Witam się. Właśnie pomyłam ostatnie gary po roczkowej imprezie. Wyszło całkiem fajnie, choć moja kawalerka pękała w szwach;-) W nagrodę Tymek zaskoczył wszystkich i po raz pierwszy samodzielnie i bez trzymania wstał z pozycji siedzącej. Znaczy to tyle, że już niebawem pójdzie (taką mam nadzieję).
Przeczytałam na szybko co się działo u was, a tyle naprodukowałyście, że normalnie
Naomi - to ja pytałam, jak się czujesz. Cieszę się, że dajesz radę. Na pewno nie łatwo być mamą z brzuszkiem.
Majandro - kobitko kochana, nie nerwuj się. Agulka napisała pod wpływem emocji i nie miała zamiaru cię obrazić. Ja sama czasem się unoszę, a potem żałuję, bo wychodzą z tego niefajne rzeczy, jak ta z tym moim drugim forum. Jesteś mamusią Maciusia, kochasz go i tylko ty wiesz najlepiej, co jest najkorzystniejsze dla twojego synka. Nikomu nic do tego. Możemy podzielić się z tobą naszymi doświadczeniami ale na pewno nie mamy prawa podejmować decyzji za ciebie ani tym bardziej ich krytykować. Poza tym uważam, że jesteś doskonałą mamą i Maciuś może być z ciebie dumny. Napiszę tylko tak: dziecko to cwana bestyjka i jeżeli wyczuwa, że ty się wahasz w swoich postanowieniach, zaczyna wjeżdżać ci na sumienie, robi maślane oczy, histeryzuje - ogółem wszystko, żebyś tylko mu uległa. Masz zatem dwa wyjścia - albo ulec i spróbować za jakiś czas albo pozostać nie wzruszoną, twardą i konsekwentnie realizować swoje zamierzenie. W tym drugim przypadku muszisz być w 100 procentach przekonana do tego pomysłu, nie możesz sobie pozwolić na okazanie wyrzutów sumienia itd. Jak mały zobaczy, że płaczem nie wymusi na tobie podania smoczka, to zacznie przyjmować jego nieobecność za coś normalnego. I zapomni o gadżecie. Jeśli mu ulegniesz, to tylko przedłużysz sprawę i przyzwyczaisz malca, że wyciem może wpływać na twoje decyzje.
Tak od siebie napiszę jeszcze, że poczekałam z odzwyczajeniem Kuby od smoczka do momentu, jak miał jakieś 1,5 roku i kumał już pewne rzeczy. Podobno tak nie wolno robić, ale ja zabrałam mu smoczka radykalnie, od razu, bez jakiegoś tam stopniowego odzwyczajania. Po prostu pewnej nocy zgubił wszystkie swoje smoczki, a ja stwierdziłam, że kolejnego nie kupię. Był śpiący i chciał smoczka a ja mu na to, że smoczki pojechały na wakacje, bo Kubuś już ich nie potrzebuje. Może z minutę popłakał ale był taki padnięty, że jakimś cudem zasnął. Potem w nocy obudził się raz jeszcze i poprosił o smoczka, a ja mu wytłumaczyłam w ten sam sposób. W sumie może ze dwa dni upominał się o smoczka, a potem przestał. I tak trochę przypadkiem trochę fuksem odzwyczailiśmy go od tego dodatku. A teraz czasem żałuję, że nie mogę mu gęby zatkać smoczkiem
Ok, więcej nie mam siły pisać. Idę spać. Dobrej nocki, BBonki!