reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wracamy do pracy - żłobek, niania czy babcia?

nat, myśle że ciągłe chorowanie dla nikogo nie jest dobre, czy mniejszy czy większy :sorry2:

lolisza,
dzięki za twojego posta! A co do twojej motywacji puszczenia Franka do żłobka, to ja mam podobnie i nawet gdybym miała wybór to właśnie z tego powodu zawsze wybrałabym żłobek a nie np. nianie czy babcie do opieki na dzieckiem. Na dłuższą mete myśle że to nie jest tak rozwijające jak żłobek, który niestety ma swoje minusy, głównie te chorowanie :dry:

malutka
, to super, ja póki co drugie zwolnienie wziełam i mąż jedno, ale pewnie też tak zrobimy jak ty, czyli jak bedą jeszcze jakieś choroby to dziadkowie zajmą się małym, na ten czas :tak:
 
reklama
A ja, jak widze, jak sie Pawel meczy tym chorowaniem, to najchetniej zwolnilabym sie z pracy i siedziala z nim domu. Byl chory, nie poszedl 4 dni do zlobka, troche mu sie polepszylo i w zlobku zlapal kolejna infekcje i skonczylo sie tak, ze zlecial z wagi (kilo, dwa-nie wiem, ale widocznie to jest), do tego stresowal i jeszcze musial wziac antybiotyk.
Zlobek kosztuje tu polowe mojej pensji, a zwolnien nie daja, wiec jedyne, co moge zrobic, to brac urlop bezplatny za kazdym razem, jak Pawel choruje. Ale to sie nie kalkuluje, bo zlobek oplacany jest z gory, ja nie dostaje kasy, a Pawel i tak w domu siedzi. Teraz jest u nas moja mama i zostaje z Pawlem w domu. Ne wiem, co to bedzie, jak znow zostaniemy sami.
 
Ostatnia edycja:
Roxannka jasne, że chorowanie dla nikogo nie jest dobre, ale jednak będę się trzymała opinii, że czym większy tym lepiej.
Onesmile strasznie mi przykro, że Pawełek tak choruje no i kiepsko z tym, że Ty nie masz jak wziąć zwolnienia na opiekę tylko od razu urlop bezpłatny, a to kiepsko naprawdę :eek:
Zdrówka!

Loliszka wiem, że Ty napisałaś o tych czterolatkach idących do przedszkola jako przykład jak lepiej żeby było, a nie organizacyjnie jak to można załatwić. Zapytałam tak ogólnie, a nie konkretnie Ciebie :-)

Ja chyba w takim razie w przyszłym roku będę próbowała gdzieś go posyłać na trochę, chociaż dla mnie prywatne instytucje to jednak spory wydatek przy moich śmiesznych nauczycielskich zarobkach.
Zobaczymy.
Na razie jestem zdania, że Pudziankowi najlepiej ze mną i dziękuję Bogu, że może ze mną w domu być. Jemu się nie nudzi póki co, zresztą nawet nasza pediatra po kilkunastu minutach wizyty powiedziała, że on wygląda na rzadko spotykany teraz typ dziecka, które potrafi się zajmować samo ;-)

a tak w ogóle to dzięki Lolisza za cenne informacje o rozwoju dziecka.
A Tobie Emiliab dziękuję, że odpowiedziałaś w sprawie przyjęć do przedszkoli.

Jeszcze apropos społecznego rozwoju to Wam powiem, że jestem zdania, że na przyszłość to nie ma za bardzo wpływu. Zresztą już chyba kiedyś o tym pisałam, ale teraz napiszę bardziej jaskrawy przykład. Moja przyjaciółka chodziła do żłobka od samego początku, później przedszkole, szkoła, wiadomo. I jest prawie takim samym dzikusem jak ja (ja zaczęłam od przedszkola), a mój mąż nie chodził do żłobka, przedszkola, do zerówki poszedł do szkoły i zaraz po zajęciach wracał do domu, a jest bardzo "uspołeczniony" :-) i nie rozumie jak można być dzikusem ;-)
Ja szłam ze strachem do szkoły podstawowej, ze strachem do liceum, ze strachem zaczynam każdą nową pracę. A mój mąż takich uczuć nie zna :-)
 
onesmile, to u was faktycznie to kiepsko wygląda :-( nie dość że kupe kasy płacisz to brak zwolnienia na chorobe dziecka, no nie wyobrażam sobie takiej sytuacji :no: No i przykro mi że Pawełek tak źle znosi choroby, u nas naszczęście apetyt się nie zmienił i spadku wagi raczej nie ma, chociaż nie waże Patryka. Trzymam kciuki za Was (i jednocześnie za nas też ;-))żeby te choroby się skończyły a nasze dzieciaczki z chęcią chodziły do żłobka, dłużej niż kilka dni :sorry:

nat, no każdy z nas ma inną sytuacje i inny pogląd na świat więc będzie się trzymał swojej wersji :-p A co do rozwoju społecznego to on oczywiście w dużej mierze zależy od indywidualnych predyspozycji, charakteru i osobowości danego dziecka, danego człowieka, co nie zmienia faktu że wychowywanie z dala od ludzi czy też wśród ludzi napewno może w jakiś sposób wpłynąć na postawe społeczną w przyszłości. A przykłady przez ciebie przytoczone mogą być, czysto teoretycznie, wyjątkami potwierdzającymi regułe ;-)
 
Ja wczoraj miałam zajęcia z psycholog dziecięcą i ona powiedziała że dziecko do lat 3 powinno być pod opieką matki albo babci czy kogoś takiego zaufanego ale broń boże umieszczać dzieci w żłobkach, z kolei uważa że obowiązkowo dziecko powinno iść do przedszkola. Trochę mi się nie podobało jej zdanie o żłobkach, bo przecież nie każdy ma taką możliwość z kimś pozostawić dziecko jak musi do pracy wrócić. :crazy::eek:
 
Roxannka nie zgodzę się, że jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę, bo podałam tylko te przykłady, które znam najlepiej, bo dotyczą mnie, mojego męża, mojej przyjaciółki, ale generalnie przykładów takich znam więcej i uważam, że to jest głównie predyspozycja danego człowieka. To widać od początku, że dzieci są różne nawet chowane w ten sam sposób. Zresztą mam przykład w rodzeństwie moim, które nie jest tak dzikie jak ja, a wychowywane tak samo i też chodzące do przedszkola.

Mala mi
ja też skończyłam kurs pedagogiczny oraz studia pedagogiczne i też każdy z psychologów dziecięcych mówił, że dla rozwoju dziecka najlepiej by conajmniej 2 pierwsze lata życia było z mamą lub z kimś po prostu kochającym je.

Ale też zgadzam się, że nie zawsze jest to możliwe, może niektóre z Was pamiętają, że przed wakacjami chyba, jak politycy źle się wypowiadali o żłobkach to bardzo mnie to denerwowało i broniłam żłobków, bo wiem, że robili to nie w dobrej wierze tylko tłumacząc w ten sposób "kulawość" naszego państwa (choć z tego co pisze onesmile u niej też super nie jest skoro nie można iść na zwolnienie jak dziecko chore...)

A ponieważ mam dzisiaj dzień szczerości do bólu to powiem Wam co mi leży na sercu. Denerwuje mnie to, że tak jak na każdym kroku musiałam tłumaczyć to, że nie karmię dziecka piersią tak teraz na każdym kroku muszę odpowiadać na pytania czy wracam do pracy i kiedy. I strasznie mnie to denerwuje, że dla tylu osób jest to takie dziwne, że jak mam wybór to wolę być z moim małym dzieckiem niż w pracy :confused2:
Ech, przepraszam, zezłościłam się :wściekła/y:, nie wiem czy któraś z Was rozumie o co mi chodzi.

edit: Baska współczuję i trzymam kciuki, żeby mężowi przedłużyli umowę.
 
Natolin chciałabym móc mieć taki wybór:sorry: Za każdym razem kiedy wychodzę do pracy boli mnie serduszko, że muszę zostawić Mikołajka. Pociesza mnie jednak fakt, że zostawiam go pod dobrą opieką i że babcia kocha go najbardziej na świecie:) ( pierwszy wnunio).
 
Wiecie co? Zaczynam sie powaznie zastanawiac, nad odejsciem z pracy. NIe wiem, czy dalbysmy rade finansowo - pewnie byloby baaaardzo kiepsko, ale jak Pawel bedzie tak chorowal, to to sie kompletnie mija z celem. W przyszlym tygodniu jeszcze nie puszcze go do zlobka, zreszta do wtokru bedzie na antybiotyku. Musze to przegadac z mezem. Mam taki metlik,ze szkoda slow.

natolin - rozumiem Twoja frustracje. Gdybym wiedzizla, ze Pawel bedzie tak chorowal, to tez bym nie wracala do pracy. Z jednej strony, w zlobku ma kontakt z innymi dziecmi, gry, zabawy itp. ale, kurcze, nie kosztem zdrowia. Gdybym mogla i stac by mnie bylo finansowo na siedzenie w domu z Pawlem, to bym sie nawet minuty nie zastanawiala. Moze jeszcze taki dzien nadejdzie...ech...
 
reklama
mała mi, ja też mam wykształcenie pedagogiczne, jak chyba 3/4 dziewczyn na forum ;-)i wiem że jest wiele takich podejść i teorii, napewno są słuszne, tylko szkoda że za tym nie idzie polskie prawo i urlop macierzyński kończy się jak dziecko ma zaledwie 6 miesięcy :wściekła/y:

nat
, ale ja nie napisałam że jesteś, ja tylko napisałam że być może takie przypadki są wyjątkami potwierdzającymi regułe, nie wiem tego tak sobie gdybam ;-) a co do twojej szczerości to powiem ci że mimo wszystko cie rozumiem bo ja mam podobną sytuacje :tak: Tylko mnie denerwuje coś zupełnie odwrotnego, to że wszyscy użalają się że biedne dziecko musi iść do żłobka a ja do pracy, zamiast siedzieć z nim w domu. Ja się poniekąd ciesze, że moja sytuacja jest taka a nie inna bo cieszy mnie powrót do pracy, a żłobka nie traktuje jako zła koniecznego, bo gdyby tam się działa krzywda mojemu dziecku to bym go tam zwyczajnie nie zaprowadzałam, tylko znalazłabym inne wyjście z sytuacji. No choruje teraz i to jest niefajne bo i on się meczy i my i wogóle sytuacja jest niefajna, ale mam grono koleżanek, których dzieci w podobnym wieku poszły do żłobka a teraz są radosnymi i zdrowymi przedszkolakami, swoje odchorowały ale żyją i mają się świetnie. W dodatku uważam że żłobek może być nawet lepszym rozwiązaniem niż siedzenie w domu np. z frustrowaną i niezadowoloną z życia mamą lub nieporadną babcią (oczywiście nie pisze tu o nikim konkretnym, to tylko takie przykłady z mojej głowy ;-)). A wszędzie dookoła słysze "ojoj do żłobka idzie, takie maleństwo, biedny" ... normalnie doprowadza mnie to do szału :wściekła/y: Sorry za takie wynurzenia ale też napisałam co mi leży na serduchu :sorry:

onesmile
, nie dziwie się, że zastanawiasz się nad takim rozwiązaniem, ja też ciągle rozważam różne opcje, ale myśle sobie że jeszcze jest za wcześnie na podejmowanie takich decyzji, przynajmniej w moje sytuacji. Patryk za krótko chodzi do żłobka, żebym mogła stwierdzić że trzeba coś z tym zrobić. Napewno poczekam do sezonu zimowego, teraz jest ogólnie dużo chorób a co dopiero w dużym skupisku dzieci. Zima ponoć wymraża wirusy i bakterie, zobaczymy. Ja narazie jestem dobrej myśli, a za twoje decyzje trzymam kciuki żeby były jak najlepsze dla Was :*
 
Do góry