- Dołączył(a)
- 25 Kwiecień 2009
- Postów
- 3
jednak tam gdzie trzeba,tylko po czasie.sorki za gafe..ale poniosło mnie tak po przeczytaniu amelio Twojej historii,ze nie spojrzałam na date postu
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
hej
słuchajcie znalazłąm się w trudnej sytuacji. mam synka rocznego i męża który jednak od momentu jak nasz synek pojawił się na swiecie zmienił się bardzo.
Zaczeło się od tego ze mój mąż spi w osobnym pokoju zeby mógł się wyspać do pracy i tak juz to trwa rok, choć mały juz przesypia noce. Nigdy do niego nie wsał w nocy, nie był nigdy na spacerze z dzeckiem sam, nieraz z emną teraz wcale nie chodzi bo jak mówi nie che mu się, ja małego ubieram, karmie, gotuje, sprzątam słowem tatuś spędza z synem może z 15 minut dziennie bo tyle ma czasu dla niego. Oprócz tego dla mnie stał się oschły, opryskliwy, przeklina i wyzywa mnie ciagle ze jestem leń itp. najgorsze są niedziel bo widze jak rodziny chodzą na spacery a ja sama. wczoraj nakryłam go jak ogląda programy z gołymi babkami a ja obok w pokoju - woli to niż spać z żoną
całymi dniami ucieka z domu a jak jest to siedzi w internecie a ja sama. Nigdzie nie wychodzimy razem, sylwester bedę w domu juz to wiem, zero życia towarzyskiego.
Jak dowiedział sie ze jestem w ciazy to ...pokłóciłsię ze mną, jakiś znalazł pretekst. tak okazał radosć ze będzie ojcem, już podczas ciaży zaczął okazywać ajki jest okrutny. Nie rozmawiamy ze sobą teraz już od dwóch tygodni nawet nie weim o co mu chodzi. Już kiedyś go spakowałam ale nie cche się wyprowadzić. Mieszka u moich rodziców - oni to obserwują ale nie wtracają się do nas. Ja robie zakupy wnosze to wszsytko do bloku na ostatnie piętro z dzieckiem, gotuje i sprzatam a on nawet się do mnie nie odzywa a dziś krzyczał do siebie ze z głodu umrze przy mnie. Daje mi wydzielone pieniadze na jedzenie 400 zł na miesić i z tego musze dać rade kupić jedzenie. Do tego teściowa jest to straszna obieta która nawet na roczek nie przyszła, nie interesuje się wnukiem, wszystko krytukuje i ubliza mi ciagle, i użala się nad synem ze musi sam kanapki robić ( ona mu zawsze szykowała) - ma 35 lat mój maz.
słowem sytuacja straszna jestem samotna strasznie. Teraz szukam pracy bo to podstawa do usamodzielnienia się i co dalej? jak zrobić zeby z domu się wyniósł? za nic nie płaci moim rodzicom, po prostu mieszka jak w hotelu tylko na noc przychodzi. co robić? chyba dam mu połowe tej kasy 200 zł i niech sam się zywi i gotuje sobie obiady? ale co potem?
boje sie o dziecko, ze bedzie próbował mi odebrać, zeby zrobić mi na złość, cche mieć tylko spokój, i zyć z moim synekim w radosci. JUż nauczyłam się radzic ze wszystkim sama i radze sobie super, tylko on ciągle tu jest i zatruwa nam życie.