Eh, no właśnie. Też myślę, że to bardziej z przemęczenia. Ale jakoś moje dziecię dobrze maskuje moment, kiedy robi się powoli śpiące. Qurcze, u Kuby było to 100 razy prostsze do wychwycenia. Po prostu zaczynał ziewać i u niego sprawdzała się zasada "trzech ziewnięć", tzn. po pierwszym maksymalnie drugim ziewnięciu go usypiałam, bo po trzecim już był przemęczony i zaczynało być marudnie. A Tymek w ogóle nie ziewa. Tak jak u Małej-gorzatki28 - po prostu bawi się i nic nie zapowiada, że za chwilę zacznie się histeria. Próbowałam usypiać go wcześniej, zanim zrobi się marudny, ale wtedy w ogóle nie chce zasnąć. No i też kończy się płaczem. A co do wyciszenia... Hm... Jest to prawie niemożliwe w jednopokojowym mieszkaniu i z dwu i pół-latkiem, któremu jadaczka się nie zamyka. No cóż, będę w poniedziałek u lekarza to zapytam co z tym robić.
Nawet trochę się poprztykałam z mamą, bo miałam dzisiaj trochę zszarpane nerwy przez Tymka. Przyszła zabrać na spacer Kubę. Kazała mi go ubierać a sama poszła do wrzeszczącego Tymka, którego próbowałam właśnie ululać. Tyle, że jej nie wychodziło i histeria małego weszła w fazę apogeum. Z nerwami (ale wyłącznie na płacz dziecka a nie na nią) powiedziałam jej, żeby skończyła ubierać Kubę a ja zajmę się Tymkiem. Nie miałam do niej pretensji, po prostu słuchając wycia od rana trochę już miałam dość i nie zapanowałam nad głosem. No a ona,że na nią krzyczę, że nie wolno, i znowu zaczęła starą śpiewkę, że czuje iż jej obecność jest tutaj niepotrzebna itd. itp. Oliwy do ognia dolał Kuba, bo stwierdził, że mama krzyczy na babcie i że on ją obroni. No to mama na mnie, że nawet dziecku przeszkadza, jak się do niej odnoszę. I gadaj tu z taką. Mówię, jej że nie chciałam na nią naskoczyć, po prostu nerwy mi puściły, a ona mnie moralizuje, że mam nad sobą pracować, ustawia mnie przy dziecku. Oczywiście, obraza na całego. Znowu szuka chyba pretekstu, żeby nie przychodzić do mnie. Jezu, czy ja nigdy nie będę miała spokoju z nadwrażliwymi babsztylami??
Tygrysku - ja noszę teraz rozmiar 44/46 (głównie przez obwisły brzuchol, którego nie mogę wcisnąć w mniejszy rozmiar, bo nogi i ramiona mam szczupłe, akurat rozmiar 42). Moim marzeniem i celem na rok 2008 jest spaść do rozmiaru 40/42. Już zaczęłam nad tym pracować.
Carioca77- ja z tych samych względów co Tygrysek raczej nie planuję dalszego powiększania rodziny, chociaż co raz bardziej ckni mi się za dziewczynką. Co córka to córka, zawsze bliżej matki (choć ja z moją mamą nie mam zbyt dobrego kontaktu, bo według niej mam charakter i usposobienie ojca, którego ona nie może strawić) a ja nie popełniłabym takich błędów w stosunku do córki, jak moja mama wobec mnie. Niebawem mam zamiar zaopatrzyć się we wkładkę hormonalną taką na 5 lat i być może po tym okresie temat powiększenia rodziny powróci.
Klavell - proponuję otworzyć osobny wątek, w którym mogłybyśmy - wszystkie dziewczyny próbujące stracić parę kilo - opisać swoje codzienne zmagania z wagą. Temat rzeka. Zaraz otworzę taki wątek i opowiem o swojej walce.
