reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wrześniówkowe mamy

reklama
Ruda Iza - no comments odnosnie tesciowej, bez obrazy ale ona chyba jakas nienormalna jest. Ciekawe czy ona jest taka złośliwa czy może taka nierozgarnieta. W tym zachowaniu przypomina mi moja teściową. Jakis czas temu pytała co mi kupic dla małego. Powiedziałam jej, że jak tak bardzo chce cos kupic to niech to będzie zapas chusteczek Nivea i prosiłam zeby przypadkiem nie kupowała Pampersów bo mi nie odpowiada ich zapach. No i oczywiście kupiła Pampers. Tydzień temu przyszła nas odwiedzić i znowu przyniosła te chusteczki wiedząc, że ich nie znoszę. To samo robić swojej drugiej synowej. Kupuje jej te rzeczy, których mały nie je i nie nosi (mimo, że wie o tym)

to jeszcze nie byl koniec! wczoraj oznajmila mi ze jak mezulek wyjedzie w grudniu na 3 miesiace a mieszkanie bedzie juz gotowe to ja i tak bede u nich mieszkac. nie zapytala a oznajmila. zaczelam sie smiac i tlumaczyc ze im przeszkadzam i takie tam. gdy do niej nie docieralo powiedzialam NIE, JA NIE CHCE Z WAMI MIESZKAC. a ona na to: TO JA BEDE DO CIEBIE CODZIENNIE PRZYLEZDZAC
załamka
 
Klavell, o czyms takim to moge pomarzy jak w lotka wygram (czyli nigdy):-D

Iza, wspolczuje. Ja nie wyobrazam sobie mieszkania z tesciowa, a nawet z moja mama. Sa zbyt pomocne:wściekła/y:

u mnie podobnie a w dodatku obie kobietki są nieziemsko złośliwe i zadziorne jak im się odmawia i tak sobie myślę że to że mieszkam z dala od nich obu no i że to moje drugie dzieicę nadal karmię piersią:cool::tak:
 
Eh... teściowe... Najlepiej trzysta kilometrów stąd i dwa metry pod ziemią (szkoda, że teściowe są najczęściej mamami naszych ukochanych partnerów, chociaż nawet mój mąż nazywa swoją matkę "teściową"). Ja już naprawdę nie mam słów, co do moich teściów. Już nawet odkryłam, co mnie u nich tak wqrwia... W każdej sytuacji kontrolują i komentują każdy aspekt naszego życia... I to z miną wizytatorów albo co najmniej wyroczni wiedzących wszystko najlepiej. Tymek się przeziębił z mojej winy oczywiście, bo raz jeden teściowa zobaczyła, że zamiast w kombinezonie wiozłam synka na spacer w: body + śpioszki + skarpetki + spodnie + kaftanik + polarkowy komplet (bluza i spodnie), do tego czapka na głowie i dziecko wsadzone w śpiwór, a wózek zabezpieczony "plandeką". Według mojej teściowej dziecko na pewno zmarzło, bo się ruszało w wózku, a powinno spać (przy temperaturze grubo powyżej 10 st. C):wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:. Ale przykładów można mnożyć. Teściowa wpada bez zapowiedzi do mojego domu i od razu: dlaczego Kuba nie chodzi w kapciach, przecież jest chory. No to ja na to, że przecież ma skarpetki grube na stopach, a poza tym leży w łóżku, a wybiegł z niego, bo przecież babcia przyszła. Przychodzimy na obiad do teściów i pierwsze co robi teściowa to ocenia stan paznokci u moich synów i bez pytania mnie o zdanie, zaczyna je obcinać. Nie ważne, że sama zrobiłam to dzień lub dwa dni wcześniej. Kubie tak poobcinała paznokcie u stóp, że zaczęły mu wrastać:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:, nieźle musiałam się nagimnastykować, żeby doprowadzić je do normalności (wariatka obcinała na pół-okrągło:wściekła/y::szok:).
Wczoraj ubrałam Kubie grube rajtuzy ale miały słabą gumkę i trochę zjeżdżały. Wracając od lekarza zaszliśmy do teściów, żeby Tymka nakarmić i co widzę po 5 minutach? Kuba biega już w innych, oczywiście, "lepszych" (czytaj - 5 rozmiarów za wielkich) rajtuzach, które oczywiście z tyłka mu nie zjeżdżają, bo mu sięgają po samą szyję. Wniosek? Matka nie potrafi ubrać swojego dziecka, przecież teściowa tyle razy powtarzała, żeby na pieluchę zawsze ubierać majtki, to się rajtuzy nie będą zsuwać. No debil, po prostu, czy jak?
I ostatni przykład. Sto razy prosiłam teściową (nawet przez męża), żeby nie przynosiła Kubie ani mi żadnych słodyczy, bo ich nie chcemy (ja mam słabą wolę i wcinam każdą ilość, jaka jest w domu, zwłaszcza jak się denerwuję). Dobrze, dobrze, a dzień później niby nieświadomie teść przynosi reklamówkę pełną słodkości i oczywiście wręcza ją Kubie. A jak chcę dziecku zabrać, to ryk, płacz i histeria, no i robi się ze mnie wyrodną matkę. Nawet jak jesteśmy u teściów i wyraźnie proszę, żeby nie dawać Kubie słodyczy, to zawsze "podejrzę", jak teść lub teściowa wciskają mu a to kawałek czekolady, a to Kinder-Niespodziankę, a to ciasteczko. Zresztą u nich w domu pełno słodyczy i Kuba ma do nich dostęp, bo leżą na wyciągnięcie ręki. Jak się przyczepię, to oczywiście słyszę: "A daj spokój, od jednego kawałka nie przytyje". I gdzie tu qrwa, konsekwencja? Ja mu mówię, że czegoś nie wolno, a teść, albo teściowa, że wolno. Dziecko głupieje i oczywiście mama i tata są be, bo zabraniają, a babcia i dziadek super, bo na wszystko pozwalają. I tak jest w tysiącach sytuacji. Nie ma spotkania z moimi teściami, żeby mnie coś w ich zachowaniu nie wpieniło. Najgorsze, że przy moim dziecku podważają nasz autorytet (tzn. mój i męża) i traktują nas jak dzieci. A potem komentują, że nasze dzieci nas nie słuchają, że nie potrafimy sobie z nimi poradzić:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:.
 
Atruviell, doskonale Cie rozumiem i juz sie boje, ze u nas bedzie tak samo. Moj maz ma nadwage i to spora i zawsze jak jezdzimy do tescia to mu mowie,zeby uwazal na siebie, bo u tescia zawsze duzo slodkosci i ogolnie duzo zarcia. Jak przyjezdzamy to tesc oczywiscie zauwazy, ze J nic nie schudl a wrecz przytyl. Ale jak siadamy do stolu i ja widze,ze J bierze kolejny kawalek ciasta to oczywiscie gadka,ze odchudzac to on sie bedzie w domu,a nie u taty.:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:

Moj tata natomiast jest cholernie niedelikatny. Wczoraj bylismy na szczepieniu. Macius poplakal tylko chwilke, przy wkluciu. Pozniej bylo ok,ale rozdraznila go cala sytuacja (kolejka w przychodni, grube ubranko i pewnie wiele innych). W samochodzie zasnal i spal jak wrocilismy. Maz zaczal go delikatnie rozbierac, a moj tata jak go zaczal sciskac,az sie Macisu rozbudzil i oczywiscie zaczal plakac. Mowie tacie,ze go to boli, to oczywiscie obraza na mnie,ze nie chce dziecka dac przytulic.:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
 
reklama
Do góry