Witam po małej przerwie :-) Od czasu urodzenia się Alana trochę brakuje mi czasu na inne rozrywki ;-), więc lekturę BB dobiero planuję nadrobić. Chciałam tylko zameldować, że u mnie wszystko dobrze. Jak pisałam Alan urodził się w sobotę po stosunkowo krótko trwającym porodzie. W szpitalu zjawiliśmy się ok. 12:30. Ja czułam się całkiem dobrze, więc nawet sami zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się w miejsce gdzie sprawdzają czy to faktycznie jest poród. Tam zdążyłam założyć szpitalną piżamkę i położyć się na łóżku kiedy odeszły mi wody. Pielęgniarka zbadała szyjkę i widziałam po jej minie, że coś jest nie tak. Po chwili ona zawołała koleżankę aby mnie zbadała, bo stwierdziła, że wg niej mam rozwarcie na 8 cm, ale to jest niemożliwe, bo wcale na to nie wyglądam. Okazało się, że jednak miała rację. Zawieziono mnie zatem zaraz do sali porodowej i zadzwoniono po mojego lekarza. (Niestety spośród lekarzy z kliniki dyżur miał akurat ten, którego najmniej lubimy, ale trudno...) Pytano czy chcę epidural, ale skoro rozwarcie było już tak duże a ból nie był taki okropny to stwierdziłam, że nie chcę. Lekarz też to zalecał, jako że rozwarcie było już spore. Na sali porodowej skurcze były już co jakieś 2 min, bo miałam wrażenie, że są niemal ciągle. I to była chyba najgorsza faza porodu, ale wciąż do przeżycia. W czasie parcia Alanowi czasami zwalniało serduszko, ale nie jakoś niebezpiecznie, więc szukano jedynie pozycji przy której było z nim najlepiej. Niestety Alan nie ułożył się do końca prosto do wyjścia i jego ramionka nie chciały się odpowiednio wpasować. W związku z tym lekarz myślał już o cesarskim cięciu i nawet rozmawiał z anestezjologami, ale stwierdził, że lepiej najpierw spróbujmy wyciągnąć dziecko za pomocą tego ich odkurzacza. Ta metoda zadziałała i Alan wyszedł o własnych siłach :-). Wg lekarza gdybym miała wcześniej epidural to by się to nie udało, gdyż wtedy nie byłabym w stanie przeć tak mocno jak to było konieczne. Ja jednak na wizję cesarki po już niemal finiszującym naturalnym porodzie robiłam co mi kazano i parłam ile miałam sił dokładnie wiedząc też kiedy bo bez epiduralu wiedziałam kiedy zbliża się skurcz. Niestety użycie odkurzacza pociągało za sobą konieczność cięcia, w związku z czym miałam rozdarcie pomiędzy 3 a 4 stopniem :-(. W szpitalu gdzie byłam mają politykę, że przy porodzie dla każdej pacjęntki przydzielona jest jedna pielęgniarka, która była ze mną cały czas porodu. Oczywiście więcej pielęgniarek pomaga w międzyczasie, ale ta jedna jest cały czas. Generalnie pielęgniarki stwierdziły, że muszę mieć bardzo wysoką tolerancję bólu sądząc po moim zachowaniu w czasie porodu. Tuż po porodzie jak pielęgniarka zapytała mnie na ile w skali od 1 do 10 oceniam swój ból i ja stwierdziłam, że może 1, ale właściwie to nic mnie nie boli to popatrzyła na mnie jak na wariatkę. Widocznie jednak ten hormon co to się wytwarza przy naturalnych porodach i jest silniejszy od morfiny działa ;-)
W szpitalu byliśmy do poniedziałku. G był ze mną przez cały czas – w pokoju miał kanapę do spania. I przyznam szczerze, że nie wyobrażam sobie dziewczyny jak Wy sobie radzicie w szpitalu bez takiej pomocy. Fakt, że są pielęgniarki i jednym przyciśnięciem guziczka mogłam w każdej chwili poprosić o pomoc, ale mając G przy sobie ja mogłam leżeć, wypoczywać i jedynie karmić dziecko podczas gdy on zmieniał pieluszki, przebierał, asystował dziecku przy różnych badaniach poza pokojem i generalnie zawsze był pod ręką do pomocy.
G tak się cieszy synkiem, że nie chce go z rąk wypuścić

. Ja się obawiam, że to będzie skutkowało tym, że mały nie będzie wcale chciał spać sam, więc proszę G aby czasami położył go do łóżeczka. Po moich argumentach to robi, ale bardzo niechętnie ;-).
To tyle opowieści ze szpitala. Załączam zdjęcia z pierwszej doby życia małego Alanka.

Teraz muszę zmykać bo jestem strasznie głodna, ale postaram się tutaj zajrzeć wkrótce.
Wszystkie bardzo pozdrawiam i bardzo dziękuję za gratulacje :-)
I małe sprostowanie – Alan nie ważył 4 kg a 3900 gm – mała pomyłka przy przeliczaniu jednostek. Jak w szpitalu zapytałam ile wynosi waga małego w kg to G źle przeliczył i podał mi błędną wagę. Potem jak sama sprawdziłam, to się okazało, że dodał dziecku 100 gm

Ale i tak niemały z niego niemowlaczek
