Czesc BaBony? Tesknilyscie? Bo ja tak... i wybaczcie ze nie odpisze bo nie jestem w stanie nadrobic tych zylionow stron ktore zapewnie wyklikalyscie:-). Bardzo zaluje bo chcialabym wiedziec co i jak u kazdej z was, czy dzieciaczki zdrowe, jak postepy, jak urodzinki.
Pralka meczy 3 pranie, Stasio spi wiec moge co nie co strescic nasza wyprawe do raju.
Otoz nie bylo kolorowo od poczatku, a raczej koszmarnie. Zepsuta pralka i niepokacy kaszel Stasia przed wyjazdem no i grozba huraganow to byl dopiero poczatek
. 9 godzin lotu bylo horrorem - wrzask jeczenie i pisk. Maly spal moze 2 godziny. Na miejscu przydzielono nam koszmarny pokoj - obok bardzo glosnych maszyn z klima, bez lozeczka dla malego i z zapchanymi rurami w wannie i umywalce
. Na szczescie na drugi dzien zaminilismy go na piekny pokoj z widokiem na ocean, baseny i scene gdzie wieczorem odbywaly sie imprezy, wiec z racji obowiazku pilnowania malego spioszka moglismy przynajmniej uczestniczyc w zyciu nocnym... z tarasu;-). Ale zeby bylo malo Stas na 3 dzien pobytu dostal malej biegunki. Moze powodem bylo jedzenie bo nie bylo mozliwosci kupna sloikow wiec mieszlam te co wzielam z Uk z prostymi ( na ile sie dalo prostymi
) daniami z bufetu. Aplikowalam mu obrzydliwy orsalit, smecte i lacidolac. I na 4 dobe pobytu dostal goraczki - 39 stopni!!! Doszla jescze dziwna wysypka. Mowie wam dziewczyny - plagi egipskie to pikus.Nie zaobserwowalam wyzynajacych sie nowych zebow wiec zaczelismy po malu panikowac. Dodam ze od poczztku Stas byl bardzo nieznosny - jeczal, wrzeszcal i ledwo udawalo mu sie zasnac w przydzielonym mu w koncu mini lozeczku. Zasypial na plazy w wozku ( na szczescie). Koniec koncow okazalo sie ze ze prawdopodobnie temp wziela sie z odwodnienia!!! Stas oczywiscie gardzil orsalitem ( a powinienbyl go wypic 600ml?!). I kiedy J mu wreczyl butle z normalnym soczkiem wypil cala jednym haustem. I od tego momentu wrocilo moje zdrowe i wesole dziecko. Biegunka ustala, jeki sie skonczyly a po temp. slad zaginal Uffff:-)
Aha dodam jeszcze ze @ spoznial mi sie ponad tydzien tak wiec zeby atrakcji bylo za malo oswajalism,y sie powoli z wizja kolejnego berbecia...
Ale w koncu @ nastala...
Ogolnie mielismy fanastyczna pogode. Zadnych huraganow a opady? padalo 2 razy przez 10 minut.
Jamajka jest dosc droga a Jamajczyci mimo ze przemili probuja sciagnac z ciebie kase gdzie i ile poadnie. Wynajelismy samochod by nie siedziec wciaz na miejscu ale okolice okazaly sie niezbyt urokliwe. Tzn widoki zielonej dzungli i turkusowe plaze to przepiekny widok ale Jamajka to raczej kraj prymitywny. Ludzie zyja w skleconych na predce szalaso-domach a nieliczni maja murowane domy. W stolicy Kingston nie bylismy gdyz przestrzegali nas w hotelu o przestepczosci i bardzo niebezp. rejonach tej metropoli. Wiec objechalimsy polnoc i zachod wyspy.
Jedzenie w hotelu bylo przepyszne. Bardzo urazmaicone - i dla konesera i dla smakosza tradycyjnycch jamajskich potraw i takze dla niewybrednego 'amerykanskiego' klienta. Skosztowalam wszytskich dan z 'przewodnika'- bardzo pikantne, dosc tluste choc nie brakowalo ryb i warzyw.
Ogolnie wrazenie mamy pozytywne choc oboje wolimy europejskie klimaty.
To tyle a fotki na zamknietym:-)