Witajcie kochani, niebyło mnie trochę, a tu tyle kłopotów i postów, nie nadrobie już ich chyba. U mnie kiepsko, plecy okazały sie zapaleniem korzonków, maż do dzis był na zwolnieniu, bo ja od soboty prawie nie chodziłam, ból potworny, leków za wiele nie można wiec męczyłam sie potwornie, ale dzis już jest uważam super, co do tego wszytkiego, to córcia załapała katarzysko i zaraziła mi Bartusia, niby jest ok, ale zoabczymy, czy z tego nic się nie wykluje.
A teraz kochane dziewczyny,
Mulatka,
Liiviia, musicie miec naprawdę dużo siły, a wszystkie problemy przyjać z dystansem, niestety przy 1 dziecku strasznie się wszystko przeżywa, ja też tak miałam, ale przy drugim, już jest lepiej, ma sie wiecej doswiadczenia, ale i nie panikuje się tak z każdym "innym" zachowaniem czy kolejną krostką itp.
Co do wyginania i tego napiecia mieśniowego, to napewno warto to skonsultować, ale kochane, przejdzie, nic napewno nie będzie, ja mam przyjaciółkę, która usilnie sobie wmawiała napiecie, obleciała wszystkich lekarzy, kazali jej rehabilitowac metodą Vojty, jak dla mnie to wiecej krzywdy mogła zrobić nieumiejętnie wykonywanymi ćwiczeniami, dziecko uważam było całkiem zdrowe, wiec naprawdę kochane wszystko rozważajcie na spokojnie!!!! Mój mały w pewnym momencie strasznie wyginał głowę do tyłu i całe ciałko, już zaczęłam sie martwić i przypatrywać, a wiecie, ze on w ten sposób wymyślił sobie przewracanie na brzuch!
Kochane, należy być dobrej myśli, nie można sie na zapas zadręczać i zamartwiac, wiem, ze tak łatwo sie mówi, ale ja też wiele przeszłam, moja córcia chorowała cały okragły rok, ciagłe zapalenia oskrzeli, alergie, przeszliśmy przez to, dziś choroby starają sie nas omijać, a każda choroba nie ejst już dla mnie takim bólem....
Aha
Liiviia ty chyba tez rodziłaś na jaczewskiego, maluszek ma klebsiellę, ale załapał ją w szpitalu?? w wymazie wyszłą??gdzie??
trochę sie zaniepokoiłam, bo słyszałam już od kilku osób o tej bakterii i podejrzenie zarażenia szpitalnego.
No i pomyślcie kochane jeszcze o jednej sprawie:
matka ma dla dziecka być podporą tak?, ma ono w jej ramionach czuć sie bezpiecznie tak?, to ona uspokaja, tłumaczy, wyjaśnia, pociesza, dodaje otuchy w złych chwilach tak???? to jak my mamy byc dla dziecka podporą, jak same w sytuacji choroby będziemy kłębkiem nerwów i będziemy sie tak mocno stresowac? dziecko nawet najmniejsze wszystko czuje, wie że mama sie niepokoi, a to do zdrowienia nie pomaga.
Tak wieć mamy kochane trzymajmy sie dzielnie, łzy wypłakujmy w poduszkę a nerwy wylewajmy na forum, a my tu już jakoś będziemy radziły
Buziaczki i moc pozytywnych myśli dla tych "cierpiących"