Witajcie, BBeczki! My już są w domciu, wczoraj wróciliśmy ale jakoś tak mnie podróż wykończyła, że padłam jak szmatka zaraz po Tymku krótko po 17:00 (a do domu weszliśmy godzinę wcześniej). PKP to jednak porąbana firma. Wsiedliśmy w pociąg co to się nazywał bezpośredni z Warszawy do Zgorzelca. Myślę sobie - super, bez przesiadek i w ogóle. Po wtarganiu się do pociągu z dwójką dzieci i tobołami okazało się, że mimo środka tygodnia jest spory tłok i nie ma wolnych przedziałów. Poprosiłam konduktora o udostępnienie przedziału dla matki z dzieckiem a ten na to, że sobie muszę znaleźć to on otworzy. Więc jak głupia latałam z przodu na tył pociągu w poszukiwaniu odpowiedniego przedziału (a ślubny z moją mamą, tobołami i dziećmi stali w przejściu przy wc jednego z wagonów). Oczywiście zamkniętego przedziału dla matek z dziećmi nie było, były za to otwarte i zajęte przez osoby do tego nieuprawnione. Zgłosiłam ten fakt konduktorowi, a ten na to, że musimy sobie znaleźć wolne miejsca sami w różnych przedziałach, bo on nikogo nie może wyprosić ani zmusić do opuszczenia przedziału dla matek z dziećmi. Facet w ogóle nie zajarzył, że z niemowlęciem nie mogę usiąść w przedziale z wolnymi jedynie 2 miejscami, bo jak go przewinę w takiej ciasnocie? A jak zrobi kupę? A jak będzie chciał spać i będzie marudził? No i dodatkowo wskazał nam miejsca w przedziałach dla palących, półgłówek jeden! Jak mu to powiedziałam, to spytał, czy ktoś z pasażerów faktycznie pali. Chyba z choinki się urwał! Na szczęście jacyś młodzi ludzie zajmujący jeden z przedziałów dla matki z dzieckiem poczuli litość (Tymek dawał po garach, bo przestraszył się huku w przejściu pomiędzy wagonami) i się przenieśli do innych przedziałów a nam pozwolili wejść do pustego.Tak więc po 30 minutach nerwówki zajęliśmy wreszcie miejsca. No i co z tego, jak za Wrocławiem przychodzi inny konduktor i mówi, że musimy się przesiąść na początek pociągu, bo tylko trzy pierwsze wagony będą jechały do Zgorzelca... Myślałam, że eksploduję. To już nie można było powiedzieć tego wcześniej? Dlaczego na stacji nie było komunikatu, które wagony jadą do końca trasy, a które są odczepiane na wcześniejszych stacjach? Miałam takiego nerwa, że rozbolała mnie głowa, dzieciaki wyłaziły ze skóry, Tymo marudził i nie chciał spać... Pożarłam się z matką, której jak zwykle nie podobało się, że mówię podniesionym głosem (a tylko komentowałam zaistniałą sytuację). Wrrrrrr!
Po powrocie do domu czekała mnie jeszcze półgodzinna histeria przemęczonego Tymka, który ledwo na oczy widział a i tak nie mógł/nie chciał zasnąć.
A tak poza tym jutro muszę lecieć po papiery do MOPSu ws. zasiłków i poroznosić wnioski o wydanie zaświadczeń do US, ZUS i pracy. Mam nadzieję, że zdążę. No i trzeba zorganizować oficjalne aczkolwiek zaległe urodziny Kuby dla dziadków i prababci.
Kasiu - pisz mimo wszystko, ja też mam czasem takie wrażenie jak ty, trochę frustrujące ale... Może piszę za długie referaty, dlatego niewiele osób czyta i mi odpowiada? A może za rzadko ostatnio pisuję i już nie bardzo jestem kojarzona... Nie wiem. Ale nie narzekam, bo czytanie BBonów to też jest przyjemność i wierzę, że w razie jakiegoś poważniejszego problemu znajdę tu zawsze wsparcie i słowa otuchy.
Ok, muszę kończyć, bo oczy same mi się kleją... Jeszcze tylko pod prysznic i do wyra...