witajcie
mimo mojego podlego nastroju musze stwierdzić, że niedziela nawet fajnie mi minęła...
byłam z Jula na basenie i trochę sobie poszalałyśmy w wodzie
pamiętacie jak jakiś czas temu pisałam Wam o mojej koleżance której 2 godz po porodzie synek zmarł??
w zeszłym tyg przyjechała z rana do mnie i wyciągnęła test ciążowy :-):-):-)
jest w 6 tygodniu:-):-):-):-) ale się ciesze:-):-):-) teraz musi być dobrze:-):-):-)
Asiek, fajnie że sobie poszalałyście i może choć trochę zrelaksowałyście. Co do twojej koleżanki to pamiętam, bo opowieść zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Naprawdę, bardzo się cieszę, że znów ma szansę zostać mamą. Trzymam kciuki, żeby wszystko skończyło się dobrze i żeby nic złego tym razem się nie przytrafiło.
Aneczka - u nas w porządku, mąż posłuszny (czasem;-)), siedzimy już w domku, chociaż strasznie mnie ciągnie nad jakąś wodę, tyle że brak kasy i ślubny nie ma szans na urlop. Baw się dobrze i odpoczywaj, a napisz nam coś od czasu do czasu!
Majandra - faktycznie, w taki upał to nie bardzo się chce siedzieć w zamkniętym pomieszczeniu. Jakbym miała weselę i przewidywała taką pogodę, to prawdopodobnie zorganizowałabym coś pod otwartym niebem, bo i tak goście by się pewnie zwinęli na podwórko.
Hruda - ale super, że jednak lecicie na tą Jamajkę! Słońce, plaża i drinki z palemką!
A u nas wczoraj przyjemnie było. Fantastyczna pogoda. Po obiadku wyprawiliśmy się z dzieciakami na spacer i na kawę do moich rodziców, bo mój starszy brat przyleciał na urlop z Wysp. Pogadaliśmy, wypiliśmy Guinness'a, potem małżonka z dziećmi wysłałam do domu, a sama w ramach rewanżu za sobotę;-) wybrałam się jeszcze z bratem i przyjaciółmi do pub'u. Pogadaliśmy za wszystkie czasy, wróciłam do domku po 23ciej. Tymuś był kochany i pozwolił mamusi pospać prawie do 6tej. Nawet tatuś wychodzący do pracy go nie ruszył.
Pozdrawiam i lecę podczytać jeszcze co na innych tematach. Potem jeszcze zajrzę.
Acha, trzymajcie za mnie kciuki, bo dziś zaczynam znowu kopenhaską.