Atru współczuję atmosfery w pracy. Ja jak wróciłam to też nie było zaciekawie a skończyło się na tym że szef nie wytrzymał i wywalił dwie i atmosfera się oczyściła.
He, he, ja raczej nie mam co liczyć na takie błogosławieństwo, bo właśnie ta jedna jedyna jest u nas nie do ruszenia, niestety. Cóż, są równe i równiejsze. Ale dzisiaj było już lepiej. Cholery można dostać, bo albo jest fajnie, miło i wesoło albo całkiem do dupy, złośliwie i ponuro. Żadnych odcieni szarości
I nigdy nie można być pewnym, jak będzie w kolejnej sytuacji.
Dzien dobry BBony
U nas stalo sie male nieszczescie.Wczoraj Fabian krecil sie w kolka stracilrownowage i bach na raczkujaca Angelke.Normalnie calym impetem usiadl na jej glowie.Biedna uderzyla twarza o laminat,warga przecieta,krew sie lala.Dzisiaj juz to wyglada calkiem dobrze ale opuchlizna na wardze jest i siniak.I wogole mala jakas inna na buzi jest jakby opuchnieta z jednej strony.
Bylam tak wsciekla na mlodego bo pare sekund wczesniej mowilam nie krec sie bo stanie sie nieszczescie.Kazalam mu isc spac od razu bo bym go
A dzisiaj musze przeprowadzic z nim rozmowe postawic jakies ultimatum i wprowadzic system kar bo maly ma mnie w ...powazaniu glebokim.
Macie jakies pomysly?na poskromnienie 6 latka?
Gabids, qurcze, dobrze, że nic się nie stało... Mam nadzieję, że opuchlizna zejdzie i wszystko się zagoi. Tym naszym starszakom można gadać, prosić, grozić a i tak nie unikniemy podobnych sytuacji. Kuba ma trzy latka ale bez systemu kar się nie obejdzie. Zwykle stosuję zakaz jedzenia słodyczy, oglądania bajek, zamiast stawiania w kącie wysyłam go do jego pokoju, żeby tam posiedział, dopóki się nie uspokoi. Ale Fabian to starszy chłopak, może znajdziesz jakiś zakaz, który bardziej do niego dotrze niż zakaz słodyczy. Najlepiej zabrać mu jakiś przywilej.
Aha, ta lekarka dała mi skierowanie na różne badania krwi, jutro idę się znowu kłuć. Już mam całą rękę w sinikach po wenflonach i igłach
Jejku, nie fajnie... Ale jak mus to mus, taka procedura.
Qurcze, a mi dzisiaj rano Kuba odstawił cyrk przy wychodzeniu do przedszkola. Za Chiny Ludowe nie chciał wyjść z domu, czepiał się mnie, płakał, prosił... Nie wiem, co mu się porobiło... Normalnie, aż mi go szkoda było. Słyszałam go jeszcze, jak szedł ulicą, a mąż mówił, że histeria trwała aż do samego przedszkola. Dopiero pani, która po niego zeszła, coś mu powiedziała i się uspokoił. Mówi, że nie chce iść do przedszkola, bo go dzieci biją...
Ale jak jest to nie wiem, bo Kuba to też niezły zadzior, już parę razy wylądował na karnym krzesełku. A pani twierdzi, że się dzieciaki przepychają wszystkie bez wyjątku i mój mądrala nie jest jakimś wyróżniającym się urwisem... Zastanawiam się w czym tak naprawdę tkwi problem.
A tak poza tym, to Tymek zasnął po 18-tej, a mąż z Kubą pojechali na zakupy do Niemiec. Tak więc mam czas dla Was, kochane