reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wrzesień 2009

Ja się staram wypić 1.5 litra wody dziennie co jest strasznym wyzwaniem bo nie cierpię dużo pić a zwłaszcza wody. Kupuję tylko taką wysokozmineralizowaną, bo jak woda smakuje jak woda czyli niczym, to nie jestem w stanie jej przełknąć:-) A taka z minerałami zawsze ma jakiś posmak.
Siedzę w naszym mieszkanku, duszno strasznie więc razem z psem chłodzimy się wentylatorem. Wróciłam z pracy, oczywiście po drodze M wysłał mnie jeszcze na zakupy bo pies nie ma żarcia, woda się skończyła, jakieś owoce by się przydały i może kilka piw bo kumple przychodzą. Nosiłam te siaty na 3 razy bo oczywiście M już poleciał na jakieś zajęcia i nie miał czasu mi pomóc. Wchodzę do domu a tam burdel jak po przejściu huraganu-buty, skarpetki, spodnie, koszulki M na ziemi, wszystkich meblach itp. Spieszył się i musiał się przebrać a to co ściągnął rzucił tam gdzie stał. Oczywiście krew mnie zalała ale posprzątałam wszystko bo nie wysiedziałabym w tym bałaganie.:baffled:
Czy wasi faceci to też takie fleje?
 
reklama
A-niutku:-D, ja codziennie nie mogę się doprosić, żeby M wynosił skarpetki do prania. Już mnie szlak trafia. Koszulki rzuca na fotel a spodnie gdzie popadnie:tak:.
 
Jeszcze bym jakoś wytrzymała, gdyby rozrzucał ciuchy w sypialni. Ale on je zostawia tam gdzie akurat jest czyli najczęściej w dużym pokoju, więc jakby ktoś do nas niespodziewanie przyszedł to by wszedł prosto w jego gatki:-) Może kiedyś powinnam zostawić taki bałagan przed przyjściem gości to M by się czegoś nauczył:confused:
 
a-niutek ja bym tak właśnie zrobiła ;-)
mój na szczęście brudne ciuchy zanosi mi do kuchni do kosza na pranie, czyste sobie składa i chowa do szafy.. albo chowa bez składania ;-) ale ważne że chowa :-D

Strasznie mnie spanie zaczyna łapać.. ale jeszcze ze 2 godzinki trzeba wytrzymać.. wykąpać siebie, dziecko.. z psem męża pogonię bo mi się nie chce i wogóle nie za bardzo dzisiaj wyglądam żeby wychodzić do ludzi ;-) musze jutro od rana włoski umyć :-D
 
Aniutek mój robi to samo... a w zasadzie bez poganiania nic nie robi... Przykłady: nie można było domknąc drzwi do pokoiku dzidzi- a odzwyczajamy koty od wchodzenia tam. Mój M. mówi, ze nic nie poradzi bo idzie tam kabel napręzony pod wykładziną od TV i nie da się inaczej...dziś nie wytrzymałam odciagam wykładzinę, a tam pełno luźnego kabla...nawet nie chcialo mu sie sprawdzić a już historię miał gotową:wściekła/y:Oczywiście poprawiłam i drzwi się zamykają:tak:Wczoraj przyszło łóżeczko- a mój M., że będzie go dopiero składał jak ja pójdę do szpitala- nagle przesądny się zrobił:szok:Oczywiście ten przesąd to z lenistwa...ciekawe czy baldachim również zawiesi i ubierze w pościel całe łóżeczko hehehe już to widzę....Ale tak to jest jak się przyzwyczai mężów, że wszystko robimy same: tapetujemy, malujemy ściany, jeździmy po zakupy itd. to potem w ciąży ciężko im się przestawić- że coś się od nich wymaga....Zosie Samosie a mężowie wieczne dzieciaki...
 
He he he no tak terapia szokowa powinna przynieść natychmiastowe pozytywne skutki :) w końcu jakoś trzeba sobie radzić a życie już mi nie raz pokazało, że najlepsze metody to bardzo często te radykalne rozwiązania. Więc a-niutek powodzenia w wychowywaniu Twojego M.
I tez powoli zastanawiam się nad jakimś wieczornym deserem. Wczoraj zabrałam się za naleśniki z owocami, bita śmietaną i czekolada i cos czuję, że miałabym ochote na mała powtórkę :)
W końcu jesteśmy teraz notorycznie rozgrzeszane z kulinarnych grzeszków. Jeszcze kilka tygodni i wszystko się troche zmieni :(
 
oj dziewczyny Wy sobie nie pozwólcie bo później będziecie miały przechlipane.. z dzieckiem na ręku bedziecie gary myły ;-)
moja teściowa tak rozpuściła sobie męża, że ten nawet wody do czajnika nie naleje.. ba.. on nawet tego czajnika nie włączy nawet jak stoi już z wodą ;-) On palcem nie kiwnie w niczym..
Mój też próbował niepostrzeżenie zrobić ze mnie przynieś-podaj-pozamiataj ale ja czujna bestia jestem i sobie nie pozwolę :-) teraz sam wie kiedy trzeba wziąść odkurzacz odpalić, a kiedy żelazko :-)
Makta naleśniki to ja też.. moge je jeść tonami :-D uwielbiam z bananami i bitą śmietaną, i z serem :-) 2 miesiące temu to chyba przez 3 tygodnie robiłam codziennie.. odbiło to się potem na mojej wadze, więc przystopowałam.. ale teraz wspomniałaś.. więc pewnie jutro będę sobie robić od rana.. bo jak znowu na obiad zrobię to mąż mnie wygna z domu :-D
 
Oj ja teraz tak mam często , że jak mi coś zasmakuje to codziennie potrafię męczyć do momentu aż mi uszami zaczyna wychodzić :tak: Teraz zapałałam miłością do naleśników z owocami a jeszcze kilka dni temu nie miałam dnia bez bułki z miodem i szklanki zimnego mleka do tego. Generalnie częściej mam fazy na słodkie...ale kalorie zacznę liczyc dopiero za jakis czas. :-):-)
 
Ostatnia edycja:
reklama
U Nas garnki to luzik, bo mamy zmywarkę- jak to mój Mąż mówi to jego przyjaciółka- często z sąsiadem dyskutują na temat ich przydatności i jednoznacznie stwierdzili, ze to ich najlepsze przyjaciółki;-) Nie ukrywam , że ja też się do towarzystwa przyjaciół zmywarkowych przyłączam;-))) Generalnie tak to jest z tymi facetami, że nie często sami z siebie coś robią- dopiero po wrzaskach się mobilizują...
Narobiłyściemi smaka na naleśniczki...ale jutro zrobię, pójdę rano na targ po malinki i coś wykombinuje:-)
 
Do góry