennie, tyle co zdążę poczytać co u was i koniec, zawsze coś zaczyna się dziać. Dziękuję za pamięć Zmobilizowałyście mnie, żeby napisać, bo czasu brakuje ale i weny też. Nawet teraz co chwilę Kuba odrywa mnie od pisania, bo chciałby się ze mną bawić, a ja siedzę z nosem w monitorze Wyrodna matka!
Qurcze, dzień się zrobił jakiś taki krótki i nie chodzi bynajmniej o to, że szybko robi się ciemno. W pracy mam tyle pracy, że nie starcza mi 8 godzin, żeby się ze wszystkim wyrobić, ledwo miesiąc w robocie a już szuflada pełna zaległości. Atmosfera w pracy różna, czasem jest milej a czasem nie fajnie. Czuję się jak taka marionetka szarpana w dwie różne strony - a to przez szefową w jedną stronę, a to przez resztę zespołu w drugą... Nie wiem już jak mam się zachować, żeby i wilk był syty i owca cała. Ale jak coś, to i jedna i druga strona jadą po mnie jak na ruskim ośle... Normalnie mobbing psychiczny...
Wracam do domu padnięta a tutaj jeszcze cały młyn do obrobienia. Wierzcie mi, o godzinie 20:00 jestem wypompowana na maksa. Może to jesienne przesilenie... A może po prostu nigdy nie będę drugim Tygryskiem...
Dzieci też dają do wiwatu. Tymek z rana, a Kuba wieczorem, jakby się umówili. Od zmiany czasu Tymek budzi się regularnie o 4:30, a najgorsze jest to, że nie da się położyć spać w okolicach 7:00 tak jak to robił wcześniej, tylko zasypia dopiero u mojej mamy po II śniadaniu. A rano jest niewyspany, marudny, nie wie czego chce, ciągle tylko "mamamamama" - nawet 5 minut nie da przed kompem posiedzieć. Wieczorem z kolei, jak już młodszy zaśnie, to starszy zaczyna dawać po garach, bo też już jest zmęczony. Nawet przed chwilą musiałam przerwać pisanie, żeby iść go umyć i przebrać w piżamkę. Za jęczenie i marudztwo nakrzyczałam na niego - efekt taki, że stwierdził, iż dzisiaj idzie spać z tatą, a mamy nie lubi. Tyle dobrego, że mam szansę tym razem skończyć posta.
A tak poza tym to od dwóch dni leje bez przerwy, chłopaki poprzeziębiane, kaszlą, smarkają itd. Tymek dostał wczoraj jakiś krostek na nogach, brzuchu i rękach, jakby coś go pogryzło i zastanawiam się co to może być. Może kot rodziców ma pchły i to one urządziły sobie przegryzkę na moim dziecku? Jak nie zejdą do jutra to w piątek pójdę pokazać małego pediatrze. I tak chyba powinnam - bo pokasłuje i katar ma taki typowo bakteryjny. A Kubie taki mokry kaszel od 2 tygodni się utrzymuje.
Eh, wyżaliłam się i trochę mi lepiej.
Z przyjemnych spraw - dziś dostałam pierwszą wypłatę od powrotu do pracy Ani złotówki więcej nie dali ale i tak cieszy. I już zaszalałam za 100 pln w Rossmanie, bo tyle rzeczy mi się pokończyło na raz...
Ok, kończę na razie, idę poczytać resztę wątków, a potem może jeszcze wrócę.