moge tylko napisac od siebie, ze mezczyzne poznaje sie po tym jak konczy zwiazek. nam bylo ze soba wspaniale, potem zaczely sie klotnie,problemy(wiadomo,jak w kazdym zwiazku) a jemu zabraklo sily?uczucia?odwagi? by zawalczyc o nasza rodzine...
na poczatku rozpaczalam, wydawalo mi sie ze to koniec swiata,nic nie mialo sensu,moj swiat sie zawalil. prosilam go nawet o szanse. on nawet nie chcial ze mna rozmawiac,zle sie do mnie odnosil,nie szanowal moich uczuc,nie potrafil zrozumiec ze tesknie i nadal go kocham. zaczal sie z kims spotykac.
jego zachowanie pokazalo jakim naprawde jest czlowiekiem.
teraz wiem, ze nie chce byc z kims kto mnie tak traktuje. dla kogo sa wazniejsze rzeczy niz rodzina,kto nie dba o moje uczucia.
nadal go kocham,jest we mnie jeszcze iskierka nadzieji ale wiem ze to nie ma sensu.
wole byc sama niz z czlowiekiem ktory nie potrafi mnie kochac.
myslalam ze to ten jedyny,facet na cale zycie ,teraz widzejak bardzo sie pomylilam.
czasem rozstanie jest potrzebne chocby po to zeby poznac kogos od drugiej strony.
pozdrawiam