Wiesz, niestety każda dziewczyna po takim przeżyciu szuka przyczyny, a niestety nikt Ci nie powie na pewno czy to był ten powód.
Też w tamtej ciązy nie mierzyłam progesteronu, nikt mi nie zlecił. Brałam duphaston tak profilaktycznie zlecony, a później przeczytałam, że to przez to mogło dojść do zatrzymania poronienia i możliwe, ze byłoby samoistne gdybym tego nie brała.
Ja na początku obwiniałam się, ze mogłam odstawić kawę całkowicie, że się przepracowywałam, że za dużo stresu (mieliśmy wtedy problem z deweloperem), że za późno poszłam do lekarza. Później zrobiłam badania i wyszło, że mam mutacje, że nie przyswajam kwasu foliowego, a mojemu partnerowi wyszły złe wyniki nasienia i tak naprawdę do tej pory niewiadomo co dokładnie to spowodowało i jak się przed tym ustrzec. Najgorsze, ze bardzo często zwala się całą winę na kobiety (ja np. usłyszałam od jednej osoby, ze to na pewno przez toskoplazmozę, bo pracuje ze zwierzętami, więc cała wina na mnie... wyniki tokso oczywiscie dobre, wiec nie ma szans ze to spowodowało, ale widać wszyscy dookoła wiedzą lepiej)