Eh... teściowe... Najlepiej trzysta kilometrów stąd i dwa metry pod ziemią (szkoda, że teściowe są najczęściej mamami naszych ukochanych partnerów, chociaż nawet mój mąż nazywa swoją matkę "teściową"). Ja już naprawdę nie mam słów, co do moich teściów. Już nawet odkryłam, co mnie u nich tak wqrwia... W każdej sytuacji kontrolują i komentują każdy aspekt naszego życia... I to z miną wizytatorów albo co najmniej wyroczni wiedzących wszystko najlepiej. Tymek się przeziębił z mojej winy oczywiście, bo raz jeden teściowa zobaczyła, że zamiast w kombinezonie wiozłam synka na spacer w: body + śpioszki + skarpetki + spodnie + kaftanik + polarkowy komplet (bluza i spodnie), do tego czapka na głowie i dziecko wsadzone w śpiwór, a wózek zabezpieczony "plandeką". Według mojej teściowej dziecko na pewno zmarzło, bo się ruszało w wózku, a powinno spać (przy temperaturze grubo powyżej 10 st. C)



. Ale przykładów można mnożyć. Teściowa wpada bez zapowiedzi do mojego domu i od razu: dlaczego Kuba nie chodzi w kapciach, przecież jest chory. No to ja na to, że przecież ma skarpetki grube na stopach, a poza tym leży w łóżku, a wybiegł z niego, bo przecież babcia przyszła. Przychodzimy na obiad do teściów i pierwsze co robi teściowa to ocenia stan paznokci u moich synów i bez pytania mnie o zdanie, zaczyna je obcinać. Nie ważne, że sama zrobiłam to dzień lub dwa dni wcześniej. Kubie tak poobcinała paznokcie u stóp, że zaczęły mu wrastać



, nieźle musiałam się nagimnastykować, żeby doprowadzić je do normalności (wariatka obcinała na pół-okrągło


).
Wczoraj ubrałam Kubie grube rajtuzy ale miały słabą gumkę i trochę zjeżdżały. Wracając od lekarza zaszliśmy do teściów, żeby Tymka nakarmić i co widzę po 5 minutach? Kuba biega już w innych, oczywiście, "lepszych" (czytaj - 5 rozmiarów za wielkich) rajtuzach, które oczywiście z tyłka mu nie zjeżdżają, bo mu sięgają po samą szyję. Wniosek? Matka nie potrafi ubrać swojego dziecka, przecież teściowa tyle razy powtarzała, żeby na pieluchę zawsze ubierać majtki, to się rajtuzy nie będą zsuwać. No debil, po prostu, czy jak?
I ostatni przykład. Sto razy prosiłam teściową (nawet przez męża), żeby nie przynosiła Kubie ani mi żadnych słodyczy, bo ich nie chcemy (ja mam słabą wolę i wcinam każdą ilość, jaka jest w domu, zwłaszcza jak się denerwuję). Dobrze, dobrze, a dzień później niby nieświadomie teść przynosi reklamówkę pełną słodkości i oczywiście wręcza ją Kubie. A jak chcę dziecku zabrać, to ryk, płacz i histeria, no i robi się ze mnie wyrodną matkę. Nawet jak jesteśmy u teściów i wyraźnie proszę, żeby nie dawać Kubie słodyczy, to zawsze "podejrzę", jak teść lub teściowa wciskają mu a to kawałek czekolady, a to Kinder-Niespodziankę, a to ciasteczko. Zresztą u nich w domu pełno słodyczy i Kuba ma do nich dostęp, bo leżą na wyciągnięcie ręki. Jak się przyczepię, to oczywiście słyszę: "A daj spokój, od jednego kawałka nie przytyje". I gdzie tu qrwa, konsekwencja? Ja mu mówię, że czegoś nie wolno, a teść, albo teściowa, że wolno. Dziecko głupieje i oczywiście mama i tata są be, bo zabraniają, a babcia i dziadek super, bo na wszystko pozwalają. I tak jest w tysiącach sytuacji. Nie ma spotkania z moimi teściami, żeby mnie coś w ich zachowaniu nie wpieniło. Najgorsze, że przy moim dziecku podważają nasz autorytet (tzn. mój i męża) i traktują nas jak dzieci. A potem komentują, że nasze dzieci nas nie słuchają, że nie potrafimy sobie z nimi poradzić



.