reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wrześniówkowe mamy

Zgodnie z obietnicą - witam się wieczorkową porą.
Atru a za co Ty płaciłaś? BO u nas nic się nie płaci, tzn. akurat w Strzelnie,bo w Gnieźnie chyba 10 za łóżko i tyle
Płaciłam właśnie za łóżko. 30 zł za noc. To za miejsce w całkiem porządnym pensjonacie w Szklarskiej albo Karpaczu tyle bym zapłaciła. Wrrrr! Opłata jest taka, bo to podobno fanaberia matki, że chce być w szpitalu ze swoim dzieckiem. Teoretycznie maleństwa mają zapewnioną opiekę przez personel 24 h na dobę. Ale ja w życiu nie zostawiłabym dziecka, nawet w wieku Kuby czy starszego, samego w szpitalu na noc. Widziałam dwumiesięczne maleństwo, którego rodzice zostawiali na noc, bo szkoda im było kasy na nocleg. Efekt był taki, że maluszkiem zajmowała się obca dziewczyna, mama drugiego maleństwa, które miało szczęście dzielić się salą z tą "sierotką". Tak więc babeczka musiała kołysać nie tylko swoje własne ale też to drugie dziecko, bo inaczej ani jedno ani drugie by nie przespało nocy. A pielęgniarki słownie dwie na cały oddział zaglądały do niego ze dwa razy w nocy i to już jak było ewidentnie głodnie i nie sposób go było inaczej uspokoić, jak butlą. Całą noc w jednej pieluszce i o jednej butelce mleka. A przecież to prawie noworodek.

Jeden problem się skończył to inny zaczął. Mam kłopot z Kubą. Nie wiem, jak mam sobie z tym poradzić. W czwartek byłam "na dywaniku" u pani przedszkolanki, bo Kuba podobno stał się w ostatnich tygodniach bardzo agresywny i niebezpieczny dla kolegów. Pani twierdzi, że jak tylko ktoś mu coś zabiera albo nie chce zrobić po jego myśli, to mój synek rzuca się jak wampir z zębiskami albo z łapami do bicia. Ostatnio ugryzł dotkliwie kolegę w plecy, a innego zbił piąchami jak bokser... Na dodatek, jak pani chce go ukarać to uderza w płacz, jakby to nie on komuś, ale jemu wyrządzono straszną krzywdę. Od razu wyje, że chce do domu, do mamy i takie tam. Nie wiem co mam o tym myśleć... Kuba jest nerwowy i płaczliwy, bardzo energiczny i żywiołowy jednocześnie. I tak od urodzenia, choć jako niemowlak był bardzo pogodny. Pani skarży się, że nie chce malować kredkami, że szybko mu się wszystko nudzi. Że nie chce się dzielić zabawkami i głównie na tle zabawek dochodzi do scysji z kolegami. Zaczął wymyślać przezwiska i nauczył się szantarzować w stylu "jak mi nie dasz czegoś tam, to zniszczę telewizor, szafkę etc". Czasem brzmi to śmiesznie ale mi nie jest do śmiechu. Faktycznie, zaobserwowałam pogorszenie zachowania, odkąd poszedł do przedszkola. A w zasadzie odkąd pojawił się Tymek. Ale nie było to tak nasilone, jak podobno jest teraz. Pani twierdzi, że nie może sobie dać z nim rady, że cały dzień muszą uwarzać, żeby Kuba komuś nie zrobił krzywdy... Qurcze, nie wiem już, gdzie popełniam błąd... Przecież nie jest ofiarą przemocy w rodzinie, bo takiej w naszym domu nie ma. Fakt, ja ostatnio też reaguje na jego zachowanie zbyt nerwowo, zdarzy mi się wrzasnąć na niego, kiedy zaczyna histeryzować albo staje okoniem. Jestem zmęczona i sfrustrowana pracą, problemami dnia codziennego i pewnie to wszystko odbija się też na nim. A może jednak nie poświęcam mu odpowiednio dużo uwagi? Za mało z nim rozmawiam, za mało rysuję, czytam bajki? Tylko kiedy mam to robić, jak? Skoro wracam do domu ok. 18:00 a o 20:00 Kuba idzie spać? Gdzieś błądzimy, na pewno. Do licha, nie jestem matką idealną, ale powoli przestaję panować nad moim pierworodnym, nie wiem, jak do niego dotrzeć, jak reagować na jego złe zachowanie. Jak odwrócić to, co przegapiłam. Jak rozbudzać w nim zainteresowania, jak zapanować nad jego żywiołowym, nerwowym charakterkiem?
Proszę, poradźcie coś albo poleccie jakąś książkę. I tak chyba skorzystam z poradni psychologii dziecięcej. Chociaż znajoma psycholożka twierdzi, że to normalne zachowania u czterolatków i że po prostu muszę mu dawać jeszcze więcej czułości, cierpliwości i bliskości, niż do tej pory.Że on w ten sposób coś próbuje przekazać. Zwłaszcza po tym, jak przez 2 tygodnie byłam z Tymkiem w szpitalu, Kuba musi się czuć porzucony, odsunięty na boczny tor... Staram się zrekompensować mu tą długą rozłąkę, chcę się z nim bawić, kupiłam książeczki z zadaniami ale Kuba ewidentnie nie lubi rysować. Po kilku kreskach kredką narzeka, że się zmęczył, że boli go rączka, żebym mu pomogła, przytrzymała rączkę... Po prostu zaczyna się nudzić. Woli zadania polegające na liczeniu, porządkowaniu różnych rzeczy, znajdywaniu podobieństw, różnic, łączeniu kropek, odnajdywaniu drogi etc. Pięknie układa puzzle, sprawnie lepi ciastolinę. Lubi rysować kredą na tablicy albo farbkami na bloku rysunkowym. Ale kolorować malowanki - nie.

Przepraszam, za ten wywód... Ale mam cholerne poczucie, że coś w moim dziecku nieopatrznie "zepsułam", że gdzieś go zawiodłam, mimo, że chciałam dobrze... Że w jakiś sposób go spaczyłam... Nie wiem, czy to dobre słowo, bo przecież nie chodzi tutaj o jakieś celowe bądź nie - krzywdzenie go fizyczne czy psychiczne.Po prostu mam wrażenie, że zadanie wychowawcze przerosło mnie, że teściowie mają rację - nie potrafię dobrze wychowywać swoich dzieci...
 
Ostatnia edycja:
reklama
Atru, przede wszystkim nie wychowujesz źle dzieci. Martwisz się, kombinujesz co się dzieje, starasz się jak możesz.
Może rzeczywiście Kuba czuje się trochę odrzucony? Spędzałaś sporo czasu z Tymkiem w szpitalu, on został sam, bez Ciebie. Ale szybko można to nadrobić. Nie przejmuj się tym że on nie chce rysować. Paweł też specjalnie nie lubi, za to uwielbia resztę zajęć manualnych. Kolorowanie jest (powiedzmy sobie szczerze :-) ) nudne! A przedszkole nie skłąda się z samego kolorowania obrazków, poza tym panie powiny umieć zachęcić go do poświęcenia czasu zajęciom manualnym (no chyba że oni tylko kolorują to on z góry jest na "nie", też bym była).
Najbardziej martwię się jego agresją... niechęcią do dzielenia mniej, ale sposobem w jaki usiłuje egzekwować swoje "racje". A jak jest z tym u Was w domu? Chłopcy mają oddzielne zabawki, czy wspólne? Kuba dzieli się z Tymkiem?
Moja przyjaciółka, psycholog (nie dziecięcy ale sama ma 2 córeczki) poleca nieustannie rodzicom książkę: "Jak mówić żeby dzieci na słuchały. Jam słuchać żeby dzieci do nas mówiły"
JAK MÓWIĆ, żeby dzieci nas słuchały - NOWA (568554838) - Aukcje internetowe Allegro
podobno jest super, choć jeszczenie kupiłam i nie czytałam (ale się nie przyznaję ;-) )
 
witam kobietki!!!

moje dziecko sie rozstroilo ze spaniem (jescze jeczy w lozeczku:angry:) a ja sie niedlugo rozstroje nerwowo:baffled:
dodatkowo jutrzejsza zmiana czasu pewnie tez na lepsze nie wplynie:no:

jestem padnieta po calym dniu. chyba wrobie P w dokonczenie mycia podlog, bo krzyz mi peka:-(

u nas bylo ladnie, ale cholernie wialo, a mnie taki wiatr meczy i po pewnym czasie chodze zla:sorry2:

A co to za ksiazka? ja czytam jednoczensie Jezyk dwulatka oraz Malzenstwo doskonale...i usmiecha sie do mnie : Pod sloncem toskanii:-)

"na krawedzi snu". niby kryminal, ale ciekawy (nie lubie kryminalow:nerd:). nie moglam sie od niej oderwac, a skonczyla sie jakos dziwnie, bez rozwiazania:szok:

Ja od stycznia nie mogę się zabrać za "perswazje" : ( jak bardzo się napaliłam na tą książkę zakupiłam i nie mam czasu jej przeczytać bo jak się zabieram za nią to mam wyrzut sumienia, że nie poswięce czasu Kubie tylko przeczytam kilka stron ; /


ja czytam wieczorami, jak niunka juz spi:tak:

Zaszalały BaBy,a ja mam czkawkę:sorry2: jasne,że pijacką:-D jutro Was doczytam, tzn. dziś ale później

i kto tu zaszalal??:-D:cool2:

Niestety nie mam tak za bardzo czasu żeby częściej zaglądać do Was z powodu choróbsk dzieciaków, teraz tylko czekamy na WIOSNĘ i powinno wszystko ustąpić :dry: Miejmy nadzieję :tak:W maju będziemy jechać nad morze z nimi w długi weekend gdzieś.

etka, witaj:-)
a jakie to choroby je najczesciej dopadaja? kuzyn byl z dzieckiem w Rabce. tam podobno jest super mikroklimat dla astmatykow, oskrzelowcow itp itd. sa tam przeciez nawet sanatoria dla dzieci. pojechali wszyscy troje chorzy i od razu jak reka odjal.

Mateusz z rana mial jeszcze 2 luźne kupki ale odrazu zapodalam ma smecte i jak narazie spokój:tak:ciekawe tylko na jak dlugo:sorry2:

dobra ide kulać kluski...

czyli u Matiego poprawa, super!!!

co wy macie z tym slowem KULAĆ? ja go nie rozumiem:no: teraz sie domyslam, ze znaczy LEPIC, ale gdy justyna pisze o Mateuszu, to nie wiem o co jej chodzi:zawstydzona/y:

Witam i ja! Wczorajsze specyfiki zrobiły mi dobrze i czuję się lepiej nawet ogarnęłam już chałupkę ale dużo nie popiszę bo właśnie Tuśka jęczy:wściekła/y: wpadne jak ją położe spać.

to ty twarda sztuka jestes:-)


Co d mojego powrotu do Polski to jest juz na stale.
Mi jeszcze jak na zlosc Naomi sie rozchorowala,ma katar i kaszle.Podaje jej juz syrop,naszczescie chcenie go bierze,wiec nie mam z tym problemu.
.

naomi, ty jako "baba w ciazy" mozesz pomarudzic i ponazekac:tak::-)
przyjedziesz, to od razu sama zapragniesz wyszstkich odwiedzic;-)

zdrowka dla Naomi:tak:

. Dzis już rozrabia.....

i oby tak dlaej:-)
uszko nie boli?
 
Atru, jak milo sie Ciebie czyta:-)tak wszystko ladnie ulozone i przemyslane...
a teraz do rzeczy:
swietnie, ze juz jestescie z Tymkiem w domku. oby teraz wszelkie paskudztwa trzymaly sie od was z daleka;-)
przezylas co swoje i wystarczy. chyba kazda normalna matka przejmuje sie chorobami dzieci i nie daje rady psychicznie. ja o malo nie plakalam, gdy julitka byla slaba przy wymiotach,a co mowic o jakiejs powaznej chorobie:-(ty i tak dajesz dzielnie rade:-)

nie weim za bardzo co poradzic w kwestii Kuby, bo o czterolatkach nie weim jescze zbyt wiele. nie zadreczaj sie, bo pewnie wsyzstko da sie naprawic, przeciez dziecko, to jak plastelina. wazne, ze zareagujecie w pore.
takich bledow i zaniedban bedzie ejszce sproo na drodze kazdego rodzica, to nieuniknione.
na pewno maja wplyw ostatnie wydarzenia u was w domu, to ze Tymkowi kazdy posiwecal wiecej uwagi, a zwlaszcza ty.
teraz najwazniejsze jest, zebyscie mieli do niego lagodniejszy stosunek, starali sie wszystko zalatwic ugodowo, bez nerwow, krzyku. to tylko wywola u niego bunt. on tego nie powie, ale moze faktycznie w tej malej glowce kielkuje, ze jest mniej wazny? moze z tego powodu w przedszkolu stara sie zwrocic na siebie uwage, byl silniejszym, lepszym.

moze tez go denerwuje to zmuszanie do kolorowania, skoro tego nie lubi? w zasadzie, to nie wiesz jak naprawde reaguje na to pani przedskzolanka, moze sie z niego zasmiala, moze zirytowanym glosem zwrocila uwage? to dodatkowo zle wplynelo na jego psychike. wazne, ze w innych "dyscyplinach" jest dobry, potrafi sie nimi zainteresowac. przeciez na malowaniu sie swiat nie konczy. nie kazde dziecko musi lubiec robic to samo. warto wiec go chwalic, zachecac i nie wyrazac swojej dezaprobaty do antytalentu malarskiego.

moze troche chaotycznie, ale to mi przyszlo do glowy.
 
Atru, przede wszystkim nie wychowujesz źle dzieci. Martwisz się, kombinujesz co się dzieje, starasz się jak możesz.
Może rzeczywiście Kuba czuje się trochę odrzucony? Spędzałaś sporo czasu z Tymkiem w szpitalu, on został sam, bez Ciebie. Ale szybko można to nadrobić. Nie przejmuj się tym że on nie chce rysować. Paweł też specjalnie nie lubi, za to uwielbia resztę zajęć manualnych. Kolorowanie jest (powiedzmy sobie szczerze :-) ) nudne! A przedszkole nie skłąda się z samego kolorowania obrazków, poza tym panie powiny umieć zachęcić go do poświęcenia czasu zajęciom manualnym (no chyba że oni tylko kolorują to on z góry jest na "nie", też bym była).
Najbardziej martwię się jego agresją... niechęcią do dzielenia mniej, ale sposobem w jaki usiłuje egzekwować swoje "racje". A jak jest z tym u Was w domu? Chłopcy mają oddzielne zabawki, czy wspólne? Kuba dzieli się z Tymkiem?
Moja przyjaciółka, psycholog (nie dziecięcy ale sama ma 2 córeczki) poleca nieustannie rodzicom książkę: "Jak mówić żeby dzieci na słuchały. Jam słuchać żeby dzieci do nas mówiły"
JAK MÓWIĆ, żeby dzieci nas słuchały - NOWA (568554838) - Aukcje internetowe Allegro
podobno jest super, choć jeszczenie kupiłam i nie czytałam (ale się nie przyznaję ;-) )
Dzięki, Asiu, za namiar na książeczkę. Faktycznie, słyszałam o tej książce na zajęciach z psychologii podczas studiów. Muszę sobie ją sprawić. Co do twoich pytań - dzieci u nas w domu mają wspólne zabawki. Tzn. bawią się tymi samymi zabawkami, choć oczywiście są one zróżnicowane w kategoriach wiekowych. Tak to już jest, że Tymek uwielbia się bawić dinozaurami i robotami Kuby, a Kuba robi maślane oczy na widok cymbałków Tymka albo drewnianej ciuchci z Kubusiem Puchatkiem. Zdarzają się sytuacje, że wyrywają sobie zabawki. Reaguję w zależności od sytuacji. Staram się zakończyć spór tak aby i wilk był syty i owca cała, choć pewnie nie zawsze jest to dla obu stron satysfakcjonujące.
Z tym przedszkolem to mam wrażenie, że od samego początku ta pani przedszkolanka "ma coś" do Kuby. Od pierwszych dni w przedszkolu nie była z niego zadowolona, bo Kuba faktycznie jest bardziej żywiołowy, energiczny i ruchliwy niż przeciętny trzylatek. Tak jakby wystawał poza stworzony przez nią szablon akceptowanych przez nia dzieci. Nie wiem, czy tylko ja mam takie wrażenie, czy też nie ale wydaje mi się, że ona jest pedagogiem i powinna starać się "zapanować" nad tą żywiołowością i zachęcić go do "współpracy". Przecież on jest pod moją opieką średnio dwie gdziny dziennie, a pod jej - ponad 8. Ona ma pełniejszy obraz jego zachowania niż ja. W domu zdarzają się dni lepsze i gorsze ale chyba tak jest wszędzie. Jedyne co na pewno muszę u siebie wyeliminować to reagowanie krzykiem na jego zachowanie. Zaznaczam, że zdarza mi się to sporadycznie. Nie drę się na niego z byle powodu, naprawdę, musi mnie doprowadzić już do granic wytrzymałości, żebym "pękła". Ale i tak uważam, że powinnam popracować nad sobą, swoim podejściem i cierpliwością.Nigdy nie cierpiałam, jak moi rodzice się na mnie wydzierają, wolałam żeby mi przyrżneli w tyłek i dali sobie spokój z krzykiem, a teraz sama reaguję w ten sam sposób...
 
Donkat - faktycznie, śmiać mi się chce z tego malowania. Z rozmowy z panią przedszkolanką wywnioskowałam, że tam chyba cały dzień nie robią nic innego, jak tylko malują. Oczywiście, przejaskrawiam, ale ona miała co do tego taką pretensję, jakby świat się na kolorowaniu kończył. Czy mój Kuba musi być kolejnym wcieleniem Picasso? Skoro zauważyła, że to zajęcie nie sprawia mu radości i satysfakcji, to czy nie powinna zaproponować mu czegoś innego? A ona go przerzuca do stolika z dziećmi "wolniejszymi", jak je okresliła. Zaproponowała, żebym w domu z nim ćwiczyła malowanie. Zastosowałam się do jej zalecenia i co? Po 5 minutach zaczyna wymyślać, że go ręka boli, że nie umie złapać dobrze kredki (choć kilka chwil wcześniej trzymał wzorowo).
 
ojej! jak dlugo mnie nie bylo na gl. watku!!! bardzo przepraszam ale niestety teraz bedzie tak juz coraz czesciej. inne watki staram sie podczytywac, cos tam czasem naskrobie ale z glownym nie nadazam.
nie wiem co sie u kogo dzieje, czy wszyscy zdrowi, czy ktoras nie jest znowu w dwupaku? mam nadzieje, ze u kazdej z was jest wszystko ok.
u nas czas szybko mija. w poniedzialek moja mama wraca na miesiac do wloch. szkoda, bardzo mi pomogla przy piotrusiu i moglam wiecej pracowac w marcu. przez co wiecej kaski wpadko do kieszeni :tak: powoli otwieram ta nasza firme, o ktorej juz kiedys pisalam. czekam jeszcze na wniosek z bezrobocia. mam nadzieje, ze rozpatrza go pozytywnie i kaske dostane :tak:
niedawno przeszlam grype zoladkowa. koszmar! po kilku godzinach wymiotow lezalam bezwladnie na kraju lozka i wymiotowalam do wiadra. mama musiala mnie trzymac, zebym nie spadla bo ja nie mialam sily sie trzymac lozka. nie wyobrazam sobie jak cierpia ludzie, ktorzy wymiotuja np. po chemii...
piortus szaleje, wszedzie go pelno, zaczyna mowic (tzn mowi jak go czyms przekupie bo sam nadal porozumiewa sie z nami na migi!). nie moge go nauczyc korzystania z nocnika. tzn. zdaza mu sie zawolac, ze chce sisi ale na widok nocnika placze i nie chce usiasc ani pozwolic go sobie podstawic. sadzamy go na ubikacje i to mu sie podoba ale na sekundke i zaraz chce schodzic. jutro chowam nocnik i zaczekam nastepne 2 tygodnie. moze cos sie poprawi.

troche napisalam, przypomnialam wam o naszym istnieniu ;-) i spadam do lozeczka. znowu sama bo m na sluzbie :wściekła/y: jak co sobote zreszta. ostatnio sie juz smialam, ze musze chyba zaczac sprawdzac co on rzeczywiscie robi w soboty bo juz nie pamietam kiedy mial jakis weekend wolny... :-(
 
Proszę, poradźcie coś
po prostu muszę mu dawać jeszcze więcej czułości, cierpliwości i bliskości, niż do tej pory.Że on w ten sposób coś próbuje przekazać. Zwłaszcza po tym, jak przez 2 tygodnie byłam z Tymkiem w szpitalu, Kuba musi się czuć porzucony, odsunięty na boczny tor... Staram się zrekompensować mu tą długą rozłąkę, chcę się z nim bawić, kupiłam książeczki z zadaniami ale Kuba ewidentnie nie lubi rysować. Po kilku kreskach kredką narzeka, że się zmęczył, że boli go rączka, żebym mu pomogła, przytrzymała rączkę... Po prostu zaczyna się nudzić. Woli zadania polegające na liczeniu, porządkowaniu różnych rzeczy, znajdywaniu podobieństw, różnic, łączeniu kropek, odnajdywaniu drogi etc. Pięknie układa puzzle, sprawnie lepi ciastolinę. Lubi rysować kredą na tablicy albo farbkami na bloku rysunkowym.

doczytalam twoja wypowiedz atru i zaznaczylam fragmenty, w ktorych sama zadalas pytanie i sama na nie odpowiedzialas. nic dodac nic ujac :tak:

dobranoc bbony!
 
Atru - zupełnie się rysowaniem nie przejmuj. Na kolorowankach się swiat nie kończy a tym bardziej świat przedszkolaka!
Rozumiem że pani może Ci zgłaszać jakieś problemy i prosić o współpracę czy sugerować ćwiczenie elementów jakiśtam, ale nie wydaje mi się żeby dobre było spędzanie czasu z Tobą (nie ma go wiele) na tm czego wyraźnie nie lubi. Powiedz pani: "Może Kuba nie lubi rysować ale w domu świetnie radzi sobie z farbami oraz z plastelina i wyklejaniem papierem. Nie zauważyłam, żeby niechętnie podchodził do zadań i prac wiążących się ze skupieniem. Jeśli się czymś zainteresuje, to ambitnie podchodzi do postawionych zadań i dość precyzyjnie wykonuje polecenia". Może to da pani coś do myślenia ;-)
Porozmawiaj z Kubusiem nt bicia i szantażu. Skąd mu się to wzięło? Może pani używa podobnych słów? (np. Zjedz szybko bo się nie pobawisz) a on to przełożył na swoje argumenty?


Donkat! Skończyłam ta książkę ze 4 dni temu :-) Też mnie troszkę zdziwiło zakończenie... Ale podobała mi się. Będe szukać innych tej autorki.
A z zabawkami macie jak u nas :-) Choć u nas Paweł jednak dinozaury lubi bardzo (na cymbałki nie zmieni) ale jakośtam się dzieli nimi z Łukalem ;-) Ogólnie całkiem fajnie się bawią wszystkimi zabawkami...
 
reklama
Witam pierwsza o pranku!Pierwsza bo tylko ja w pracy:-( a jeszcze po tej zmianie czasu nie wyspana:sorry2:
Luandzia w dniu twych urodzin życzę Ci z całego serca dużo zdrówka a przede wszystkim spokojnych kolejnych tygodni ciąży. Aby fasolka pod Twoim serduszkiem rozwijała się zdrowo i nie dokuczała mamie;-) oraz zadowolenia z męża i ślicznej córeczki. Jescze raz wszystkiego naj naj i 100lat!

Atru nic od siebie nie dodam ponadto co dziewczyny już Ci napisały. Również uważam że zachowanie Kuby prawdopodobnie jest efektem Twojej nieobecności w domu a co za tym idzie nie maniem czasu dla Kuby. Teraz z pewnością potrzebuje więcej Twojego zainteresowania ale Ty mądra kobita jesteś i sama sobie odpowiedziałaś na większość swoich wątpliwości także teraz myślę że będzie już tylko lepiej:tak:
 
Do góry