reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wieści od cieżarówek

reklama
Agatka - fajnie macie tam w Warszawie, że możecie się tak spotkać :-)
She - SPA urządzone czy w trakcie obmyślania? ;-)
Kasikz - no to faktycznie prawdziwymi sierpniówkami jesteśmy :-) Prawda? :-p

No więc piwo było w lodówce, piwo zostało wypite i co i Córcia ma nas gdzieś, jeszcze się nie urodziła, a już nie słucha ;-) W sumie zauważyłam, że zmniejszyła się Jej ruchliwość do kilku kopniaczków rano i wieczorem. Czy można zblokować się w głowie na poród? :confused2: Tak jak staraczki pragną dziecka i nic, tak my już pragniemy porodu i tulić Córcię w ramionach i też nic? :sorry:
 
Lillijanna a może Ty urodzisz równo w 40 t.c może Ada to punktualna dziewczynka?

She i jak udany relaks?

A ja dzisiaj jak bomba taka wybuchowa a i zła jak nie wiem co:wściekła/y:
A M lepiej dla swego dobra niech śpi i mi się na oczy nie pokazuje. Bo wczoraj M, mój brat i tato urządzili sobie wieczór piwkowy i normalnie maiałam dość ich tego gadania a najbardziej jak wypuścili psa na ulicę i jeszcze klaskali w ręce bo on w tedy biega szybko i robi takie uniki aja się bałam ze on wybiegnie na ulicę i będzie jakiś przygłup jechał ulica i go potrąci. Tak samo jak M leci do sklepu i nawet się nie zapyta czy może ja bym chciała Karmi jakby mnie nie było w domu. Oj dość mam tych chłopów w ogóle jakaś taka nerwowa jestem a potem płaczę. Przepraszam ale musiałam się wygadać.

Życzę miłej niedzieli!!!!
 
Martusionek, no cóż hormony szaleją. Musisz to jakoś przeczekać, i nikogo w międzyczasie nie ukatrupić, i nie zapłakać się na śmierć ;-)

Lili, teraz to wszystko zależy od tego co Ada sobie w główce zafiksowała. A Ty to sobie możesz się blokować na poród ;-) Jak już będzie chciała wyjść to i tak wyjdzie :-)

Asiu, mam nadzieję, że nocka minęła spokojnie
 
Witam sie niedzielnie:-)
Lili no ty chyba juz masz tu niewiele do powiedzenia teraz wszystko zalezy od Ady kiedy jej sie zechce opuscic fajny domek:tak:
martusionek oj hormoniki szaleja, ja tez tak mam a chlop jak cos wypije to trudno od niego oczekiwac zdrowego rozsadku:sorry:

normalnie zahaczam brzuchem o wszystko, wy tez tak mialyscie? nie moge zakodowac ze mam go tyle np walnelam o wozek w sklepie bo myslalm ze prejde obok jak wciagne brzuch, no i wciagnelam a tu raczka od wozka:eek::sorry:
 
Martusionek - oj najgorsze jest, że same wiemy że coś jest nie tak a i tak nie idzie temu zaradzić :-D Mamy świadomość tych hormonów i tym co się z nami dzieje, a jednak same tego nie potrafimy zrozumieć, okiełznać. Jak mi hormony dawały się we znaki to od razu wysyłałam jasny, czytelny sygnał do A., że głowa swoje, a ja swoje i ma uważać :-D Miałam to szczęście, że On sam potrafił te moje chybotliwe momenty wychwycić od razu, jakim cudem nie wiem :eek:
Just79 - no to mnie pocieszyłaś, że czegoś takiego jak blokada na poród nie istnieje, fiu :-D Wydaje mi się, że jestem gotowa jak nigdy, ciekawe czy też taka mądra będę jak się bóle pojawią ;-)
LucyF - ja się dzisiaj jeszcze na tym łapię, że próbuję wciągnąć brzuch, a on nic ani nie drgnie :eek:
 
Cześć. Jestem w podłym nastroju. Zapłakanym od rana. Mam wszystkiego dość. Wczoraj wieczorem znów wróciły bóle podbrzusza jak na @. Mała zaczęła szaleć, jakby chciała brzuch rozerwać. Zaczęły mnie boleć pachwiny i w pewnym momencie tak gorąco mi się w środku zrobiło. Położyłam się i po 1 w nocy zasnęłam. W nocy obudził mnie skurcz lewej łydki. Rewelacyjnie szło mi jego wypędzanie zwłaszcza, że do stopy sama nie sięgam, by móc wygiąć palce. Rano jak wstałam o 8, to nie mogłam sobie wydusić pasty do zębów na szczoteczkę, bo od nadgarstków do końców palców nie czułam dłoni. W tej chwili jest nieco lepiej, ale nadal mam drętwienia. Boli jak przy reumatyźmie. Do tej pory mogłam włożyć obrączkę M. Dziś mogłam o tym zaledwie pomarzyć, więc same sobie wyobraźcie jak mi ręce napuchły. Kostki nóg mi się nie zginają, więc jak szłam z psem, to po schodach toczyłam się 10min. W górę jeszcze dłużej. Buzia zaczęła mi puchnąć. Dalej bolą pachwiny i dół brzucha co jakiś czas się odzywa. Wróciłam ze spaceru zdruzgotana, bo to ledwo przed 9 było, a już gorąco jak cholera. Strach myśleć co będzie dalej. Po powrocie do domu usiadłam w kuchni i się po prostu poryczałam. Jestem jak niepełnosprawna. Jest mi bardzo źle. A najbardziej w tej chwili boli fakt, że jestem sama. Teraz, kiedy tak bardzo potrzebuję M przy sobie, on jest setki km ode mnie. Od nas. Nie radzę sobie z tym... Wiedziałam, że nie idę w kolorowe życie, ze względu na jego przeszłość. Ale dlaczego akurat w takim momencie muszę być sama? To najprawdopodobniej najważniejsze dni mojego życia. Naszego życia. Drugiego dziecka pewnie mieć nie będziemy. A ja ostatnie dni ciąży przy takim samopoczuciu jestem sama jak palec. Nie potraficie sobie wyobrazić jak wyć mi się chce i co czuję.

Przepraszam, że tak depresyjnie. Ale nie mam sił na optymizm i uśmiech.

I przepraszam, że tylko o sobie.
 
Asiu no coz czasami jak czlowiek poplacze to mu sie lzej robi, ale nie mysl o tym wszystkim w ten sposob, zmien nastawienie. poniewaz to oststnie dni to pomysl sobie ze juz niedlugo i wszystkie te "niedolestwa" znikna a Ty bedziesz miec najslodsza kruszynke na swiecie w ramionach i poniweaz jak sama piszesz pewnie to Wasze jedyne dziecko bedzie to trzeba te finiszowe dni przezyc i je zapamietac bo po porodzie jak juz nie bedzie takich emocji jak teraz to bedziesz o tym wszystkim opowiadac anegdoty:) a co do meza to zanim sie obejrzysz juz bedzie przy Was i w najwazniejszej dla Was chwili bedzie wam towarzyszyl a o jego nieobecnosci pomysl ze np musial w delegacje sluzbowa jechac i nie mial na to wplywu.
Wez jakas ksiazke albo gazete albo jakis film obejrzyj bo jak bedziesz siedziec i myslec to Ci bedzie tylko gorzej.zajmij czyms glowe. jak mowi moj P. w takich sytuacjach:" myslenie ci nie sluzy" no i zawsze mozesz nam pisac jak ci zle:)
 
Dzięki LucyF. Staram się nie myśleć, dlatego zasiadłam do dokumentów. Ale niestety jest jakiś problem z połączeniem zdalnym i wywaliło mnie z pulpitu biurowego komputera. Chyba będę musiała zadzwonić do szefa, by sprawdził, czy mają net u siebie. Po południu pojadę z Rodzicami na działkę. Ma być moja ciocia i wujek, którzy tydzień temu zostali dziadkami. Pisałam Wam o porodzie trwającym 45min. To właśnie oni. Więc troszkę może się rozerwę. Jak mnie upał nie zabije. No i faktycznie wyjazd M przekładam sobie w myślach na wyjazd smutnej konieczności. Coś a'la delegacji, której nie dało się uniknąć. Ale póki co niewiele to pomaga. Dziś ogólnie chciałabym by było już po wszystkim. Z dnia na dzień czuję się coraz gorzej. A ja nie lubię być zależna od innych. I dobija mnie fakt, że tak proste czynności jak wyduszenie pasty są dla mnie w tej chwili nielada wyczynem. Wczoraj jak byłam wieczorem na spacerze z psem, to nagle ni z gruchy ni z pietruchy wypadła mi z rąk smycz. Rozumiałabym, gdyby Quido akurat pociągnął. Ale nie. On w tamtej chwili wąchał trawę. A mi się po prostu ręka rozwarła, palce puściły wbrew mojej woli i smycz była na ziemi. Wiecie w jakim szoku byłam? Niepanować nad swoim ciałem to najgorsze co może być. Gdyby nie to, że w czwartek dostałam wykład od gina, że nie ma u mnie możliwości wystąpienia zatrucia ciążowego, to byłabym zestresowana na maxa...

Spróbuję zrestartować komputer. Może wtedy połączę się z biurem. Zaraz wracam.
 
reklama
Asiu to bedzie super rozwiazanie jak pojedziesz na dzialke i pogadasz troche:) kazda z nas ma chwile slabosci zwiazane z "urokami ciazy" i wcale nie musimy byc strongmenkami mamy prawo do gorszego samopoczucia i mamy prawo miec wszystkiego dosc. najwazniejsze to przeczekac do momentu az bedzie lepiej.
 
Do góry