reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wrześniówkowe mamy

CARIOCA77 mikolaj nigdy nie chcial raczkowac wiec nie przyduszalam go do podlogi lezal na brzuszku i szybko obracal sie na plecy i wtedy lapal co sie dalo i bawil sie przez godz a teraz chwyta sie czegos i wstaje a jak siedze kolo niego to mnie lapie i chce isc wiec dlaczego nie mam go prowadzic jest to kilka krokow i siadamy wiem ze to nie zdrowe ale tysiac innych rzeczy tez jest nie zdrowych a i tak sie robi ja nie jestem gazetowa mamą ze robie tak jak pisza w ksiazkach staram sie byc bobra mama i mam nadzieje ze nie robie mu krzywdy-ale dzieki za opinie postaram sie mniej prowadzac bo napewno to za wczesnie ale jak w inny sposob niechce isc to choc tak niech sie facet porusza..

Zuzia tez nie chciała raczkować i ja robiłam tak że przy niej raczkowała żeby zobaczyła jak to się robi przesuwałam tez jej ulubione przedmioty tak żeby musiała do nich jakoś sie dostać i w końcu załapała bo bardzo chciała dostać się do ładowarki od telefonu :-D Więc może spróbuj zachęcić synka do raczkowania bo to bardzo ważny etap w rozwoju dziecka wprawdzie podobno ok 10 % dzieci nie raczkuje ale mi rehabilitantka mówiła że są to najczęściej maluchy które były zbyt szybko sadzane albo stawiane . Dzieci rozwijają się w różnym tempie ale z tego co piszesz twój synek jest już bardzo silny więc wystarczy mu pokazać sposób i odpowiednio go zachęcić bo na prawdę warto i nie tylko chodzi o to że przy raczkowaniu mózg się rozwija bo półkule ze sobą współpracują ale przede wszystkim chodzi o to że wzmacnia sie kręgosłup którego nie warto obciążać zbyt wczesnym "chodzeniem" jak Twój synek będzie na to gotowy to po prostu sam zacznie chodzić:-)
 
reklama
Mama mikolaja - ja tez popieram Carioce...1)powod oczywisty - ze to niezdrowe dla malucha 2) ale taz prowadzacza (nasz kregoslup) poza tym pozniej dziecko moze nie chciec sam sie poruszac przy meblach tylko wyciagac raczki do mamy...ja jestem za uczeniem samodzielnosci...czasme kosztem wurzutow sumienia ze zostawiam go tak samemu sobie:rofl2:
Stachulca sporadycznie podciagam do stania tzn podaje mu dlonie a on sam Hyc! i juz stoi.
Agulka, Monia - patent szufladowy dobry. Sa tez takie zabezpiecznia Canpolu -latwe w montazu i uzyteczne - maluch nie otworzy bo trzeba uruchomic taki specjalny mechanizm. Ale nie polecam ochraniaczy na rogi stolu...bo kantuja;-):-D - odklejajaj sie, nawet "kropelka" nie pomaga:crazy:
Stas wlasnie zasnal - na lewym biodrze i jednoczesnie na prawym policzku...paragrafik:szok::-D
 
hej Mama Mikołaja, nie ucze pic Staska samemu z butli, bo konczy sie zabawą i rozlewaniem mleka na siebie i dookoła. Jestem wrogiem prowadzania dzieci za rączki, wiec nie pochwalę. Czy Mikołaj raczkuje?
Dlaczego??
CARIOCA77 mikolaj nigdy nie chcial raczkowac wiec nie przyduszalam go do podlogi lezal na brzuszku i szybko obracal sie na plecy i wtedy lapal co sie dalo i bawil sie przez godz a teraz chwyta sie czegos i wstaje a jak siedze kolo niego to mnie lapie i chce isc wiec dlaczego nie mam go prowadzic jest to kilka krokow i siadamy wiem ze to nie zdrowe ale tysiac innych rzeczy tez jest nie zdrowych a i tak sie robi ja nie jestem gazetowa mamą ze robie tak jak pisza w ksiazkach staram sie byc bobra mama i mam nadzieje ze nie robie mu krzywdy-ale dzieki za opinie postaram sie mniej prowadzac bo napewno to za wczesnie ale jak w inny sposob niechce isc to choc tak niech sie facet porusza..
Ja też prowadzam Mateusza za rączki. Nie widzę w tym nic złego. Zaczęłam go prowadzać,bo tego wręcz żądał. Wtedy nie raczkował. Podnosił się na kolankach i pełzał do tyłu. Niedawno zaczął raczkować. W planach mam zakup takich szelek-puszorka. Mi nie pękną plecy,a mały będzie się uczył jak chodzić samemu.

Mateusz sam napije się soczku. Z mleczkiem gorzej,bo na początku butla za ciężka,a później jest przysypiający i sił starcza mu tylko na ciągnięcie
 
Nie wiem czy mam sie martwic czy nie ale od kilku dni pieluchy Staska sa podejrzanie lekkie...nie mam na mysli ciezszej artylerii tylko siusiu. A pije nawet wiecej niz wczesniej, kupole robi przykladne...wiec dziwne.
 
Nie wiem czy mam sie martwic czy nie ale od kilku dni pieluchy Staska sa podejrzanie lekkie...nie mam na mysli ciezszej artylerii tylko siusiu. A pije nawet wiecej niz wczesniej, kupole robi przykladne...wiec dziwne.

U nas podobnie, ale jest ciepło i organizm pochłania dużo napoi . Może to o to chodzi.:tak:

Dziś u nas zaczynają się te obchody z okazji j/w i Dnia Czarnego. Więc festyny, zabawy pod gołym niebem itd itp jak to zawsze na "Wioskach" bywa. Szkoda tylko , że na taką potupajkę nie pójdziemy, bo nie mamy z kim maluchów zostawic. A moi rodzice lubią się bawic na tego typu imprezach. No cóż J pojdzie , bo to jego impreza z pracy a ja miło spędzę wieczór z Wami.;-):tak::-D
 
Ostatnia edycja:
Witajcie kobitki!
Coś cieniutko naprodukowałyście:-D Ja dzisiaj cierpię z powodu obtartych palców. Wybrałam sie wczoraj z małym do kościółka na spowiedź i założyłam sandały na gołe stopy.. tak więc spowiedź już odhaczona, teraz tylko chrzest:tak:
Nocka u nas kiepska. Wieczorem młody ani myślał usnąć tylko brykał po łóżku. W końcu polulałam go na rękach żeby się wyciszył i dpoiero po tym usnął przy cycku. Co kilka godzin budził się i kręcił, na śpiąco się przewracał na brzuch i siadał, ehhh I tak walczyłam z nim do rana. Nie wiem, czy Olo tak przeżywa cały dzień, czy było mu za gorąco:baffled: W sumie śpi odkryty tylko w bawełnianym pajacyku.. Pewnie to emocje..
Gagulec-dobra jesteś z tym cyckiem:-D:-D:-D Ale jak to mówią cel uświęca środki:-) Ja nie wiem, czy moje dziecko w końcu kiedyś samo zaśnie, wiem tylko tyle, że długa i wyboista droga przed nami:baffled:
Hruda-macie rację koleżanko, trzeba mieć też swoje życie, bo takie bezgraniczne poświęcanie się dziecku ani jemu ani mamie dobrze nie robi, i nie ma to nic wspólnego z tym jak się kocha dziecko. Trzeba po prostu kochać mądrze, sama się tego uczę. Najgorsze co może być to uzależnienie w relacjach. W gruncie rzeczy myślę, że problem tkwi w nas mamach, to my "bardzo lubimy" tą świadomość, że jesteśmy całym światem dla dziecka i ono nas bezgranicznie i bezwarunkowo kocha i potrzebuje, a dzieci często świetnie dają sobie radę w czasie naszej nieobecności:tak:
Jak wychodzę do pracy i mały jeszcze śpi, to nie ma problemu, budzi się, jest moja mama i wszystko gra. Gorzej kiedy budzi się i widzi, że jestem, wtedy lepiej mu szybko zejść z oczu, bo płacze i chce do mnie. Jednak jak się go zajmie zabawkami, zapomina i jest po sprawie. Z kolei powroty są cudne, przychodzę, a żaba aż piszczy z radości i płacze, bo szybciutko chce się we mnie wtulić. I taki wtulony i uśmiechnięty zagląda zza mojego ramienia na babcię, jakby chciał powiedzieć "mam juz swoją najukochańszą mamusię"... Dla takich chwil warto żyć...

Witam :-) papiery złożone jeszcze w poniedziałek jadę na badania i szkolenie BHP i we wtorek do pracy.

Shinead w zupełności się z Tobą zgadzam, może tak to przeżywam bo sama nie miałam jako dziecko dobrego kontaktu z mamą :-( i chce, aby mój synek mógł ze wszystkim zwrcić się do mnie bo chcę mieć z nim taki kontakt o jakim ja zawsze marzyłam.

Macie racje dom, rodzina, dziecko to jedno a Nasza zdrowa psychika to drugie. Nie można popadać ze skrajności w skrajność, ale jakie to trudne :-( muszę wychamować i odpuścić sobie to matkowanie :-)

Carrioca ale skoro dziecko już samo chodzi (mówię tu o paru wrześniowych dziciaczkach) to nie widzę problemu w tym, aby prowadzać takie dzieci za rączkę, tym bardziej, że się rwą do tego. Przykład mojego Kuby ciągle jęczy i domaga się chodzenia - krótki dystans sam, a tak to ze mną za rączkę.

Enia mój mąż Cię dziś widział w cukierni :-)
 
Shinead w zupełności się z Tobą zgadzam, może tak to przeżywam bo sama nie miałam jako dziecko dobrego kontaktu z mamą :-( i chce, aby mój synek mógł ze wszystkim zwrcić się do mnie bo chcę mieć z nim taki kontakt o jakim ja zawsze marzyłam.
Kasia - nie martw sie. Jest zasadnicza roznica ( tak mysle ) - dla dziewczynki bardzo wazne sa relacje z mama a dla chlopca z tata.
I nawet jestem w stanie zaryzykowac i stwierdzic ze nie dobrze wroza super bliskie relacje synka z mamusia - mam namysli pozniejsze nastoletnie i wczesnodorosle czasy, kiedy liczy sie bardziej z matka niz np zona...
Ja wiem jedno - dzieci wychowujemy dla swiata, nie dla siebie
I im wczesniej - my matki chlopcow - sobie to uswiadomimy tym lepiej dla nich i ich rodzin, zycia, szczescia.
Chlopcy zreszta sa zawsze mniej zwiazani z domem rodzinnym, gdzies wciaz ich gna...:happy2:
 
Ostatnia edycja:
Hruda masz racje :tak: ja jako studentka pedagogiki powinnam o tym pamietać, że dzieci chowamy nie dla siebie tylko dla ludzi. I nie chce kiedyś u siebie zaobserwować syndromu pustego gniazda bo tego bym nie zniosła.

Tym bardziej zgadzam się z Tobą Hrudzia, że jako przyszła teściowa wolałabym się mniej dla syna liczyć niż jego przyszła żona bo to by była tragedia dla Kuby i jego rodziny, gdyby tak syn był "zakochany" we własnej matce :no: a tego nie chcę, nie chcę popełniać błędów mojej teściowej.
 
Kasia - ja tez jestem absolwentka pedagogiki ale bynajmniej nie dzieki niej wyciagam takie wnioski. Obserwacja - to moja metoda badawcza ;-):-D
 
reklama
Carrioca ale skoro dziecko już samo chodzi (mówię tu o paru wrześniowych dziciaczkach) to nie widzę problemu w tym, aby prowadzać takie dzieci za rączkę, tym bardziej, że się rwą do tego. Przykład mojego Kuby ciągle jęczy i domaga się chodzenia - krótki dystans sam, a tak to ze mną za rączkę.

Byc moze jestem pod tym wzgelem wypaczona, z tego powodu ze u Stasia prowadzanie za raczki cofneloby dlugi okres rehabilitacji. Dlatego, ze dziecko szybciej nauczy sie chodzic zaniedbujac czas raczkowania. Raczkowanie jest bardzo istotne dlatego ze przede wszystkim przygotowywuje miesnie wokol kregoslupa do pozycji pionowej, poza tym raczkowanie wspomaga koordynacje półkól mózgu prawa-lewa. Mędrcy piszą, że pomaga to w nauce, koncentracji, a nawet zmniejsza ryzyko dysleksji. Taka jest moja postawa w tej sprawie, nie kazdy musi sie przeciez z nia zgadzac. U chlopcow w okresie przedszkolnym jest jeszcze okres "samochodzikowania", co tez jest dobre dla kregoslupa (bawiac sie na podlodze samochodzikami), a koordynacje lewa-prawa swietnie tez wzmaga jazda na rowerze.

Ja wiem jedno - dzieci wychowujemy dla swiata, nie dla siebie
I im wczesniej - my matki chlopcow - sobie to uswiadomimy tym lepiej dla nich i ich rodzin, zycia, szczescia.

Zgadzam się Hruda, trzeba o tym pamiętac. Przypomniala mi sie tradycja słowianska - postrzyżyny w wieku 6 lat. Chlopcy do 6 roku zycia byli pod opieka matki, poczym obcinano im wlosy i przechodzili pod opieke ojcow - uczyli sie polowac, budowac, itp. Mysle, ze stara madrosc ma sprawdzenie, trzeba bedzie chlopakow uczyc samodzielnosci i umiejetnosci troski o rodzine, po to by byli w przyszlosci szczesliwi. Bo co z tego, ze bedziemy mieli wiekszosc milosci i szacunku syna, jesli nie bedzie potrafil obdazyc wystarczajaco nimi swoja zone. Takie malzenstwo nie jest szczesliwe. A przeciez o szczescie dzieci nam chodzi. Trzeba bedzie umiec wywazyc pomiedzy oschloscia a nadmierna miloscia.

Jestem prawie spakowana, jak maz zobaczy te moje toboly to pewnie najpierw bedzie pol godziny biadolil:-D.
 
Do góry