wczoraj stalo się coś okropnego, że bylam zla na siebie i na D
siedzieliśmy z dziećmi u góry w pokoju dziecinnym bawiliśmy sie z naszymi szkrabami, ja bawilam się z Olą a Mati z D i nagle Mati wyszedl z pokoju i poszedl prosto na schody i D to widzial bo siedzial przodem do niego a ja niestety nie no i gdy maly podszedl do schodów D zamiast iść i go wziąść to zawolal ,,MAteusz nie wolno, chodź tu!!!" a maly oczywiście go nie posluchal i spadl za schodów i dopiero wedy D się rszyl z miejscaja
:-
-
-(ja oczywiście odrazu się rozplakalam i ciężko bylo mi się uspokoić, Malemu naszczęście nic się nie stalo
D mi też tlumaczyl że mam nie plakać bo jest wszystko ok, ale wg. mnie to ic nie jest ok bo przecież moglo mu się coś stać, mógl zlamać rączkę,obojczyk albo już wole nie myślec co moglo mu się stać:-
-
-(Jestem zla na siebie i D że go nie upilnowaliśmy
jestem okropną matką, nigdy bym sobie nie wybaczyla jak by mu się coś stalo
a i wypadla mi dziś plomba z zęba i jutro muszę iść do dentysty bo mam teraz dzirawy ząb
i okropnie się boję