Co do testów PAPPA, dziewczyny, jak urodzę będę po 30 a to moje pierwsze (o ile wszystko dobrze pójdzie i o ile kiedyś jeszcze mamą zostanę). Cały czas się zastanawiam czy robić prenatalne, czy nie. I tak się zamartwiam, najmłodsza nie jestem. Długi czas leczyłam się ginekologicznie, ponad 7 lat. Z tych bardziej znanych stwierdzono u mnie 3 stopień endometriozy już w wieku 19 lat, wiecie jaki to szok dla tak młodej panny? Potem doszlo PCO i kilka innych pierdół. W połączeniu wyszedł z tego niezły kocioł. Do tej pory nie miałam idealnie wyregulowanej @. Moją gin poznałam półtora roku temu, kiedy zmieniałam w kompletnej beznadziei bodajże iluśnastego gina. Ona mi pomogła, leczę się u niej prywatnie, jest szefową oddziału gin-poł w szpitalu, w którym chcę rodzić. Ujmuje spokojem i cierpliwością, trochę jak własną córkę mnie traktuje, a to dlatego, że mam z jej córką podobną historię chorób. U mnie w rodzinie nie jest to pierwszy taki przypadek, moja siostra cioteczna miała to samo, podobnie moja mama i jej mama, Madzia leczyła się 5 lat aż zaszła, tyle, że ona rodziła w wieku ponad 35 lat. Powyżej 35 lat i jeśli lekarz stwierdzi, że coś jest nie tak z usg, PAPPA jest darmowe. Kiedy zrobiła PAPPA zadzwonili do niej ze szpitala, przeleżała tam ponad miesiąc, robili jej jeszcze milion innych badań, po których nie okazało się nic. Po czym wyszła. Nerwy towarzyszyły jej do samego końca i tak urodziła miesięcznego wcześniaka przez cc, był obrócony nóżkami do wyjścia. Oczywiście w pełni zdrowego. Sama się zastanawiałam nad testami, ale PAPPA nawet nie tknę, może NIFTY, bo po tym co przeszła Madzia, nawet nie jestem w stanie się zmusić, ale cena poraża, bodajże dwa i pół tysiąca.
Trochę się rozpisałam, sorry, czasem za dużo pierdzielę