reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wojtuś 23/24 hbd 600 gram 32 cm

Kochana tak bardzo mi przykro,przytulam Was mocno,brak mi słów,czytałam od początku o Wojtusiu i trzymałam kciuki,dzisiaj dopiero zobaczyłam co się stało i serce mnie boli.Mam nadzieję,że Wojtuś jest tam z naszymi aniołkami i patrzą na nas.
(*)dla Wojtusia
 
reklama
W następnym tygodniu pojedziemy do szpitala na spotkanie z profesorem. Prosił nas o to spotkanie, a myślę, że i nam się przyda. Dopytam jeszcze o parę spraw, o całą historię chorób Wojtusia. I jestem ciekawa wyników sekcji. Wojtus miał wadę wrodzoną torbiel w płucu. Niestety, nie została zoperowana.
 
Wtulony w Mamusię, czując przy sobie Tatusia zasnął szczęśliwy, Wiolu. Twój Synuś usnął szczęśliwy. Dałaś/ daliście mu wszystko, co najlepsze, najważniejsze: nieskończoną miłość, troskę, obecność, myśli.
Żałoba nie mija, nie mija tak szybko, chyba zawsze ma się ją w sercu. Nie wyobrażam tego sobie, co przeszłaś. Łzy mi płyną. :( Ja straciłam ''tylko''mojego ukochanego Tatę (po trzech miesiącach potwornych cierpień spowodowanych przez pijaka za kierownicą. Tata, niestety, przeżył wypadek).
Kochana, obrazy (m.in. po sekcji) się zamazują, pozostaje pamięć o tym, co najdroższe.
Mój Tata ma wyryte na miejscu odpoczynku motto , które chciałabym przytoczyć, bo jest piękne.

Nie płaczcie po mnie
Jestem szczęśliwy przy Bogu
I modlę się za Wami
Kocham Was w Niebie tak samo
Jak kochałem Was na ziemi.

Światełko do nieba dla Twojego cudownego Wojtusia :(
[*]
 
Wiolu, czytałam Waszą historię od początku i tak bardzo trzymałam kciuki za Waszego synka. Tak bardzo mi przykro! Nawet nie próbuję sobie wyobrazić co przeżywacie. Trzymajcie się mocno. Jesteś dzielną i wspaniałą kobietą. Nie wiem co jeszcze napisać... Brak mi słów.
 
Wojtus miał na drugie imię Tomek. Tak wybrał mu starszy brat.
myślałam, ze jest troszkę lepiej, ale to guzik prawda. Nie jest.
Jak siedziałam w szpitalu obiecałam sobie, ze jak Wojtus wyjdzie, poczuje sie lepiej to będziemy razem kwestować na rzecz WOŚP, w końcu dookoła niego były same czerwone serduszka. Ale nie było nam dane.
Teraz mogę przytulić się do malego misia, którego kupiłam mu na mikołajki i który wisiał przy jego inkubatorze. Przytulić i pamiętać o moim syneczku...
 
Wasz Wojtuś wyjdzie Wam kiedyś naprzeciw. W ostatniej sekundzie życia do Boga poprowadzi Was Wasz ukochany Syn.
Nic nie ukoi tego bólu, wiem. Tylko myśl, że On już nie cierpi. Kocha Was. Był z Wami do samego końca. Nie wszyscy mają tak silnych rodziców. Jesteście wspaniali.
 
Wiola zobaczyłam Cię na wątku porodówek w Sz-nie (sama rodziłam w czerwcu 2012 na Pomorzanach) i przeczytałam historię Wojtusia. Nie udało mi się powstrzymać łez :-(
Ja spędziłam w szpitalu 9 dni po porodzie, bo mały miał spadki cukru i cały czas był wyziębiony. Choć urodził się o czasie, to już od drugiej doby leżał na wcześniakach, bo był pod kroplówką i w cieplarce. Dla mnie to był straszny okres, bo leżałam na sali z dziewczynami, które miały dzieci przy sobie. A ja pomiędzy swoją salą i patologią noworodka. Bardzo to przeżywałam, choć przecież jego stan był stabilny. Nie działo się nic, co mogłoby zagrażać jego życiu. A ja chodziłam za położnymi, lekarzami i każdego dnia pytałam jak robot, "na jakim poziomie cukier jest dzisiaj, co może być przyczyną, czy już coś wiedzą, kiedy będzie następne badanie cukru". Umawiałam się z położnymi, że będą mi w nocy dawały strzałki na komórkę, kiedy mały się obudzi, żebym mogła go nakarmić piersią. I kiedy mały nie musiał już leżeć w cieplarce, ale nadal był pod kroplówką bardzo prosiłam, żeby mi go dali do mnie na salę. Zapewniłam, że poradzę sobie z kroplówką i tymi wszystkimi ważeniami itp. I wtedy jedna z pielęgniarek przyznała, że dla nich to nawet lepiej i że w ten sposób je odciążę. Dała mi do zrozumienia, że naprawdę mają co robić, bo są tam o wiele gorsze przypadki, niż dolegliwości mojego synka. Wtedy byłam lekko oburzona, ale teraz, kiedy przeczytałam Twoją historię, doskonale wiem co miała na myśli :sad:.
Chyba teraz patrzyłabym na to wszystko zupełnie inaczej, mniej egoistycznie.
Kochana życzę Tobie i Twoim najbliższym dużo sił. I żeby czas szybko okazał się dla Was łaskawy.
 
Iwon masz rację, tam dziewczyny naprawdę maja co robić. Były sytuacje, ze umawiałam sie z nimi, ze posiedzę z Wojtusiem na chwilkę (jak juz zaczęłam sie orientować w alarmach), aby mogły coś zjeść. Były momenty, ze jedna miała pod opieką 6 wcześniaków, które trzeba nakarmić, przewinać, pomóc mamie przystawić do piersi, kangurowania. Spędziłam tam 6 tygodni, dziennie byłam non-stop 3-6 h. Naprawdę maja cieżką pracę, ale są to dziewczyny z powołania. Nie raz widziałam jak robiły wszystko, by pomóc mamom. Z drugiej strony inaczej to wygląda. Czasem nie mają czasu tłumaczyc wszystkiego, ale chęci mają jak najlepsze.
 
reklama
Wiola zgadzam się z Tobą w 100%-opieka na Pomorzanach jest bez zarzutu, a babki od noworodków i wcześniaków naprawdę kochane, ludzkie. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką empatią, zrozumieniem. Lekarze też zawsze chętni wszystko wyjaśnić. Szkoda, że nie jest tak wszędzie..
 
Do góry