Alicja1985 - też słyszałam, że herbata coś tam uwalnia, ale ja jestem fanem wszelkich dobrych herbat ;-)
Ssabrinaa - dzięki, już jestem na domowej apteczce, czyli czosnek, cebula, malina itp. Zapomniałam wcześniej napisać, Sami przekochany, a czupryna bajerancka.
Wiolka1982 - trzymam kciuki by to na zęby było.
Just79 - pracusiu?
Nie będzie mnie jednak wieczorem, więc korzystam z chwili wytchnienia… ;-)
Bliźniaki…
ach chciałabym mieć, dwa za jednym razem, spokój. No tak, muszę to jeszcze raz mocno rozważyć. Co mnie skłania do rozważań? Terrorystka.
![Zadziwiona(y) :confused2: :confused2:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/confused8gj.gif)
A co robi? Nic, jest sobą.
![język :-p :-p](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/p.gif)
Czyli biega, skacze, wspina się na krzesła i oparcie tapczanu, wszędzie roznosi zabawki i miski ze spiżarni, wyciąga chusteczki z chustecznika, bawi się kremem, itd. I wszystko to pikuś, gdyby nie skumulowało się na dzień, w którym chciałam posprzątać chatę, do tego pojawiło się nie-wiadomo-skąd mega przeziębienie, kicham, prycham, smarkam i w ogóle. A Ona jeszcze najpierw nabroi, czyli nie zrobi nic szczególnego, dzisiaj brojeniem jest zagranie na zabawce pianinie, tak dzisiaj tyle mi wystarcza by warczeć.
![zawstydzony :zawstydzona/y: :zawstydzona/y:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/embarrassed.gif)
Ale nie warczę, kiszę się w sobie, czasem podniesionym głosem powiem „Adrianna”, a Ona? A ona przybiega z rozdziawioną paszczą gotową do buziaka i słodko mówi „mama”. Rozbraja mnie w 2 sekundy, a 15 sekund później podsuwa sobie krzesło pod choinkę, bo chce dotknąć tamtej bombki …
Krzesła…
nauczyła się na nie wspinać sama od 2 dni, tia, rozdwoić się to już mało. Więc odpuszczam i albo będzie dziecko w całości albo obiad zrobiony. Zazwyczaj wygrywa obiad, a ja obieram ziemniaki i drżę.
Farma…
kupiona na gwiazdkę jest super, ma mnóstwo zwierzątek, jednak za mało, w przypływie wolnej gotówki trzeba dokupić, bo ustawienie w szeregu tego co posiada zajmuje Jej chwila moment, a tak będę mieć dla siebie dwie chwile moment. ;-)
Kłody pod nogi…
to zabawki wszędzie porozrzucane i tak jak nie mam nic przeciw zabawkom, tak już wynoszone ze spiżarni miski, sitka i inne naczynia mnie drażnią, szczególnie gdy coś jest potrzebne. Jej to nic nie przeszkadza, nawet jak biega tzn. gdy Ją gonię, by odwrócić uwagę od czegoś, to jakoś tak balansuje, że zawsze ominie, ja wpadnę.
Zjeżdżalnia…
fajna zabawka do ogrodu, tyle, że Ada dostała dwie i jedna jest schowana w piwnicy i czeka na wiosnę, druga wylądowała w domu. Tatuś nic dodać, nic ująć.
![No2 :no2: :no2:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/no7lb.gif)
Ada ładnie bawiła do momentu aż nie nabrała odwagi, oj tak odwagi to Ona ostatnio nabiera za dużo, zdecydowanie za dużo, no i wchodząc po schodkach nie siada na tyłku a staje na niej. O zgorsz, gdy to pierwszy raz zobaczyłam, to nie wiedziałam co robić, wrzeszczeć, lecieć do Niej, czy spokojnie prosić by usiadła. Zdecydowałam się na opcję trzecią połączoną z drugą w wersji zamiast biec powoli się zbliżać, ewentualnie dwa susy i jestem przy Niej, po drodze jednak choinka, w każdym razie musiałam się do Niej rzucić, bo postanowiła ze zjeżdżalni zbiec. Dodam, że paputki leżały obok, a Ada była w skarpetach. Teraz już nie biegam, teraz już wrzeszczę, że ma usiąść. Siada.
Zjeżdżalnia ciąg dalszy…
wczoraj się mocno zdziwiła, gdy siedząc na zjeżdżalni, spuszcza się tyłkiem troszkę w dół, a potem manewrując nim prawo-lewo podciąga się na rękach do góry. I nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie przegięła z tym ruszaniem tyłka, bo nagle zjeżdżalni zabrakło i wylądowała na plecach i głowie do tyłu.
![Laugh2 :laugh2: :laugh2:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/laugh2.gif)
Nie zdążyłam podbiec, choinka…
![Sorry :sorry: :sorry:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/sorry2.gif)
Myślałam, że huk będzie większy i ryk też, ale nie, w każdym razie mina „co się stało?” obłędna i trzeba było troszkę po szlochać i po przytulać się. 30 minut nie podchodziła do zjeżdżalni, tylko tyle niestety.
Ja wam tu wszystko posprzątam…
- o zgrozo, „ale Córeczko te naczynia mogą chwilę same poleżeć!” Nie mogą. Przysuwa krzesło i wydając dźwięki, którym nie warto się sprzeciwiać, bo się nasilają, myjemy naczynia.
- ze stołu do zlewu, tak tak wszystko fajnie, tylko, że jak już jest przy zlewie to naczynia tam wlatują, co znaczy, że trzeba je w ostatniej chwili przechwycić, bo za chwilę na plastikach by trzeba było jeść.
- umyję podłogi, tylko dlaczego ręcznikiem do wycierania naczyń?
- zamiotę pod choinką, tylko dlaczego igliwie potem jest wszędzie, a nie tylko pod choinką?
Róża…
dostałam wczoraj od A., na początek naszej wspólnej drogi bycia ponownie w ciąży. Wzruszyłam się. Bardzo długa, żółto-czerwona, żółta – bo ja uwielbiam żółte, czerwona – bo róże powinny być czerwone. ;-)
Sen…
udało się, za drugim podejściem zasnęła, oby 3h pospała, zdążę pooddychać i poprasować. ;-)