She1978
Orzeszek 27.05.2009 [*]
- Dołączył(a)
- 25 Maj 2009
- Postów
- 3 022
Mysza ale my na dobrą sprawę nie mamy majątku wspólnego. Samochód jest M, mieszkanie, w którym mieszkamy jest moich rodziców. Niczego wspólnie jeszcze nie kupiliśmy z takich wartościowszych rzeczy, bo przecież łóżeczka liczyć nie będę ;-) Poza tym wydawało mi się, że intercyza podpisana przez nas u notariusza sama z siebie znosi wspólność i oznacza, że każde sobie rzepkę skrobie. Ja mam swoje dochody, M swoje i żadnemu z nas nic do tego (przynajmniej formalnie). Natomiast ludzie, którzy przerabiali to samo co my, tłumaczyli nam, że w oczach sądów zawarcie związku małżeńskiego i wspólne zamieszkanie jest wyznacznikiem polepszenia sytuacji materialnej danej osoby, ponieważ mimo rozdzielności wiadomo, że każde z nas nie kupuje swoich bułek, swoich jogurtów, nie gotujemy 2 obiadów, itd. I choćby z tego względu M ma lepiej niż ex, która mimo że oficjalnie mieszka z matką (a tak na serio pomieszkuje ze swoim facetem zostawiając dzieciaka u babci), przed sądem gra biedną matkę-Polkę, która zaharowuje się na śmierć starając się utrzymać syna i niepełnosprawną matkę (kłamstwo z tą niepełnosprawnością, bo fakt faktem jej matka rzadko wychodzi z domu, ale w domu wszystko zrobi) nie mając znikąd pomocy.