Hej.
Mysza no właśnie jeszcze jak byłam w ciąży to patrzyłam na taki klin. Ale się wstrzymałam z zakupem. Teraz znów się zastanawiam. Bo ile ludzi tyle teorii. Na SR mówili, że dziecko powinno spać na płasko, bez poduszki. Że poduszka dopiero po pierwszym roku życia. W szpitalu też na płasko, ale jak sobie tak poprzypominam, to te szklane "łóżeczka" dla maluszków też były pod kątem, więc... Może taki klin ma sens...
Julitka nie za bardzo jest co opisywać jeśli chodzi o pierwszy spacer. Mała cały przespała :-) Drugi zresztą też. No i ze względu na wiatr nie trwały one zbyt długo, bo do 30min. Żeby nie przesadzić.
Super, że wyniki na medal. Oby tak dalej :-)
Lill spóźnione, ale szczere życzenia dla Ady :-) U nas te kąpiele też nie trwały długo, bo chłodno w mieszkaniu, więc nie chcieliśmy dopuścić do tego, by Mała zmarzła. A teraz będziemy kąpać co 2 dzień. A co drugi przed snem pupkę i buźkę porządnie będziemy myć. Co do pozycji spania: Emka często też śpi w pozycji na statuę wolności. Jedna rączka nisko, a druga wysoko wyprostowana do góry. Uwielbiam ją taką :-)
Aniolki Klusek waży więcej, bo jest sam w całym macicowym domku, a dziewczynki były we dwie, więc musiały być ciut mniejsze :-) Fajnie, że wizyta udana. Ja już trzymam kciuki za następną :-)
Aneczka Alanek cud-miód-malina :-) Cieszę się, że Twój poród był daleki od moich przeżyć. I zazdroszczę tego, że G mógł być ciągle z Wami. U nas to nie było możliwe. Lecąc pod prysznic czy do wc trzeba było prosić koleżanki z pokoju by zerknęły na dziecko. A jak zabierali Małą na szczepienia czy badania to nie można było iść z nią. Jak dla mnie granda.
Kasikz ucałuj Polunię ode mnie i Emki. Myślimy o Was i przesyłamy dużo pozytywnej energii.
Pati ja tam nie wiem, czy macie mocny ucisk na macicę czy mały. Wolałam zapytać czy pamiętacie :-) Chyba dlatego, że ja sama mam ostatnio problemy z pamięcią :-) Widzę, że zakupy idą pełną parą. Super :-)
Angelka zaglądaj częściej :-) Jeszcze trochę i Ty będziesz miała swoje Maleństwo w ramionach :-)
Martusionek głowa do góry. U mnie było odwrotnie. Jak ja kładłam rękę Emka była cicho. Jak M przykładał - od razu był odzew. Nie płacz. Na pewno wszystko jest ok.
Agatko ja też nie mam położnej. To była rutynowa wizyta położnej rodzinno-środowiskowej, która zjawia się w domu po zgłoszeniu dziecka do poradni K. Moja Mała nie ulewa. Dlatego myślę intensywnie o tym czy kupować klin czy nie. Pieluchę zapinam jak pokazała i póki co nic się nie ufyflało. W sumie to ani razu jeszcze zawartość pieluszki nie wypłynęła nam poza pieluszkę. Raz jeden jedyny moja Córcia postanowiła zrobić siusiu między wyjęciem zużytej a włożeniem nowej pieluchy. Poza tym zero niespodzianek :-)
Co u nas... No cóż. Tak jak 2 pierwsze dni Emi płakała i spać nie chciała co doprowadzało mnie o ból serca, tak od 2 dni śpi jak aniołek. Amku, przewijanko, chwila obserwacji, kimonko... Szok. Jakby dziecka nie było. Byłam dziś na zakupach, w czasie których Mama zajęła się Małą. A właściwie posiedziała przy niej, bo Emi zaraz po jej przyjściu zasnęła o 13, po to bym o 16.30 ją budziła na kolejne amu, bo sama chyba spała by dalej. Teraz znów śpi. Szok. To normalne??
We wtorek na 12.50 mamy pierwszą wizytę u pediatry.
Jutro zaczyna się samotny weekend. Skończyły się wakacje, wracamy do życia w rytmie 2-tygodniowym. Patrzę tak sobie na zegarek i przeraża mnie jak wolno leci czas. Do niedzieli chyba zwariuję bez M. Przyzwyczaiłam się do tego, że jesteśmy razem :-(
Ex znów się uaktywniła. Tydzień temu jak zaczął się rok szkolny dzwoniła do M grzeczna i potulna, z prośbą o wysłanie ali wcześniej, bo UWAGA zaczęła się szkoła, a ona nadal nie ma kupionych podręczników. M zrobił oczy, bo w lipcu wysyłał kasę na podręczniki, więc czasu miała sporo na zrobienie zakupów. A ona go na łzy bierze, że rozeszła się ze swoim facetem (nie wierzymy, bo szybko dodała, że są tylko kolegami teraz...), a jak z nim była to porobiła sobie sporo długów i musi je spłacać dlatego nie miała na podręczniki. I jak M może to jeszcze niech 100zł więcej wyśle, bo trzeba za basen zapłacić, a ona nie ma. Więc M wysłał. Ali wcześniej i tą stówę, z zastrzeżeniem, że radę rodziców i ubezpieczenie pokryje ona, bo to te same koszty. No ale to było tydzień temu, jak kasy potrzebowała. Wczoraj już była normalna. Ryj, wyzwiska, krzyk. Że ona sobie nie radzi, że dzieciak nie odrabia lekcji, że zapomniał że z polskiego jest coś zadane, że jak to jest, że u ojca on sobie sam kanapki robi a w domu nic, itd... I że ona pisze pozew, że będzie płacić ali M, a on niech cytuję "gnoja" zabiera do siebie. Ale nie to jest najważniejsze... Nagle rzuciła też hasło: "a Twój bękart już się wykluł czy jeszcze nie?". Nie wiemy skąd wie. Zadane pytanie świadczy, że coś wie ale nie do końca. Ale wierzcie mi... Jak usłyszałam słowo "bękart" to serce złamało mi się na pół. Ja mogę być k**wą, s*ką, dzi**ą, ale jak można na moją Kruszynkę mówić w ten sposób? Ja wiem, że to osoba poniżej wszelkich poziomów, że dla niej wszyscy to kur***rze, itp, ale i tak zabolało do tego stopnia, że się popłakałam.
Czy mi ulżyło, że coś wie? Nie. Bo teraz zrobi się nerwowo dopiero. A ja powinnam unikać nerwów. A już usłyszeliśmy, że pożałujemy jak jej dziecko będzie miało gorzej niż nasze dziecko (oczywiście nie użyła słowa "dziecko"). Tylko kto to będzie oceniał? Ona???
A żeby na koniec było pozytywniej: jestem dumna z mojego psiaka. Spisuje się na medal. Zaakceptował Malutką, nie szaleje przy niej. Jak karmię kładzie mi się pod nogami. Przychodzi popatrzeć na nią... Sama słodycz :-) Kiedyś będą świetnymi przyjaciółmi. Żal mi, że nie dam rady pogodzić opieki nad Emi z psem koło siebie w czasie jak M jest na weekendzie poza domem. Najchętniej bowiem zatrzymałabym Quido koło siebie, taki jest słodki dla Emki...