reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wrześniówkowe mamy

szkoda właśnie że mieszkamy tak daleko ale często tak jest że fajniludzie mieszkają daleko ale mamy internet.
tez uwielbiasz Karmi, ja je lubię od pierwszego smaka tylko musi być zimne i nie polecam picia na noc bo cyce chcą pęknąć, a włąsnie a rpop karmienia to coś mi chyba jaość pokarmu i może ilość spada albo mała ma przełom i łaknie wiecej bo od 2 dni praktycznie nic nie robi tylko ciągle się domaga piersi
 
reklama
może ma fazę intensywnego wzrostu, pewnie Ci teraz pięknie urośnie, to ma teraz potrzeby. A ja już wiem, że nie pije się na noc Karmi, już parę razy odciągałam w nocy pokarm, bo mi piersi chciały eksplodować, a Stachu jak na złość akurat miał mnie i moje cyce w nosie i sobie spał do rana.
 
Mi na chrzcie w ogole nie zalezy bede chrzcila bo mojej rodzinie na tym barzo zalezy wiec wspolnie z mezem postanowilismy ze ochrzcimy mala... my do kosciola nie pojdziemy
a w przyszlosci damy jej wybor co do religi jezeli bedzie chciala zostac katoliczka bedzie juz miala chrzest przynajmniej, jezeli zdecyduje inaczej to chrzest jej w niczym nie przeszkadza nie jest znaczona ani nie ma czole napisane ze byla chrzczona...
 
Hejka
Witam dziewczynki
Ja mam dzień ustalony co do minuty.
Wstajemy tak ok. 8.00 i jazda na maxa
Śniadanie moje, dziecka starszego, moje kąpanie, dziecka starszego ubieranie, Wstawienie pralki, zdjęcie suchego, mycie garów.
Karmienie małego, przebieranie. Prasowanie ciuchów, względne ogarnięcie syfu w chacie i ok. 12.00 spacer. Od 8.00 do wyjścia z domu mały nie śpi tylko przysypia po 5 min.. To samo jest popołudniu. Na spacerze śpi ok. 3-4 godz. także jak wrócę przed jego obudzeniem to on śpi a ja mogę np. zrobić obiad.
Nie mam czasu na bb, nie mam czasu na zajmowanie się Vanessą. Staram się jakoś to wszystko ogarnąć, tak żebym brudem nie zarosła
W tym tygodniu np. nie sprzątałam w domu aż do dziś gdzie zdążyłam zamieść podłogę
W tygodniu na bieżąco myję mu wanienkę a swoją wannę od przypadku do przypadku. Podłogi szare od kurzu, bo ja latałam po urzędach i znajomych. w tym tygodniu też nie będzie lekko.
Wczoraj pierwszy raz od nie wiem kiedy byłam sama z kumpelą na baletach. Byłam do 24, a wyszłam ok. 19.00
Napiłam się tochę ale nie za dużo, Dominika nakarmiłam ok.4 w nocy. Chyba nic mu nie będzie
a jak ubieracie dzieci w domu?
Ja mam 21 stopni, względnie 23 jak prasuję albo jak słońce daje czadu w dzień bo mam okna na południe
I ma na sobie body z krótkim rękawem, bluzkę z długim, śpioszki bawełniane, skarpetki i spodnie takie cieplejsze
Uciekam bo muszę pranie drugie zrobić. papapa
 
Hej,u mnie dzis wzglednie spokojnie..Nel nie zrobila fontanny ani razu..co do jej typow to roznie raz mlekiem a raz twarozkiem:baffled: Dzis po kazdym papu spi,(mam nadzieje ze nie odbije sobie w nocy) karmienia bez zaklucen;-) W sumie takie maluchy nie maja jeszcze swiadomosci por dnia ale czy dotyczy ich juz zjawisko wyspania sie,co skutkuje potem aktywnoscia? U mnie temperatura 23 stopnie,Nel ma na sobie body z dlugim rekawem ,spiochy i skarpetki,przykrywam ja kocykiem a wnocy pakuje w rozek bo spi przez to ulewanie z glowa wyzej.Zastanawiam sie co mam robic w zwiazku z 'magazynowaniem' pokarmu an czas mojej nieobecnosci..czy jest sens zamrazac itd...w sumie wypadloby juz pojawic sie na uczelni...studiuje zaocznie wiec w ten jeden dzien moglaby dostawac Nany...Jask juz wiecie sciagam pokarm przed kazdym karmieniem (40ml w 2 minuty:baffled:) wiec uzbiera sie go sporo i nie jest wykorzystany tylko ze to pokarm 1 fazy wiec mala przez cala sobote pilaby ta wodnista czesc:eek: a tak powaznie to nie chce mi sie nigdzie ruszac:sorry:
 
Bedismall chyba za ciepło ubierasz tego swojego synka ja ubieram (w domu) dokładnie tak jak Aneczka body w długi rękaw śpiochy i skarpetki śpi w rożku. Ty karmisz piersią??

Carioca dzięki za odpowiedź bo mój maluszek ma czasami tak bardzo bardzo wodniste kupki ale nie non stop to chyba nie tak źle?

Tygrysku to faktycznie nie ciekawie jak nie ma w pobliżu z kim pogadać ale w końcu masz przecież nas:-)
 
Witajcie, babeczki.

Klavell - zachowanie tego księdza raczej nie zachęcałoby mnie do walki o ochrzczenie dziecka. Jak na przedstawiciela Kościoła, który narzeka na ciągle zmniejszającą się ilość wiernych, to nie przejawia on zachowań, że tak w żargonie bankowym napiszę, pro-sprzedażowych. Nie wiem, Klavell, co ci doradzić. Ja miałam podobną jazdę jak chrzciłam Kubę, tzn. w zasadzie nie chodziło o nas tylko o rodziców chrzestnych, a zostali nimi mój brat - zatwardziały antychryst ;-);-);-) i moja przyjaciółka, która jest równie zadeklarowaną przeciwniczką instytucji kościelnej. Ale oboje byli ochrzczeni i bierzmowani, a przyjaciółki "kartoteka" zapodziała się gdzieś w kancelarii, więc nie mogli sprawdzić, że od dwudziestu lat w ich domu nie przyjmowano księdza po kolędzie itd. Dopiero w dniu chrztu ksiądz zaczął coś się przywalać, że chrzestni nie spełniają wymogów wiary itp. ale ja go wyśmiałam i stwierdziłam, że jakoś wcześniej nie było problemu i że jak coś, to wcale nie musimy chrzcić. Tylko parafia zwróci mi koszt organizacji chrzcin i przyjazdu zaproszonych gości. Oczywiście okazało się, że już nie ma żadnego problemu. I Kuba został ochrzczony.

Tygrysku - moje baterie już się dawno przegrzały... Wiem, co czujesz, bo ja czuję się podobnie. Mam wrażenie, że z rok czasu nie wychodziłam do ludzi. Mój mąż wraca z pracy, je obiad i razem z Kubą wynoszą się gdzieś do wieczora. Myśli, że w ten sposób mnie odciąża. Owszem, tylko że ja też bym chciała gdzieś wyjść, pogadać, a nie 24 godziny na dobę w czterech ścianach z niemowlakiem, które 5 minut nie wyleży w łóżeczku spokojnie, chyba że śpi. Nie wspomnę, że nie byłam jeszcze na żadnym "wychodnym" z przyjaciółkami. Na spacery wychodzę rzadko, bo pogoda nie łaskawa albo jak znajdę jakąś pomoc do zniesienia wózka, bo po cięciu boję się jeszcze dźwigać takich ciężarów. Ogólnie też powoli łapię doła, zaczynam czepiać się męża o byle g... Mam nadzieję, że jakoś przetrwam ten kryzys. Co do gości i odwiedzin, to moje koleżanki i rodzina przychodziły w pierwszych dwóch tygodniach życia Tymka, żeby sobie popatrzeć na malucha, a teraz już niestety o mnie zapomniały. Tłumaczą się, że nie chcą przeszkadzać - przecież tyle mam na głowie.

Bedismall - a ty myślisz, że ja się ze wszystkim wyrabiam? Robię jednak tylko to co niezbędne i co zdążę zrobić w ciągu paru chwil, kiedy moje dzieci jakimś cudem w jednym czasie zasną albo na tyle zajmą się sobą, że mogę się oddalić w stronę kuchni. Czasami zlewam na prace domowe i siadam przed kompem, żeby choć trochę się zrelaksować, bo inaczej chybabym zwariowała. Grunt, żeby obiad skończyć przed powrotem męża, ale wprowadziłam zasadę, że przygotowuję sobie większość rzeczy dzień wcześniej po południu. Mieszkanko mam małe, więc w ciągu pół godziny przelecę meble Prontem, zamiotę podłogi, nastawię pranie. Ale bez żadnych cudów, mycia okien, szorowania szkła etc. Za to zazdroszczę ci, że mogłaś się wyrwać na balety - ja o niczym innym nie marzę, ale na razie nie miałam okazji.

Co do temperatury w domu i ubierania Tymka, to u mnie jest następująco: staramy się utrzymywać temperaturę w ok. 20-21 st.C. Tymek zarówno w dzień jak i w nocy ma na sobie body z długim rękawem + śpioszki. Przykrywam go taką kołderką z froty albo rozłożonym rożkiem albo kocykiem.
 
jakaś godzinkę temu wróciliśmy z 18 stki brata i cała moja rodzinka smacznie spi, chyba jeszcze poza mna Wikusia coś tam skreczy w łóżecku bo po tskim dniu w hałasie i haosie to ciężko się jej wyciszyć, a ja poprzez ostatnie nocki B nie mogę i dzisiaj zasnąć,

kurcze dostałam na wynos piwko i się pobiło, a tak chciałam sobie po karmieniu na spanko wypić szklaneczke z soczkiem, ale to wina mojej mamy bi wpakowała mi je w torbr małej i nic mi nie powiedziała i jak mi się zatrzask odpiął to piwko myk n kafle i trach i teraz całą kuchnia pachnie chmielem

teskni mi się do takiego normalnego dorosłego życia bo taki 3-4 latek to już samodzielny prawie jest i się troszke wygodna zrobiłam a tu na nowo powtóka z rozrywki, niemowlaczek i w dodatku ssak mamusiowy, ale warto bo mała jest cudowna jeszcze roczek i będzie git.
 
A u mnie w lodówce Redd's się chłodzi. Miałam go wypić z mężulkiem dziś wieczorem (on oczywiście normalne piwko) ale właśnie... zasnął... Hm...
A ja czekam, bo jakoś zaraz Tymo obudzi się na żarełko, więc nie opłaca mi się zasypiać... Tylko jeszcze bardziej śnięta bym się obudziła... Ale zaraz uciekam pod prysznic.
Dobrej nocy, dziewczyny.
Dobrej nocy, Tygrysku. Idź spać, odpocznij.
 
reklama
Hmm...ciekawe czy przestawił mi się zegar w kompie...dopiero teraz uświadomiłam sobie, że przecież był przestawiany, a u mnie w domu wszystkie chyba po staremu:eek:

Dziewczyny wczoraj miałam taką jazdę z małym, że finalnie sama się poryczałam i wyszłam na balkon.....zapalić fajkę:zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y: Pociesza mnie jedynie fakt, że już prawie wcale go nie karmię, ale i tak mam wyrzuty sumienia. Ale czegoś takiego jeszcze nie było. Zaczęło się jeszcze przed kąpielą, ot takie popłakiwanie bo już był lekko głodny, w kąpieli pełen relaks bo bardzo ją lubi i po kąpaniu jedzonko więc tez jeszcze ok, ale po...to koszmar. Odbiło się, mąż ponosił go jeszcze chwilkę i jak przysnął to do łózia. Po czym minęło może z 15 minut i zaczęła się jazda, płacz, marudzenie, chwilowe przysypianie ze zmęczenia (chyba już od płaczu) na rękach, potem znowu marudzenie przechodzące w okropny płacz, tak się bidula zanosił aż żal było słuchać. Po drodze robienie pośpiesznie herbatki koperkowej choć i tak pięknie cały czas puszczał bączki w końcu minęło tyle czasu, że było kolejne karmionko i dalej to samo...ledwo wyrabiałam, nie mówiąc już o Tymuli. A jak go odkładałam na moment, żeby zrobić żarełko to tak wrzeszczał jakby go obdzierali ze skóry:-( Cyca też nie za bardzo chciał, pociumkał chwilkę, a potem rączkami i nogami odpychał się z całej siły i dalej ryk. Zasnął w końcu po pierwszej, po godzinach kołysanek, tulenia, szeptania do uszka i cudowania na wszystkie sposoby włącznie z masażykami brzuszka, leżeniem i noszeniem w różnych pozycjach, żeby mu tylko ulżyć....i spał do ósmej starego czasu. A dzisiaj jak aniołek, grzeczniutki, spokojniutki, pięknie się bawił i rano przywitał małym uśmieszkiem choć jeszcze bardzo rzadko się uśmiecha. Nie mam pojęcia co to mogło być, ale byłam tak zdruzgotana tym wieczornym szaleństwem, że nie wyrobiłam psychicznie i sama się rozkleiłam. Puściło wszystko...kilkudniowe zmęczenie, bezsilność, nerwy...ryczałam jak bóbr, a po fajce o mało co się nie porzy.... Jak to dobrze, że po takich dniach są kolejne....
Sorki , że tak o sobie ale musiałam się komuś wyżalić, bo aż ciśnie mnie od środka.
 
Do góry