reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wieści od rozpakowanych mamusiek

Lili, niezależnie od ilości dzieci przysługują rodzicom (oboju a nie każdemu z osobna) 2 dni.
U pracodawcy deklaruje się, który z rodziców korzysta z tych dni, czy np. każdy po 1 dniu.

Kodeks pracy: Art. 188. [SUP](184)[/SUP] Pracownikowi wychowującemu przynajmniej jedno dziecko w wieku do 14 lat przysługuje w ciągu roku kalendarzowego zwolnienie od pracy na 2 dni, z zachowaniem prawa do wynagrodzenia.
Art. 189[SUP]1[/SUP]. [SUP](185)[/SUP] Jeżeli oboje rodzice lub opiekunowie dziecka są zatrudnieni, z uprawnień określonych w art. 148 pkt 3, art. 178 § 2, art. 182[SUP]1[/SUP] § 1, art. 186 § 1 i 2, art. 186[SUP]7[/SUP] § 1 i art. 188 może korzystać jedno z nich.


Żółteczko lejące się - OK, ale białeczko w formie fluków to fuuuuuuuj!
 
Ostatnia edycja:
reklama
Lill niezaleznie od ilosci dzieci macie 2 dni do wykorzystania. Tak jak pisze Just.

Co do tacierzynskiego nawet nie pytam. Nie chce sie denerwowac bo czesto mam wrazenie ze jego odp celowo sa takie a nie inne byle mnie zdenerwowac. Ot takie szczeniackie zachowanie.

Jak ja nauczylam Emi ze Jej brat to Michal M odrazu zaczal znow spiewke ze na pewno nie bo to on decyduje bo on pojedzie do usc. Powiedzialam mu tylko ze skoro ze mna nie rodzi prawa glosu nie ma i wyszlam. Mam za duzo problemow zeby sie nim dodatkowo przejmowac. Cos musze olewac zeby nie zwariowac. Padlo na niego.

Skurcze sie uspokoily. Ale Mlody tez sie wyciszyl wiec pewnie szykuje sie do podrozy. 25/09 mam wizyte u gina. Termin sie tez zbliza nieuchronnie. Po niedz moge rodzic. Byle nie kazali mi na porod czekac w szpitalu...
 
Żółteczko lejące się - OK, ale białeczko w formie fluków to fuuuuuuuj!
Nie no białko nie białe, a przezroczyste to bleeee. :tak:

Dzięki dziewczyny, tak też myślałam, że tak to jest z tą opieką, ale jeszcze się łudziłam. :-p


Widzę, że mam dzisiaj dzień leniwca, jeszcze z Adą w pidżamach chodzimy, a Weronika i tatuś śpią. Jak zaraz się nie zacznę ogarniać to będzie meksyk za chwilę. ;-)

She - no niby ma rok na wykorzystanie, nie musi od razu, ale na początku ta pomoc by się przydała. Dobrze, że masz takich, a nie innych rodziców. Na pewno pomogą i nie miej wyrzutów sumienia, że prosisz ich o pomoc, dla nich to przyjemność.

EDIT: Więcej takich by się przydało - - - > http://www.sfora.pl/Zobacz-pociag-z-placem-zabaw-dla-dzieci-Jezdzi-do-Zakopanego-g47246-50491
 
Ostatnia edycja:
just -jakby ci mały nie jadł i wazyl tyle ile moj to tez bys szukała przyczyny... michal nawet łyżeczką nie potrafi jesc bo woli nią rzucać i rozrzucac wszelkie jedzenie po kuchni, jak mu pomagam to celuje we mnie...:confused2: a sily ma sporo wiec mam świetny makijaż po karmieniu michała...

poczytałam troche o nadwrażliwości i pasuje mi co nieco do michała, musze sprawe przemyslec na spokojnie i moze faktycznie spróbuje takiej terapii, bo tak nie moze byc dalej... niedlugo mała sie urodzi i jak ja sobie dam rade z takim urwisem jak jego karmienie zajmuje czasem i godzine i przez ta godzine zje tyle co mysz...

dziewczyny i ja za michałem nie biegam z jedzeniem, on ma stale pory jedzenia (jak nie zje to trudno, przychodzi kolejna pora karmienia i znowu próbuje mu cos dac zjesc, czesto jest tak ze zje tylko sniadanie lub drugie sniadanie a potem dopiero wieczorem odrobine na kolacje lub tylko wypije mleko) i zawsze je w krzeselku do karmienia, nigdy nie pozwoliłabym mu biegać z parówką czy ciastkiem, on wie ze miejsce do jedzenia to kuchnia, krzesełko, miseczka talerzyk itp. jakbym mu dała biegac z jedzeniem to mi sie z nim udusi, zakrztusi bo on sie wygłupia-napakuje do buzi po to zeby to wypluc, tylko raz babcia dała mu parówkę jak się bawił i ten jeden raz było za dużo bo młody wepchnąl ją cała do pyszczka dla zabawy a potem mi sie krztusił zrobił sie czerwony jak burak bo oddechu nie mógł złapać a ja już byłam fioletowa ze strachu. ja po prostu nawet jakbym chciała to nie moge mu dac jedzenia wtedy kiedy nie siedzi na miejscu bo sobie krzywde zrobi

Asiu ja ci współczuje tej sytuacji z M... ja bym chyba nie wytrzymała...
 
Ej dziewczyny nadwrażliwosc własnie dotyczy wszystkich ludzi i małych i dużych.:tak:
To takie zakładanie ,że nie zjem tego czy tamtego ,bo mi nie smakuje już na sam widok ...
Nadwrażliwość to nie choroba ,a raczej stan umysłu ,gdzie organizm nie umie zsynchronizować konkretnego smaku ,z zapachem,wyglądem i konsystencją.
Nie jesz czegoś dopóki nie spróbujesz sama i nie poznasz danego smaku...
Dużo osób ma takie zachowania i po prostu nie przywiązuje do tego większej wagi.
Kiedyś to było naturalne bo tak jest i już ,a teraz takim dzieciom po prostu się pomaga .
Od tego są wibratory logopedyczne i różne ćwiczenia .
Skoro mozna pomóc -to dlaczego nie spróbować :confused:
 
Tylko jak problem niejedzenia dotyczy kilku produktów, bez jedzenia których dziecko może sobie spokojnie żyć i się rozwijać to nie ma co ubierać tego w kategorie medyczne i fundować stresa matce (że z dzieckiem coś nie tak) i dziecku (że się załapie na kurację wibratorem logopedycznym)
 
Tylko jak problem niejedzenia dotyczy kilku produktów, bez jedzenia których dziecko może sobie spokojnie żyć i się rozwijać to nie ma co ubierać tego w kategorie medyczne i fundować stresa matce (że z dzieckiem coś nie tak) i dziecku (że się załapie na kurację wibratorem logopedycznym)

just nie o to chodzi :-D:-D:-D:-D:-D
Wszyscy w pewnym sensie jesteśmy nadwrażliwcami .
Ja np nie cierpię owoców morza ,a nigdy ich nie jadłam.
Na sam widok mam odruch wymiotny ,jest mi niedobrze i w ustach mam pełno śliny .
Z miejsca odechciewa mi się jeść .:sorry2:
Jestem normalna ,zupełnie zdrowa ,a jednak na te owoce morza mocno nadwrażliwa :tak::tak:
Po prostu mój organizm nie ma z czym porównać danego smaku z wyglądem i konsystencją i reaguje właśnie tak jak reaguje.
Brak synchronizacji zmysłów (sensoryzmów) jest nadwrażliwością na dany bodziec.
I tak samo jak ty nie zamierzam robić z tego dramatu ,ale wiem ,że gdybym spróbowała to zapewne bym polubiła.
Ot takie błedne koło :-p:-p
Co innego jest nie lubić ,czyli spróbować i nie jem bo mi nie smakuje .
A co innego z góry zakładać ,że niedobre bo....
np : nie tak wygląda -jak te nieszczęsne owoce morza ,czy żabie udka ,którymi kiedyś mnie poczęstowano.
Zjadłam i mi bardzo smakowały ,dopóki nie dowiedziałam się co jem.
Jak mi powiedzieli to od razu wc i zwrot pełnej zawartości żołądka.:-D:-D:-D
No cóż -nie byłam przygotowana na takie nowości.:-p:-p
Z perspektywy czasu muszę przyznać ,że żabie udka są przepyszne ;-):-):-)

To samo jest z dzieciakami .
Często jest tak ,że jak już czegoś spróbują to polubią i jedzą .
I właśnie w tym spróbowaniu się dzieciom pomaga :tak::tak:,żeby nowy produkt wzięły w ogóle do buzi,pogryzły i połknęły .Wystarczy 1-2 kęsy .Nie masz ochoty to trudno.
Nikt Cię zmuszał do tego nie będzie.:no:

Skoro mamie nie przeszkadza ,że jej dziecko je np : 5 produktów zamiast 15 to nie widzę problemu ,a jeśli chce ,żeby dziecko jadło coś więcej i nie może sobie sama poradzić z tym problemem to warto skorzystać z pomocy specjalisty.
(A wibratory logopedyczne są bardzo fajne i dzieci je uwielbiają ;-):-):-))

Moja mała zapadła na pierwszą drzemkę .
Ciekawe ile pośpi ,bo mało zjadła :sorry2:
Buźka się na tyle wygoiła już ,że wróciłyśmy do normalnego karmienia.
Od wczoraj już łyżeczka nie wywołuje płaczu.:tak::tak:
 
Just oj tam fajne sa zabawy z wibratorem... logopedycznym oczywiście:-D Wiem z doświadczenia, ze sa czasami takie dzieci, które trzeba odwrażliwiać, ponieważ nie mogą wymówić glonek edit:głosek tylnojęzykowych, ponieważ powoduje to u nich wymioty.
Moj Kamilek za to na odwrót, je i je, skończy śniadanie, za chwile ktoś je, a on am, u mojej mamy też ciagle am, śmieją się ze mnie, że dziecko głodzę:-p
Lili piękny opis:) proszę jak najczęściej, zbieram doświadczenie, rady na przyszłość.
She już Ci chyba kiedyś pisałam, rozszarpałabym Twojego mężulka! Dasz rade, jesteś silna babka, my Cię psychicznie będziemy wspierały.
U nas ok, lekcja minęła, bylo dobrze:), tylko wczoraj słabo się czulam. na szczęście M. zajął się synkiem, wiec odpoczęłam.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Lili - jeszcze raz gratuluję! Super sobie radzisz mamusiu. Czasem się sama zastanawiam jak to będzie gdy u nas pojawi się drugi dzidziuś:)

She - bardzo Ci współczuję trudnej sytuacji z Twoim małżonkiem. Nie tak to powinno wyglądać niestety:( Mocno trzymam kciuki za lekki poród!

pati - współczuje:( mi by chyba od razu cierpliwość siadła:( ja dzięki Bogu nie mam problemu, chyba że w odwrotną stronę bo czasem mam wrażenie że Amela ciągle by jadła:) a je wszystko co się jej da.

as - całe szczęście że nic złego się nie stało!
 
Do góry