luandzia1
Entuzjast(k)a
Współczuję:-(
A ktoś Ci czasem pomaga?
Mieszkamy sami w dodatku na delikatnie mówiąc odludziu nikogo tu nie znam no i mamy jeden samochód którym W jeździ do pracy . Jak mąż wyjeżdża na szkolenia to często jeżdżę do mamy chociaż tego nie lubię ale lepsze to niż siedzenie samej w domu. Czasami też idę do mojej babci mieszka jakieś 3 km od mojego domu. Generalnie od urodzenia Zuzi nikt (z wyjątkiem męża) mi nie pomaga , no skłamałabym od trzech tygodni w poniedziałki Zuzia idzie na 2 godziny do mojej babci jak my jesteśmy na kursie tańca.
W teoretycznie pracuje do 16 ale ma tzw nie normowany czas pracy więc w domu zazwyczaj jest ok 19 myje Zuzie (codziennie od kiedy się urodziła) później mała idzie spać a W dalej pracuje w swoim gabinecie do ok 1 w nocy ale takie już jest to życie... Coraz częściej zastanawiam się nad tym czy nie wymówić lokatorom mojego warszawskiego mieszkania z jednej strony trochę szkoda kasy bo kredyt który wzięliśmy na wykończenie domu właściwie "sam" się spłaca i jeszcze trochę zostaje a z drugiej jak będę jeździć od października do szkoły to mieszkanie by się przydało i mogłabym co jakiś czas zabierać np na tydzień Zuzie do Warszawy zawsze to jakaś odmiana i mogłabym się spotykać ze znajomymi .