Mamachłopaków, u nas też katastrofa. Mały od wczoraj godz.17 do dziś godz.10 płakał niemalże bez przerwy. Właściwie to się drze, że nie da się go uspokoić. Po 10 zasnął tak porządnie i modlę się, żeby spał ile wlezie.
Ja już przez te kolki też dostaję do głowy. Psychicznie mam dość. Mój mąż pracuje 3 dni w tyg, ale od 19.10 musi już normalnie pracować czyli od 7 do 17. A pomocy nie mam tu, jesteśmy sami w de. Jak jestem sama w domu, to przez 8h zjem bułkę, wypiję herbatę, może zmywarkę rozładuję albo pranie zdejmę i tyle, bo nie mam jak małego odłożyć nawet. Albo zaśnie właśnie na chwilkę i znów ryk. Mamy nosidło, bylo by super, jakby chcial w nim siedziec, mialabym go przy sobie, ale on wrzeszczy jak go w tym instaluję. Także ja już też odpadam