miałam juz dawno napisać ale nie mogłam się zabrać, to co pisze kremka to w 100% prawda.
Ja miałam planowaną cesarke więc na porodówce dużo czasu nie spędziłąm ale samo przygotowanie so zabiegu i personel na porodówce, super. Przemilu ludzie, leżałam tam i wogóle stres mi odszedł, sam zabieg też był bardzo fajny, lekarze mili, pomoc anestezjologa, niesamowita babka, cieszyłą się z narodzin mojej małej chyba bardziej niż ja bobyłam nieżle otumaniona.
Ale to co było potem to już koszmar, zaieżli mnie na pooperacyjną i leżałam tam nic nie mogąc się dowiedzieć, ani gdziejest moje dziecko, ani co się z nim dzieje, co ze mną robią, zero informacji. do tego okropny pan ordynator który nawrzeszczał na mnie że cc wymusiłam i nienależało mi się, no paranoja jakoś, skierowanie na cc ze wzgledu na problemy z oczami i ryzyko ślepoty wypisał mi jego zastępca więc chyba wie co robi, a o rodzeniu naturalnie zawsze marzyłam i info o cc było dla mnie sporym szokiem i bardzo teognie chciałam, wiec jak zaczoł na mnie wrzeszczeć czułam się przeokropnie aż się poryczałąm.
Po cc leżałąm przez 7 godzin w kałuży krwi bo nic mi nie podłożyli pod pupe, dopiero jak czucie zaczełam odzyskiwać i zaczeło brzydko pachieć to się zorientowałam że coś nie tak i wtedy poprosiłam położną żeby mi wymieniła prześcieradło albo coś, i czekałam na to pare godzin kilka razy prosząc aż w końcu mąż mi ppodłożył pod tyłek podkład doprzewijania.
małej nie chcieli mi przystawić do piersi twierdząc że dziecko po porodzie może 24 godziny nie jeść i ma spać tam u nich i odpoczywać. Powielu prożbach i chodzeiu do nich męża w końcu jedna przyszła wzieła małą przystawiłą mi do cyca, mała possała 2 razyi zasneła, położna podniesionym głosem zaczeła do niej mówić zeby jadła bo nie będzie tu nad nią stała. W szoku byłam, to od czego ona tu jest? dalsze próby karmienie musieliśmy sami robić, jakoś się udawało i mała sobie coś ciumkała. po 12 godzinach przyszła położna ( najwredniejsza chyba ze wszystkich) i stwierdziła że czas wstawać i kazała wstać, bez żadnej pomocy bez niczego nawet ręki niepodała, jakoś wstałam wsadziła mnie pod prysznic i sobie poszła, a ja stałam tm jak głupia goła przy otwartych drzwiach nei mając sił na nogach stać a co dopiero pryszic barać. jak już sie ubrałam towsadziły mie do normalnego pokoju już i nawet jak poprosiłam to dziecko pzywieżli na chwile ( ale to już inna położna) rano odczepiłą mi cewnik a ja dalej miałąm problemy ze wstawaniem i chodzenie, zadzwonilam do męża żeby przyjechał mi pomóc, tym bardziej że nie mogłam już znieść rozłąki z malutką a zająć się nią tez nie bardzo mogłam. Maż przyjechał ale został wygoniony przez wredną położną, która nawrzeszczała i na niego i na mnie, twierdząc przy tym że mam tutaj super pomoc i niczego mi niebrakuje. to mała zaczeła za bardzo z wagi spadać i chciałam żeby ktoś mi pomógł z karmieniem i zobaczył czy ona dobrze to robi, to polecono mi wziąść butelke z mlekiem i ją dokarmmiać.
ogólnie wspominam strasznie nie fajnie ten okres, jak czytam jak to wygląda gdzie indziej to aż mi przykro się robi że musiałyśmy przez to przejść. Ostatnio rozmawiałam z jedną babeczką które rodziłą tam dawno temu i nic się nie zmieniło w tym szpitalu przez lata.
Ja miałam planowaną cesarke więc na porodówce dużo czasu nie spędziłąm ale samo przygotowanie so zabiegu i personel na porodówce, super. Przemilu ludzie, leżałam tam i wogóle stres mi odszedł, sam zabieg też był bardzo fajny, lekarze mili, pomoc anestezjologa, niesamowita babka, cieszyłą się z narodzin mojej małej chyba bardziej niż ja bobyłam nieżle otumaniona.
Ale to co było potem to już koszmar, zaieżli mnie na pooperacyjną i leżałam tam nic nie mogąc się dowiedzieć, ani gdziejest moje dziecko, ani co się z nim dzieje, co ze mną robią, zero informacji. do tego okropny pan ordynator który nawrzeszczał na mnie że cc wymusiłam i nienależało mi się, no paranoja jakoś, skierowanie na cc ze wzgledu na problemy z oczami i ryzyko ślepoty wypisał mi jego zastępca więc chyba wie co robi, a o rodzeniu naturalnie zawsze marzyłam i info o cc było dla mnie sporym szokiem i bardzo teognie chciałam, wiec jak zaczoł na mnie wrzeszczeć czułam się przeokropnie aż się poryczałąm.
Po cc leżałąm przez 7 godzin w kałuży krwi bo nic mi nie podłożyli pod pupe, dopiero jak czucie zaczełam odzyskiwać i zaczeło brzydko pachieć to się zorientowałam że coś nie tak i wtedy poprosiłam położną żeby mi wymieniła prześcieradło albo coś, i czekałam na to pare godzin kilka razy prosząc aż w końcu mąż mi ppodłożył pod tyłek podkład doprzewijania.
małej nie chcieli mi przystawić do piersi twierdząc że dziecko po porodzie może 24 godziny nie jeść i ma spać tam u nich i odpoczywać. Powielu prożbach i chodzeiu do nich męża w końcu jedna przyszła wzieła małą przystawiłą mi do cyca, mała possała 2 razyi zasneła, położna podniesionym głosem zaczeła do niej mówić zeby jadła bo nie będzie tu nad nią stała. W szoku byłam, to od czego ona tu jest? dalsze próby karmienie musieliśmy sami robić, jakoś się udawało i mała sobie coś ciumkała. po 12 godzinach przyszła położna ( najwredniejsza chyba ze wszystkich) i stwierdziła że czas wstawać i kazała wstać, bez żadnej pomocy bez niczego nawet ręki niepodała, jakoś wstałam wsadziła mnie pod prysznic i sobie poszła, a ja stałam tm jak głupia goła przy otwartych drzwiach nei mając sił na nogach stać a co dopiero pryszic barać. jak już sie ubrałam towsadziły mie do normalnego pokoju już i nawet jak poprosiłam to dziecko pzywieżli na chwile ( ale to już inna położna) rano odczepiłą mi cewnik a ja dalej miałąm problemy ze wstawaniem i chodzenie, zadzwonilam do męża żeby przyjechał mi pomóc, tym bardziej że nie mogłam już znieść rozłąki z malutką a zająć się nią tez nie bardzo mogłam. Maż przyjechał ale został wygoniony przez wredną położną, która nawrzeszczała i na niego i na mnie, twierdząc przy tym że mam tutaj super pomoc i niczego mi niebrakuje. to mała zaczeła za bardzo z wagi spadać i chciałam żeby ktoś mi pomógł z karmieniem i zobaczył czy ona dobrze to robi, to polecono mi wziąść butelke z mlekiem i ją dokarmmiać.
ogólnie wspominam strasznie nie fajnie ten okres, jak czytam jak to wygląda gdzie indziej to aż mi przykro się robi że musiałyśmy przez to przejść. Ostatnio rozmawiałam z jedną babeczką które rodziłą tam dawno temu i nic się nie zmieniło w tym szpitalu przez lata.