reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wrześniówkowe mamy

nareszcie doprowadziliśmy dom do normalności, taka mega impreza wywraca dom do góry nogami, małej dałam pół czopka eferalganu i spała grzeczniutko bez gorączki po szczepieniu całą noc pomijając 3 karmienia bo ona coś nie chce rzadnego w nocy odpuścić.
dostała taką śmieszną lalę co stoi i jak klasniesz to śpiewa taka jakąs smieszną melodie, szymonek ją juz katuje 2 dzień.
a chrzestna malutkiej sprawiła złoty łańcuszek z medalikiem, bedie pamiątka na całe życie.
co do choróbsk to ja mam katar, szymek jeszcze ma tą swoją infekcje dostał wczoraj dodatek antbiotyku, a mała ma coś w nosku i to tak głeboko że nie da się wyciągnąć gruchą, ale jak doktor słuchał wczoraj to na oskrzelkach i płuckach czysto,
aha czeka nas wiyta u chirurga znowu z interesem symoka, ma stulejke i p;ediatra twierdzi że trzeba to radykalnie zrobic, dodatkowo wizyta z synkiem u laryngologa w sprawie migdałków, a 24 kardiolog z wikusią, same wizyty i muszę jeszcze znaleść czas na stomatologa bo synek ma mleczaki w opłakanym stanie i chyba trzeba będzie te z przodu usunąć żeby zrobic mniejsce dla stałych bo tam ma juz same korzonki.
Harsharani nie łam się mlekiem tzn, nadmiarem ja też tak mam, i zazwyczaj karmie wiktorie na leżąco wtedy się nie dławi, albo biorę ją do karmienia zanim dobrze zgłodnieje wtedy nie chcesię tak szybko napic i ssie równomiernie.
a mi się zrobiło ostatnio przykro, pamiętacie jak wiosną i laem chodziłam do brata pilnowac ich córek bo bratowa robiła kurs na prawko, tydzień temu wkońcu zdała za 3 razem i wogóle się nie pochwaliła dowiedziałam się z innego źródła, tak mi się przykro zrobiło, to ja zarywałam dnie i wtawałam o 6 rano 3 razxy w tygodniu rzeby ona dzieci nie budziła zotawiałam zymonka z B albo dłużej w przedszkolu a tu taka podzieka, obiecali mi gofrownice, sandwich ale nie mają kasy jak to rozumiem ale taka zwyczajna wdziecznośc , nie wiem zaprosic na kolacje czy w niedxziele na obiad i pogsadac o tym, a ona oblewała prawko z moją bratową którą wcześnie do mnieobgadywała, stwierdziliśmy z B że dla nas ona jest już mniej niż 0 i B powiedział że jak jeszcze raz pójde do nich im coś pomagac to mnie przykuje łańcuchem do drzewa, hehe
 
reklama
Tygrysku - co to znaczy "radykalnie" poradzić sobie ze stulejką? Mój Kuba też ma stulejkę i lekarka nakazała "ćwiczenie" napletka oraz smarowanie maścią Diprolene + Clotrimazol. Po miesiącu odciągania i smarowania widać efekty, chociaż napletek nie zszedł jeszcze całkowicie. Jeżeli nie zejdzie to czeka nas zabieg chirurgiczny, ale ja boję się tego panicznie i wolałabym uniknąć. Więc mam nadzieję, że jeszcze kilka tygodni smarowania i naciągania i się całkiem odklei. Co do tego "radykalnego" ale nie operacyjnego radzenia sobie ze stulejką to słyszałam, że wygląda to tak, że lekarz na chama rozkleja napletek gwałtownym pociągnięciem. Wiąże się to z ogromnym bólem i stresem dla malucha, powoduje krwawienie i dyskomfort podczas oddawania moczu przez wiele dni po zabiegu. Może doprowadzić do infekcji, bo maluch nie chce pozwolić na umycie siuraczka, odmawia kąpieli, bo po prostu bardzo go boli. Ponoć mniej więcej tak jak nacięcie krocza po porodzie i ponoć podobnie nieciekawie się to goi. Inny sposób to zabieg chirurgiczny, pod narkozą, ale wiąże się z kolei z koniecznością pozostania 2-3 dni w szpitalu (ja miałabym do wyboru albo Wrocław albo J. Górę, bo w naszym mieście nie ma oddziału chirurgii dziecięcej). Mi nasza pani pediatra poleciła jeszcze zabieg w klinice Maltańskiej w Goerlitz, gdzie za opłatą lekarze dokonują zabiegu w warunkach ambulatoryjnych. Kosztuje to ok. 250 Euro ale w ten sam dzień jestem z maluchem w domu. Mam nadzieję, że jednak unikniemy tego stresu i - bądź co bądź - sporego wydatku. Chociaż chyba wolałabym zapłacić niż tłuc się z Kubą do Wrocławia albo Jeleniej i zostawiać męża z Tymkiem na tak długi czas w domu.
 
piszac radykalnie miałam na myśli zabieg chirurga, bo u nas to naciąganie się nie sprawdziło juz wyszło a po tygodniu przerwy bo mały wyjechał do babci znów było bez zmian, i teraz nie da sobie naciągac ani smarowac, a ja szczerze mam tego dość bo to jak molestowanie malucha
tylko się boje ze źle oboje znieisemy ten zabieg i jak to będzie teraz jak karmie to B bedzie musiał z nim nocowac w szpitalu bo on się zapłacze ale on tylko z mamą asypia, a po drugie jak trzeba będie też wyciąc migdałki to o jużś podwujny stres i dla mnie i dla niego, boje się tego
 
No cóż, zabieg chirurgiczny to zawsze ogromny stres. Ja też nie wiem, czy dałabym radę w twojej sytuacji. Na mnie szpitale działają jak płachta na byka, od razu jestem chora, a z drugiej strony nigdy nie zostawiłabym Kuby samego nawet na chwilę. Na razie próbujemy jeszcze maścią i odciąganiem, ale sama lekarka stwierdziła, że raczej bez zabiegu się nie obejdzie:-:)-:)-(. Tak że muszę uzbierać 250 Euro, bo w szpitalu nie dam się zamknąć. Trzymam kciuki za ciebie i Szymka, żebyście jakoś to przetrwali.
 
A ja zadzwoniłam przed chwilą do naszej pani doktor w sprawie tego kataru i krostek na buzi u Tymka. Stwierdziła, że taki katar u noworodków może trwać bardzo długo i jeżeli nie towarzyszy temu kaszel, gorączka itp. to nie ma paniki. Także odkasływanie jest normalne i nie musi świadczyć o infekcji. Kazała psikać do noska Euporibum i sól fizjologiczną, oczyszczać nosek, układać małego wyżej. Dwa razy dziennie mam dawać małemu po 2 krople C-Bionu i wypisze receptę na maść antybiotykową pod nosek. Co do krostek to z mojego opisu potwierdziła diagnozę, że to łojotokowe zapalenie skóry i obiecała wypisać receptę na robioną maść. Gdyby nie pomagała, to mam iść z małym do dermatologa.
 
Witam wszystkie mamusie :-)
Wczoraj z mala wybralam sie na wizyte do pediatry,chcialam na spokojnie zapytac sie o wszystkie nurtujace mnie rzeczy i o katarek ktory sie pojawil u niej jakies pare dni temu.Trzymajac rek na jej pleckach nawet przez rozek czuc bylo lekkie harczenie jak spala ale okazalo sie ze to nie chorobsko tylko zalegajacy pokarm efekty ulewania,szkoda tylko ze na zwyklej wizycie w przychodni tak nie podchodza do czlowieka tlyko wszystko na wariackich papierach jest odwalane...Z dobrych wiesci to Nel je jak smok i przybrala na wadze w miesiac 1200,strasznie sie ciesze bo sie taka malutka urodzila wiec dobrze ze nadrabia i ja mialam caly czas obsesje ze ja cyckiem nie karmie do syta:-D Co do ulewania to pare dobrych rad..przed karmieniem mam ja klasc na brzuszku i przyciskac na plecki zeby wszystkie gazy powychodzily tyle ze jak jest godzina 3:00 a ona najchetniej pochlonelaby wszystko co znajdzie sie kolo je buzki troche trudno stosowac ta metode bo podejzewam ze skonczyloby sie to wielkiem placzem..no i oczyiwscie robic przerwy w karmieniu po jakis 3minutach do pionu i czekac na 'bek':-p wczoraj bekala za kazdym raziem a jak ja polozylam to i tak byl hlust wiec rece mi opadaja:-( Ale rowniez nie ominely mnie zle wiesci..dziewczyny czy widzialyscie w szpitalu swoje malenstwa w calej okazalosci? Ja mialam okazje przypatrzec sie Nel przy pierwszek kapieli w domu i zauwazylam ze ma 'cos' na pleckach, wyglada to jak 'bulka' o sinawo czerownym kolorze..w prawdzie nie powieksza sie ona ale przy pierwszej wizycie u lekarza po wyjsciu ze szpitala na jej temat uzyskalam tylko informacje zeby przmywac spirytusem i obserwowac...Wczoraj okazalo sie ze 'wyglada to' na naczyniaka jamistego..wiec poszedl net w ruch i chociaz to nienajlepsza forma zdobywania informacji jestem zaniepokojona tym co przeczytalam:-( Nie wiem skad to cholerstwo sie wzielo i mam nadzieje ze zniknie samo chociaz w wypadku tych jamistych czesto konczy sie zabiegiem.Narazie mam go jedynie obserwowac i nie przemywac zadnym spirytusem wiec co lekarz to teoria:shocked2:
 
Majandra - rzeczywiście, co lekarz, to teoria, hmmm... Wcale nie poprawił mi się humor. Zadzwoniłam, żeby małego zarejestrować, a pani doktor udzieliła mi porady telefonicznej. Na dodatek dzisiaj znowu wyciągnęłam Tymkowi z noska zielonkawe glutki... Hm... No dobra, głęboki wdech, wydech. Zobaczymy, co to za maść przepisała pani doktor. Ponoć jakaś antybiotykowa, więc chyba pomoże.

Acha, czy wiedziałyście, kobitki, że nie wolno stosować maści majerankowej razem z Euporibum Compositum? Ponoć znoszą nawzajem swoje działanie. Poczekam do piątku, jak nie przejdzie, to się wybierzemy osobiście na wizytę do przychodni. W piątkowe południe powinno być mniej ludzi , bo każdy chce weekend przeczekać i samemu się podkurować.

Aneczka - ja też proponuję skonsultować to jeszcze z innym lekarzem, a najlepiej z chirurgiem dziecięcym.

A mój Tymek ma na karku takie ciemne purpurowe plamki. Wygląda to, jak otarcie od metki, tyle że ma to chyba od urodzenia i nie schodzi. Nie wiem, co to może być...Qurcze, chyba schizuję już... Idę kończyć obiad.
 
reklama
ATRUVIELL moj mala tez ma taka wysypke, lekarka kazala nm zmienic mleczko na HA 1 od tygodnia mala pije nowe mleczko a wysypka nadal jest nie wiem co to moze byc
 
Do góry