reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wrześniówkowe mamy

Ach, co do lekarzy to szkoda gadać. Jak nie masz znajomego to ciężko jest. Ja się cieszę,że mam chociaż znajomego farmaceutę. I mam namiar na dobrego pediatrę. Co prawda prywatnie,chyba,że jest na dyżurze na pogotowiu.
A jeśli chodzi o uwagi innych co do żywienia i sposobu wychowania mojego dziecka to staram się mieć to gdzieś,ale oczywiście irytuje mnie to jak cholera,bo chyba ja lepiej wiem,co jest dobre dla mojego dziecka. Widzisz Majandra jakbyś pogadala z tymi super mamami na temat żywienia dziecka i porównała na końcu kto lepiej, mądrzej żywi dziecko to głupie pindy obraziłyby się. Ja przyznaję się bez bicia daję Mateuszowi za dużo słodkiego,bo w ciągu tygodnia dostaje Danio, Monte i dużego Danonka. Jak jesteśmy u kogoś i są ciacha to też dostanie. Staram się nie dawać czekolady. Soki też pije dosładzane,bo nie wierzę,że to cukry naturalne,czyli z owoców:sorry2:
 
reklama
Ale pizza za mną chodzi.... Muszę wypić winko,bo się zepsuje. Więc piję. hyba sama jestem to może lusterko przyniosę sobie.
Pamiętacie jak niedawno taki gościu przysyłał maila,że chciałby pogadać na temat wychowania dzieci? Ja z nim rozmawiałam. A wczoraj dzwoniła babka,bo przygotowują program o tatusiach i rozmawiałyśmy. Chciała nr do S,ale on,by mnie zabił:-D Swoją drogą ciekawa jestem co mój małżon powiedziałby tej pani:sorry2:
Aaaa, we wtorek byłam na imieninach u mojej chrzestnej i byla jej córka. Tak sobie gadalyśmy o szczuplości, chudości, porodach i karmieniach. I powiedziała mi żebym zrobiła sobie badania,bo ona też mocno schudła i skończyła n abadaniu poziomu chormonów i leczyła się. Miała za mało któregoś tam i po leczeniu już było ok. Przytyła do swojej wagi z przed ciąży
 
Majandra chyba jedyna rada na takie gadanie to to olać masz rozum i najlepiej wiesz co jest dobre dla Twojego dziecka
Zuzka też nie jada słodyczy i żyje okazjonalnie dostaje ciasteczko z bobovity soczków nie pije bo nie lubi czasami jak jestem u mojej babci to pozwalam jej zjeść szarlotkę (taką domową ze swojskich jajek) wynalazków typu danio , danonki ,monte nigdy Zuzce nie dawalam (z tego co wiem nadają się dla dzieci od 3 lat) ale np często kupuje jogurty z hippa (Zuzka je bardzo lubi) ale planuje je odstawić i dawać zwykły jogurt naturalny-raz że tańszy dwa że zdrowszy
Moja teściowa jest wielką entuzjastką słodyczy i jak próbuje coś dać Zuzi to mówię żeby tego nie robiła bo dziecko prawie nic nie je (nad czym ubolewa cała rodzina:rofl2:) i jak zje coś słodkiego to już w ogóle nic nie zje i to jest chyba jedyny argument który skutkuje
 
Justyna, Donkat, staram się nie dyskutować z tymi dziewczynami na temat żywienia czy wychowania, co oczywiście jest trudne, bo o czym gadać jak nie o dziecku:sorry2::baffled: Już raz się jedna na mnie obraziła jak zwróciłam jej uwagę (nie złośliwie tylko w formie rady), żeby nie przytulała od razu dziecka jak zacznie płakać, bo nie dostało tego co chciało. Od tamtej pory widujemy się przypadkiem. No cóż, każdy ma swoje metody, jednych one drażnią, ale przecież nic na to nie poradzimy. Ja już się nie wtrącam, nie odzywam. Już mi się nudzi też tłumaczenie np. dlaczego nie daję wędliny. Dla mnie pytanie retoryczne. Przecież dużo się o tym mówi, więc po co pytać. Wiadomo co siedzi w wędlinie. Zaraz pada tekst, że przecież nie uchronię dziecka od wędliny i słodyczy. Oczywiście, że nie. Zdaję sobie z tego sprawę. Naiwna nie jestem. Zależy mi po prostu na tym, aby Maciek miał dobry start, dobre podłoże, aby miał dobrze wypracowane naywki żywieniowe. Nie znaczy to, że będę zabraniać mu zjeść ciastko czy ser żółty. Chodzi o to, żeby umiał wybrać, żeby wiedział co lepsze.

Justyna, za mną też pizza chodzi. I chyba w następny weekend zrobię.:-)

Luandzia, jak te badania na bezdech męża poszły?
 
Powiedzcie mi jak mam się zachować (bo już moje gadanie nie skutkuje), gdy spotykam się z mamami z dziećmi w takim samym wieku lub podobnym co Maciuś i Maciuś jest częstowany słodyczami, czego ja nie jestem zwolenniczką. Co gorsza, gdy Maciuś już coś dostanie i to mu nie smakuje (a tak jest w 90% przypadkach) to zaraz gadają "biedny Maciuś, mama nie nauczyła jeść słodkości to teraz nie smakują":wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: Po za tym już mnie coraz bardziej denerwują te spotkania, bo ja inaczej (czyt. dziwacznie) żywię małego i ciągle mi gadają, że przesadzam itp. Te dzieci non stop coś żują. Ale żeby to było coś zdrowego i pożywnego to nie. Dziś mała Wikusia (sierpień 2007) dostała od mamy Milky Waya:szok: A mój biedny Maciuś ode mnie grahamkę:sorry2::zawstydzona/y:

No, wyżaliłam się:-);-)
Ja to bym to olala i nie wdywala sie w dyskusje, nie komentowla metod zywieniowych innych mam.Tak jak pisze donkat.
Staskowi nie daje WCALE slodkiego. Od czasu do czasu dostanie ociupinke na wafelku lodow, czasmi bitej smietany, dzem wlasnej roboty z plackami, ciasto ktore upieke. Tak od wielkiego dzwonu a nie ze 'dziecku sie nalezy dzienna porcja slodkosci bo w przeciwnym razie bedzie nieszczesliwe. Coz to za polska/ludzka mania ze dziecko MUSI zjesc jakies slodkosci bo LUBI? Ja nie przepadam za slodkosciami bo nie jem czesto, nie potrzebuje. A mleko ktore dzieciaczki pijaja to sama slodycz wiec ile mozna;-):-D
Mam odmienne metody zywieniowe nic wiekszosc domow polskich i tak tez odzywaim swoje dziecko ale bez fanatyzmu - dalam raz te 'slynne' danonki, ser zolty i biala bule. Takie mam przekonania i nikomu do tego. :-p:crazy::rofl2:
Ale wiem ze kiedys bedzie mnie czekala wizyta w McDonaldzie bo na bank wszystkie dzieci w przedszkolu beda zachwycone happy mealem czy innym paskudztwem. Nie chce ze Stasia robic dziwologa bo wszystko jest dla ludzi ale podobnie jak ty, chce by mial dobry poczatek i nabral dobrych nawykow i ile bede mogla bede sie starac.
A co do uwag...radze sie nie odzywac bo sama widzisz ile nas nerwow kosztuje uwaga innej mamy ( chocby zyczliwa) - mysle ze to taka niepisana zasada - buzia na klodke:)Kazdy wychowuje jak uwaza.
 
Ostatnia edycja:
Hruda, niestety mało jeszcze polaków ma takie przekonania. Jak poszłam do dermatologa, to kobieta była pod wrażeniem mojej wiedzy nt. żywienia. :baffled: Zdziwiło mnie to, bo mi się wydaje ona na normalnym poziomie. Ale ona powiedziała, że większość matek przychodzących do niej z alergią ma zerową wiedzę.
A co do sera żółtego to Maciek nie lubi takie prosto krojonego, woli rozpuszczony w grzance:-D Dziś miał taką kolację. Po raz pierwszy. Nawet ja czasem pozwolę na chwilę szaleństwa:tak:;-)
 
reklama
A na czym ten zabieg polegał? I czy to był stricte na bezdech czy na chrapanie?

U W bezdech jest konsekwencją chrapania (tak mi się wydaje) na pewno jest to ściśle powiązane
ten zabieg to celon nosa nie wiem na czym to dokładnie polega ale to chyba nic skomplikowanego za miesiąc będą mu robić coś z podniebieniem a potem jeszcze coś
 
Do góry