No i po wizycie. Dostałam antybiotyk ten co ostatnio. Oprócz tego nystatyne osłonowo. Gdyby nie antybiotyk to i tak bym musiała brać coś takiego bo standardowo mam swędzenie i upławy. Jak całą ciążę...
Z małą wszystko oki. Nogi przestały jej rosnąć w tak zabójczym tempie i wyrównały z resztą. Ponoć ma dużą główkę... co mnie wcale nie cieszy;-) Lekarz powiedział, że jeżeli w ciągu dwóch najbliższych tygodni nie urodzę to mam przyjść na wizytę i wtedy już będę pod stałą kontrolą. Jeżeli nic się nie wydarzy to około 15 października "będziemy ingerować" jak to on ujął. Dostałam skierowanie na różne badania, które mam zrobić przed kolejną wizytą o ile oczywiście się nie rozpakuje. Powiem wam, że jak usłyszałam słowa "jeżeli Pani w ciągu dwóch tygodni nie urodzi" to niezły szok doznałam, że to przecież już, w każdej chwili... O matko
:-)
No, mała donoszona, sporych rozmiarów;-) Ciśnienie w porządku. Waga też, tzn. W ciągu ponad miesiąca nic nie przytyłam. i dobrze;-) Acha, mówił mi, że jak coś się zacznie dziać to nie czekać tylko od razu do do szpitala i nie jeść wtedy ;-) Oczywiście nie mam głodować, ale jeżeli dostanę skurcze to już nie jeść. Muszę wybrać się koniecznie w najbliższym czasie na mojego ostatniego kebaba bo nie wiem kiedy znów będę mogła go znów jeść