reklama
Alonqa
Mój ideał <3Michaś:)
- Dołączył(a)
- 27 Listopad 2007
- Postów
- 414
Przykre jest to że my musimy dojrzec do macierzyństwa w ekspresowym tępie, a facetowi jak się przypomni to jest tatusiem a jak nie przypomni to nie jest mojemu eks od półtora roku się nie przypomniało, ale może to i lepiej, nie ma go to nie ma...nie mam obaw że wkroczy mi w życie gdy ja zacznę je układać na nowo...Nie pojęte jest też dla mnie to że ktoś kto zrobił mi dziecko świadomie i z premedytacją bo wiedział że ja tego jeszcze nie będę chciała pewnego dnia odwraca się na pięcie, znika jak gdyby nigdy nic nas nie łączyło i nawet rodzony syn go nie interesuje...przykre to,ale niestety prawdziwe...niektórzy faceci są są wiecznymi chłopcami i chyba myślą że życie to bajka
tiffanitami
entuzjastka
- Dołączył(a)
- 7 Luty 2010
- Postów
- 70
a ja może trochę ostro się wypowiem ale ostatnio mam takie właśnie zdanie i myślę że to nie hormony....
wybaczcie ale uważam że to strasznie niesprawiedliwe wszystko jest!!!
byle jaki facet zostaje ojcem, bo albo planował i nagle mu się odwidziało albo wpadł ale zapomniał co to ponoszenie konsekwencji i może podwinąć ogon i zwiać a kobieta zostaje sama i co? i zamiast mieć jakieś wsparcie to musi się jeszcze użerać i walczyć z całym światem. To jest straszne!
My jesteśmy skazane na łaskę i nie łaskę urzędników, pracodawców(wszyscy wiemy jak chętnie są przyjmowane samotne matki), sędziów( przy wydawaniu wyroków), że już nie wspomnę zwykłych śmiertelników(którzy w swej życzliwości potrafią również uprzyjemnić życie takiej samotnej mamie).
A taki Pan pojawi się albo się nie pojawi na rozprawie, wpłaci albo nie wpłaci alimenty, zainteresuje się kiedy dziecko ma urodziny albo zniknie i będzie udawał że to nie jego,i jeszcze potrafi stwierdzić że taka właśnie kobieta zrujnowała mu życie bo on jest młody i życie przed sobą ma!!! no sorry ale my to co? gorsze jesteśmy?! życia nie mamy?!
A taki właśnie delikwent już po sprawie wyroku itp zostaje nadal wolnym ptakiem!!!! i to jest w porządku? to nie on się później musi martwić czy zapłacić za leki czy za czynsz!!!
Oficjalnie uważam że mężczyźni albo to co się pod nich podszywa powinni być karani za zostawienie kobiety samej... po pierwsze alimenty powinny nie być ustalane na zasadzie jałmużny tylko to powinna być z klucza średnia krajowa pensja,
także corocznie powinni wypłacać na wakacje i wyprawki szkolne a nie udawać że jak dają X zł miesięcznie to już załatwia sprawę.
Ponadto powinni zostać w jakiś sposób zaznaczeni.... może źle to brzmi ale tak naprawdę uważam. Kobieta samotna z dzieckiem niejednokrotnie narażona jest na pokazywanie palcem a taki delikwent co?! nic! chodzi sobie wolny jak ptak!
Nie zgadzam się na taki świat!!!
Co myślicie o tym drogie mamy?????
wybaczcie ale uważam że to strasznie niesprawiedliwe wszystko jest!!!
byle jaki facet zostaje ojcem, bo albo planował i nagle mu się odwidziało albo wpadł ale zapomniał co to ponoszenie konsekwencji i może podwinąć ogon i zwiać a kobieta zostaje sama i co? i zamiast mieć jakieś wsparcie to musi się jeszcze użerać i walczyć z całym światem. To jest straszne!
My jesteśmy skazane na łaskę i nie łaskę urzędników, pracodawców(wszyscy wiemy jak chętnie są przyjmowane samotne matki), sędziów( przy wydawaniu wyroków), że już nie wspomnę zwykłych śmiertelników(którzy w swej życzliwości potrafią również uprzyjemnić życie takiej samotnej mamie).
A taki Pan pojawi się albo się nie pojawi na rozprawie, wpłaci albo nie wpłaci alimenty, zainteresuje się kiedy dziecko ma urodziny albo zniknie i będzie udawał że to nie jego,i jeszcze potrafi stwierdzić że taka właśnie kobieta zrujnowała mu życie bo on jest młody i życie przed sobą ma!!! no sorry ale my to co? gorsze jesteśmy?! życia nie mamy?!
A taki właśnie delikwent już po sprawie wyroku itp zostaje nadal wolnym ptakiem!!!! i to jest w porządku? to nie on się później musi martwić czy zapłacić za leki czy za czynsz!!!
Oficjalnie uważam że mężczyźni albo to co się pod nich podszywa powinni być karani za zostawienie kobiety samej... po pierwsze alimenty powinny nie być ustalane na zasadzie jałmużny tylko to powinna być z klucza średnia krajowa pensja,
także corocznie powinni wypłacać na wakacje i wyprawki szkolne a nie udawać że jak dają X zł miesięcznie to już załatwia sprawę.
Ponadto powinni zostać w jakiś sposób zaznaczeni.... może źle to brzmi ale tak naprawdę uważam. Kobieta samotna z dzieckiem niejednokrotnie narażona jest na pokazywanie palcem a taki delikwent co?! nic! chodzi sobie wolny jak ptak!
Nie zgadzam się na taki świat!!!
Co myślicie o tym drogie mamy?????
tiffanitami uważam, że masz zupełną rację, taki "tatuś" myśli, że te grosze coś załatwią jeśli je w ogóle płaci, powinni być pociągnięci do większej odpowiedzialności, bo nie przechodzą tego wszystkiego co my. Dla wielu facetów to znaczne wygodniejsze dać kasę i mieć z głowy wychowanie, opiekę, wizyty u lekarzy, wstawanie w nocy itp.A tak problem z głowy i mogą być dalej wolni, bo oni przecież jeszcze nie dojrzeli...
alicja!
Zaangażowana w BB
tiffanitami, wawelina popieram Was w 100%. To nie sztuka spłodzić dziecko, trzeba jeszcze umieć się jeszcze nim zająć a nie tylko płacić alimenty, które nakazał sąd. Choć nawet i tego nie robią. Powinni mieć wypisane na czole jacy z nich dranie...
Mamuska26
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 12 Marzec 2010
- Postów
- 16
Jestem nową użytkowniczką tego forum. Jestem w 9 tygodniu ciąży obecnie jestem sama. Tak samo jak wy trafiłam na nieodpowiedzialnego faceta, staram się być silna bo wiem, że muszę ale jakoś mi to nie wychodzi. Jedynie myśl o moim maleństwu dodaje mi siłę. Napisałam kilka słów rozpaczy jak się dowiedziałam, że on nie chce tego dziecka:
Ja już po prostu nie mogę tego wytrzymać. Zostałam samotną ciężarną, bo mój były facet nie potrafił stanąć na wysokości zadania powiedział, że on nie chciał dziecka i że to mój problem. Nie mam już siły jestem rozdarta i przygnębiona, nie mam siły się cieszyć z tego, że będę mamą przecież to najlepszy okres w moim życiu, nie potrafię sobie z tym radzić. Ciągle zastanawiam się, co ja takiego zrobiłam, że on jest taki przecież było dobrze. Powoli układaliśmy sobie życie sam tego chciał – być ze mną dzielić się dniem i marzeniami, aż tu nagle takie coś!!!
Siedzę w domu całymi dnia i próbuję zabić czas, mam nadzieję, że jednak on się odezwie, że zrozumie swój błąd i przeprosi za wszystko, ale ja wiem!! To jest tylko moje marzenie. Po prostu pozbył się ciężaru, niepotrzebnego bagażu, zostawił go na dworcu, bo był zbyt uciążliwy w dalszą drogę. I znowu zastanawiam się, co ja takiego zrobiłam szukam w sobie winy chcę jakoś uzasadnić tą cała chorą sytuację i nie potrafię znaleźć sensownego rozwiązania.
Mój dzień wygląda jak.... aż brak mi słów!!! Pytam się ile to wszystko potrwa? Czy w końcu znajdę w sobie radość, by cieszyć się dzieciątkiem, które nie jest niczego winne? Czy dam radę sobie sama wiedząc, że on ma to wszystko gdzieś? Jak przetrwam ten cały czas?
Boję się!!!! Moje codzienne łzy są coraz bardziej bolesne jak małe igiełki, które atakują moje serce. Ten stres atakujący mnie całą jest nie do wytrzymania! Moje życie stało się jednym wielkim koszmarem czasami gdy choć na chwilkę się opamiętam myślę o małym dzidziusiu, który jest we mnie i czeka a raczej powoli się pcha na ten okrutny świat bez ojca bez możliwości zaprotestowania temu wszystkiemu. Wtedy nabieram na razie małych sił do przetrwania tego wszystkiego staram się dobrze czuć dla dziecka, na razie słabo mi to wychodzi, bo być może jeszcze za wcześnie, dopiero kilka dni minęło od naszego rozstania, ale dla mnie trwa jak wieczność.
Każdego ranka obiecuję sobie, że dziś będzie inaczej, że wezmę się w garść nie dla siebie, lecz dla nowego życia w moim brzuszku i jak na razie mi się to nie udaje, popadam w rozpacz a łzy leją się po policzkach. Wtedy nawet nie mam siły podnieść ręki a w myślach krzyczę tylko, dlaczego mnie to spotkało i co takiego zrobiłam okrutnego, że on nas tak potraktował?!
Staram się wyżalić na elektronicznej kartce mając nadzieję, że będzie mi lżej, że to, choć trochę pomoże. Uświadamiam sobie, że muszę porzucić wiarę w jego powrót, nie mogę żyć nadzieją, bo nigdy się nie pozbieram. Muszę zacząć myśleć nie osobie i o mojej rozpaczy tylko o tym maluszku we mnie. Jest to strasznie trudne i jak na dzisiejszy dzień dla mnie nie osiągalne, ale mam nadzieję, że z czasem małymi krokami dam radę.
Rodzice starają się mnie wspierać, ale pewnie też zdają sobie z tego sprawę, że tak to wszystko nie powinno wyglądać. Nie chcę siedzieć u nich na garnuszku, nie chcę być tym razem ich ciężarem, przecież nie po to byłam z nim i mu ufałam, żeby teraz się spodziewać czegoś takiego. Takiego ciosu się nie spodziewałam!!! Moje karty przyszłości widzę w czarnych kolorach. Teraz muszę walczyć zebrać siły i starć się aby moje dziecko nigdy czegoś takiego nie zaznało. To musi być mój priorytet mój nowy cel w życiu.
Strach, który panuje w moim całym ciele jest tak porażający, że na samą myśl staram się udawać, że to wszystko tylko zły sen. Jedyna osoba, która może sprawić żebym się obudziła ma to wszystko gdzieś, chyba ważniejsza jest teraz dla niego butelka wódki. Nie mam szans na szczęśliwe zakończenie!
Może tak miało być? Może dobrze, że tak się stało? Mam nadzieje, że kiedyś obudzę się rano i będę szczęśliwa z decyzji, którą podjęłam!
Racjonalnie myśląc dobrze zrobiłam wychodząc od niego, tylko nie boli mnie teraz umysł a serce! Jest złamane ale myślę, że jeszcze się zagoi.
Ja już po prostu nie mogę tego wytrzymać. Zostałam samotną ciężarną, bo mój były facet nie potrafił stanąć na wysokości zadania powiedział, że on nie chciał dziecka i że to mój problem. Nie mam już siły jestem rozdarta i przygnębiona, nie mam siły się cieszyć z tego, że będę mamą przecież to najlepszy okres w moim życiu, nie potrafię sobie z tym radzić. Ciągle zastanawiam się, co ja takiego zrobiłam, że on jest taki przecież było dobrze. Powoli układaliśmy sobie życie sam tego chciał – być ze mną dzielić się dniem i marzeniami, aż tu nagle takie coś!!!
Siedzę w domu całymi dnia i próbuję zabić czas, mam nadzieję, że jednak on się odezwie, że zrozumie swój błąd i przeprosi za wszystko, ale ja wiem!! To jest tylko moje marzenie. Po prostu pozbył się ciężaru, niepotrzebnego bagażu, zostawił go na dworcu, bo był zbyt uciążliwy w dalszą drogę. I znowu zastanawiam się, co ja takiego zrobiłam szukam w sobie winy chcę jakoś uzasadnić tą cała chorą sytuację i nie potrafię znaleźć sensownego rozwiązania.
Mój dzień wygląda jak.... aż brak mi słów!!! Pytam się ile to wszystko potrwa? Czy w końcu znajdę w sobie radość, by cieszyć się dzieciątkiem, które nie jest niczego winne? Czy dam radę sobie sama wiedząc, że on ma to wszystko gdzieś? Jak przetrwam ten cały czas?
Boję się!!!! Moje codzienne łzy są coraz bardziej bolesne jak małe igiełki, które atakują moje serce. Ten stres atakujący mnie całą jest nie do wytrzymania! Moje życie stało się jednym wielkim koszmarem czasami gdy choć na chwilkę się opamiętam myślę o małym dzidziusiu, który jest we mnie i czeka a raczej powoli się pcha na ten okrutny świat bez ojca bez możliwości zaprotestowania temu wszystkiemu. Wtedy nabieram na razie małych sił do przetrwania tego wszystkiego staram się dobrze czuć dla dziecka, na razie słabo mi to wychodzi, bo być może jeszcze za wcześnie, dopiero kilka dni minęło od naszego rozstania, ale dla mnie trwa jak wieczność.
Każdego ranka obiecuję sobie, że dziś będzie inaczej, że wezmę się w garść nie dla siebie, lecz dla nowego życia w moim brzuszku i jak na razie mi się to nie udaje, popadam w rozpacz a łzy leją się po policzkach. Wtedy nawet nie mam siły podnieść ręki a w myślach krzyczę tylko, dlaczego mnie to spotkało i co takiego zrobiłam okrutnego, że on nas tak potraktował?!
Staram się wyżalić na elektronicznej kartce mając nadzieję, że będzie mi lżej, że to, choć trochę pomoże. Uświadamiam sobie, że muszę porzucić wiarę w jego powrót, nie mogę żyć nadzieją, bo nigdy się nie pozbieram. Muszę zacząć myśleć nie osobie i o mojej rozpaczy tylko o tym maluszku we mnie. Jest to strasznie trudne i jak na dzisiejszy dzień dla mnie nie osiągalne, ale mam nadzieję, że z czasem małymi krokami dam radę.
Rodzice starają się mnie wspierać, ale pewnie też zdają sobie z tego sprawę, że tak to wszystko nie powinno wyglądać. Nie chcę siedzieć u nich na garnuszku, nie chcę być tym razem ich ciężarem, przecież nie po to byłam z nim i mu ufałam, żeby teraz się spodziewać czegoś takiego. Takiego ciosu się nie spodziewałam!!! Moje karty przyszłości widzę w czarnych kolorach. Teraz muszę walczyć zebrać siły i starć się aby moje dziecko nigdy czegoś takiego nie zaznało. To musi być mój priorytet mój nowy cel w życiu.
Strach, który panuje w moim całym ciele jest tak porażający, że na samą myśl staram się udawać, że to wszystko tylko zły sen. Jedyna osoba, która może sprawić żebym się obudziła ma to wszystko gdzieś, chyba ważniejsza jest teraz dla niego butelka wódki. Nie mam szans na szczęśliwe zakończenie!
Może tak miało być? Może dobrze, że tak się stało? Mam nadzieje, że kiedyś obudzę się rano i będę szczęśliwa z decyzji, którą podjęłam!
Racjonalnie myśląc dobrze zrobiłam wychodząc od niego, tylko nie boli mnie teraz umysł a serce! Jest złamane ale myślę, że jeszcze się zagoi.
singlemoms
www.singlemom.pl
- Dołączył(a)
- 7 Marzec 2010
- Postów
- 17
Mamuśka26
To co przeczytałam.. ech.. sprawiło,że wróciłam do tamtych chwil, przypomniałam sobie to co czułam ja przechodząc przez to samo piekło co Ty...
Od tamtego czasu mineło 20 tygodni, on ułożył sobie życie.. Zapomniał o Mnie i o własnej córeczce, której kiedyś tak bardzo chciał.. Teraz ma nową kobiete, jest szczęśliwy.. najprawdopodobniej spodziewa się jego dziecka.. Podobnież są po slubie.. Zostawił mnie bez żadnej pomocy, wsparcia.. Teraz nie utrzymujemy kontaktu.. a to nawet lepiej.. bo jedyne na co było go stać, to ubliżanie, groźby, wyzwiska.. Móje życie od tych 20 tygodni polega na oswajaniu się z tą cała sytuacją..
Dziś jest lepiej.. nie płaczę, choć czesto łzy cisną sie do oczu, ale wtedy myśle o Mojej Mai.. o mojej maleńkiej córeczce, która daje Mi siłe i wiare.. i wierz Mi.. nic bym nie zmieniła, kochałam go bardzo, a lepiej kochać i stracić niż wogóle nie zaznać miłości.. Nasz związek był udany, jednak przestał kochać.. cóż.. czar prysł.. okropnie się zachował, do tego stopnia ze ja do tej pory nie wierze, że ten Sam człowiek może tak bardzo się zepsuć.. nie wiem, nie rozumiem, nigdy nie będę umiała tego pojąć.. Uczucie wygasa, miłość łatwiej w nienawiść zamienić niż po prostu przestać kochać.. Zycie czesto jest niesprawiedliwe, ale to nasze życie :-) z każdym dniem będzie lepiej, zobaczysz.. jak już dzidziuś zacznie kopać, zwariujesz.. :-) warto przetrwać to właśnie dla tych chwil..
Głowa do góry !
To co przeczytałam.. ech.. sprawiło,że wróciłam do tamtych chwil, przypomniałam sobie to co czułam ja przechodząc przez to samo piekło co Ty...
Od tamtego czasu mineło 20 tygodni, on ułożył sobie życie.. Zapomniał o Mnie i o własnej córeczce, której kiedyś tak bardzo chciał.. Teraz ma nową kobiete, jest szczęśliwy.. najprawdopodobniej spodziewa się jego dziecka.. Podobnież są po slubie.. Zostawił mnie bez żadnej pomocy, wsparcia.. Teraz nie utrzymujemy kontaktu.. a to nawet lepiej.. bo jedyne na co było go stać, to ubliżanie, groźby, wyzwiska.. Móje życie od tych 20 tygodni polega na oswajaniu się z tą cała sytuacją..
Dziś jest lepiej.. nie płaczę, choć czesto łzy cisną sie do oczu, ale wtedy myśle o Mojej Mai.. o mojej maleńkiej córeczce, która daje Mi siłe i wiare.. i wierz Mi.. nic bym nie zmieniła, kochałam go bardzo, a lepiej kochać i stracić niż wogóle nie zaznać miłości.. Nasz związek był udany, jednak przestał kochać.. cóż.. czar prysł.. okropnie się zachował, do tego stopnia ze ja do tej pory nie wierze, że ten Sam człowiek może tak bardzo się zepsuć.. nie wiem, nie rozumiem, nigdy nie będę umiała tego pojąć.. Uczucie wygasa, miłość łatwiej w nienawiść zamienić niż po prostu przestać kochać.. Zycie czesto jest niesprawiedliwe, ale to nasze życie :-) z każdym dniem będzie lepiej, zobaczysz.. jak już dzidziuś zacznie kopać, zwariujesz.. :-) warto przetrwać to właśnie dla tych chwil..
Głowa do góry !
reklama
Mamuska26
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 12 Marzec 2010
- Postów
- 16
Przez cały czas mam nadzieję, że to wszystko się jakoś ułoży, chociaż chyba jeszcze do mnie nie dociera to wszystko. Staram się czerpać chociaż małą radość z tego wszystkiego, ale jakoś nie potrafię. Chyba muszę dać sobie jeszcze trochę czasu.
Pozdrawiam gorąco!!
Pozdrawiam gorąco!!
Podziel się: