reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wieści od cieżarówek

She, Kasikz - ja miałam zakupić tą torbę w sobotę, ale tego póki co nie uczyniłam. Więc na razie hmm chciałoby się powiedzieć wszystko w szafach, ale niestety do apteki muszę się wybrać po parę rzeczy. Teraz na wizycie podpytaliśmy o szpital, lekarz powiedział, że jak chcemy możemy przyjechać i pogadać z babeczkami, a jak nie to telefon wystarczy, bo odpowiedzą na każde moje pytanie wyczerpująco. Nie wiem, którą wersję wybiorę, szpital znam, oddział znam, bo jest tam identycznie jak na patologii tylko atmosfera milsza. A dodatkowo jak powiedział, że 17 lipca na wizycie spotkamy się na pewno, to troszkę odpuściłam, no bo jakby nie patrzeć jeszcze pół miesiąca ponad :-D:-D:-D

Wczorajsza wizyta okazała się miła, nie żeby szwagierka była super miła, ale starała się, widzi chyba jak bardzo kocham jej brata, a tak sobie wczoraj uświadomiłam, że jak będę mieć okazje bycia z nią sam na sam to może jej to powiem, że kocham jej brata nad życie? Może jej takiego zapewnienia brakuje? A było miło, bo ludzie dopisali. Był grill, śpiewy, tańce, pyszne ciasta i pyszne żarełko z grilla. :-)

Jeszcze wracając do mojej wizyty, zapytałam lekarza o zzo, nie ma w tym szpitalu :szok: No, ale powiedział, że damy radę, jakoś mu wierzę :sorry2: Potem się okaże, na ile ta moja wiara ma sens :-p Natomiast waga od poprzedniej wizyty wskazała 1 kg więcej, zapytał jak ja to robię, a ja, że nie jadam kolacji i tyle. Czyli od początku ciąży mam 9 kg na plusie. Ech gdyby nie te dodatkowe kg, których nabawiłam się od poronienia, przez nowe miejsce zamieszkania to byłoby cudownie, a tak zrzucę szybciutko kg ciążowe, a i tak pozostaną mi do zrzucenia kg tłuszczu nie planowanego :baffled:
 
reklama
Lili no to super masz z waga :) ja juz jestem 8 na plusie a jeszcze 3 mies przede mna ale z drugiej str o odchudzaniu pomysle pozniej:blink:
 
No połozne mowily w szpitalu,zeby przez ten pierwszy miesiac sie tak ograniczac,bo uklad pokarmowy jeszcze nie dojrzal,zeby tyle przyjmowac. Ale dzisiaj zrobilam sobie racuszki prawie nie spieczone z jabłkiem, zobaczymy jak brzuszek malego. Powiem jedno,ze wczoraj nie pilam tekj herbatki na laktacje ,a ni nie jeadłam jogurtu i małego brzuszek nie bolał.ale mysle,ze mogł go bolec od jogurtu,za duzo go jadłam,bo codziennie dwa kubeczki. A herbatke pilam w szpitalu i małemu nic nie było.

Dziewczyny jeszcze dwa tygodnie i bede wprowadzac nowe rzeczy,ale teraz musze zacisnac pasa,bo Tomaszek ma czuły żołądek,no nic na to nie poradzę,moze i lepiej,mama szybciej schudnie,bo 10kg nadwagio mi zostało,nawet nie bede mowic ile waze :szok: :szok: :szok: nooo

Lili cieszże sie,ze u ciebie kochana juz wszystko ok.

Pati ty sie nakrecasz widze, lekarz to ze smiechu padnie na wizycie jak mu o szyjce powiesz. Ja tez duzo rzeczy wyczuwlalam, to moj gin nie wyrabiał :-D

Daaa jak ci tak dobrze na egzaminach idzie, to zapraszam we wrzesniu na moje zaliczysz za mnie :-D
 
Lili, 9 kg na plusie to super wynik:-) Ja po poronieniu również przytyłam, więc zaczęłam ciążę z większą wagą, ale się nie przejmuję, bo zrzucę:-) Póki co dzidzia ma dużo miejsca;-)
 
hejka!

odzywam się korzystając z tego, że chwilowo syn nie wykorzystuje mnie w roli smoczka ;-)

co do nadprogramowych kilogramów to zgodnie z ostatnią wizytą na tydzień przed porodem u mnie w sumie było +14, pod koniec pobytu w szpitalu gdzieś tak 8-9 z tego ubyło.
Dzisiaj pierwszy raz od porodu użyłam balsamu i wiecie jak dziwnie mi się brzuch balsamowało jak już taaakiej piłki nie mam przed sobą ;-)

Synek mi numery robi - w nocy już go powycierałam, już nowy pampers w garści i do czego mi on posłużył? do zasłaniania się przed fontanną ;-) Ale i tak jest kochany, zwłaszcza jak zaczyna swoje minki robić :-)

Agatkowa Alicjo, wszystkiego dobrego Malutka Katoliczko!

Lili, dobrze, że już lepiej i spokojniej.
Ja rodziłam bez ZZO, choć miałam na nie wielką ochotę w pewnym momencie, no ale wyszło jak wyszło, no i jakoś poszło, więc wierzę, że też dasz radę :-)
Przyjemne to nie jest i boli, ale to naprawdę niesamowite, że zaraz po masz Malucha w ramionach i o bólu już nie myślisz, choć chwilę wcześniej miałaś ochotę przerwać ten poród i uciec do domu.

Ewela, ja też ciągle się zastanawiam co mogę jeść, ale w sumie po tym jak w szpitalnej diecie zaliczyłam różne rzeczy, których niby nie powinno być w diecie matki karmiącej to jem właściwie wszystko (oprócz czekolady, cytrusów - w sumie z owoców to jem póki co tylko jabłka i banany i to po jednym dziennie).

Lili, Asiu, Kasiu, spokojnie popakujecie te torby :-)
 
witam
ja juz sie nie macam... bo zglupieje :-D jutro wizyta i ma byc wszystko ok :-)
ewela ty uwazaj z tym nie jedzeniem bo wedlug mnie troche przesadzasz z ta dieta... wkoncu jak ty jestes glodna to twoj pokarm chyba tez nie jest za bardzo odzywczy dla malego...
just ale masz fajnie fontanne w domu :-D a jak maly takie minki strzela to ja prosze o fotki
she asiu juz niedlugo ten dzien :-D trzymam kciuki zeby wszystko bylo ok, zeby pogoda dopisala zeby rodzinka nie strzelila jakis glupot ;-)

a ja o mojej wadze nie mowie bo wpadniecie w kompleksy.. zawsze bylam chudzielec wiec nie bede was dołowac ;-) na plusie mam jakies 3,5kg ale jakos specjalnie nie kombinuje zeby czegos nie jesc czy jesc itd. nie mam takiej potrzeby

a teraz prośba: dziewczyny ze sląska-gliwice, katowice, rybnik itd moj chlop zwalnia sie z pracy bo juz nie wytrzymuje psychicznie jakby wam sie obilo o uszy o jakies fajnej ofercie dla informatyka/kontrolera jakosci/programisty cnc to prosze dajcie znac.. bo ja nie mam pracy a jak on sie zwolni to zyjemy na garnuszku rodzicow... choc oszczednosci mamy ale wiecie same jak to jest...
 
hej,doczytam za chwilkę albo wieczorem.narazie tyle ile rzuciło mi się w oczyprzeglądając...
Karola kochana bedzie dobrze,kciuki za malutką zaciśnięte,żeby już nie zdarzyło się nic takiego
Daaa z cycami wcale nie tak fajnie:( jak nie byłam cała taka tłusta to mniej mi przeszkadzały.a teraz jestem cała olbrzymia i te cyce też mnie wkurzają:)
Aniołki ja nosze od jakiegoś czasu felina conturelle ,ale są dosyć drogie i nie za piękne:) za to biust trzymają i nieźle kształtują .normalnie kupuję w sklepie w którym odrazu mi zwężają... i dopasowują .wtedy są idealne:)ale póki co nie chcę się cisnąć.wpisz sobie w internecie to beziesz wiedziała jak wyglądają
LILi,Aniołki niedługo będę miała link do staników tanich i we wszystkich rozmiarach to wstawie link
 
Wiolka_1982 i Pardoes serdecznie Wam gratuluję maluszków!!! :-)

She
powodzenia w przygotowaniach do ślubu! Czyżby Cię już ogarnął syndrom gniazda? ;-)
Ja do szpitala to nawet nie mam pojęcia co tutaj się pakuję, ale pocieszam się, że u mnie termin to ostatni dzień sierpnia. W czwartek zaczynamy zajęcia SR, więc pewnie tam nam coś na ten temat powiedzą.

Diana_81 u Ciebie to już lada chwila, więc nie dziewię się, że podejrzewałaś odejście wód. Skoro to jednak nie to I na szczęście nic groźnego to pozostaje tylko czekać na ten właściwy moment :tak:

A ja wczoraj miałam baby shower :-) Imprezka była bardzo udana, koleżanki postarały się i wszystko przygotowały super. Tutaj wybrane zdjęcia ciekawych dekoracji:
IMG_1768.jpgIMG_1763.jpg
Dostałam stos bardzo fajnych prezentów. Oto one:
IMG_1931.jpgIMG_1926.jpgIMG_1928.jpgIMG_1930.jpg
To pierwsze zdjęcie to artystyczna twórczość gości :tak: Obrazki malowane są specjalnym flamastrem, więc ubranka można prać i obrazki powinny zostać nienaruszone. Zapomniałam zrobić zdjęcie torby, którą też dostałam, więc dołączam linka jak ona wygląda: Eddie Bauer Grey Harbor Diaper Bag - Navy - Baby Boom - Babies "R" Us
Dostaliśmy już drugie krzesełeczko dla dziecka, ale dzięki temu, że tutaj wszyscy i tak dołączają do prezentow "gift receipt", czyli paragon bez ceny i w sklepach można bez problemu wszystko oddawać, więc jedne krzesełeczko oddamy i za te pieniążki kupimy dziecku coś innego.
W czasie gdy bawiłyśmy się w damskim gronie, panowie mieli równoległą imprezę w domu nie tak odległym od tego gdzie my byłyśmy, ale później do nas dołączyli. Tak dobrze się bawiliśmy, że do domu wróciliśmy niemal o 1 w nocy.
Wszyscy zgodnie twierdzili, że ten mój brzuch to już jest pokaźnych rozmiarów. Dzisiaj rozmawiałam z rodzicami przez Skype, a oni nie widzieli mnie już pewnie ok. miesiąca i też się zdziwili jak mi ten brzuch urósł. Ludzie jak mnie widzą to wydaje im się, że ten poród to lada chwila, a tu jeszcze 2 miesiące zostało :szok:
W sumie to jeszcze się czuję zmęczona po imprezie, bo jakoś nie najlepiej mi się dzisiaj spało, a jutro już trzeba wracać do pracy niestety, więc zmykam spać, a Wam życzę miłego, słonecznego i ciepłego tygodnia :-)
pencil.png
 
Ostatnia edycja:
Hej.

To pocieszające, że nie tylko ja nie jestem spakowana :-) W razie co wszystkie wylądujemy na porodówce nieprzygotowane. Mniejszy wstyd ;-)

Jeżynka a no już tylko kilka dni zostało do ślubu. Tylko jakoś skrzydła mi się z wielu względów podcieły i... po prostu czuję, że to będzie jedna wielka porażka.

GosiaLew ja u siebie jeszcze mam sporo do zrobienia. Ale jak skończę to rozważę Twoje zaproszenie ;-)

Lilijanna fajnie, że tym razem na imprezie z udziałem szwagierki było miło. Oby częściej. Nie rozumiem tylko tego, czemu masz odczucie, że jej dziwne zachowanie jest wynikiem tego, że nie widzi jak bardzo kochasz jej brata? Ma jakieś powody, by sądzić, że mogłoby być inaczej?

Just może synek będzie strażakiem i dlatego ćwiczy na Mamie siuśkowe niespodzianki? ;-)

Pati oj to nie fajnie z pracą się robi... A nie lepiej pracować, jednocześnie szukać i jak się znajdzie to dopiero się zwolnić? Ja tak robiłam 4 lata temu jak miałam dość wyzysku w mojej poprzedniej pracy. Zaciskałam zęby codziennie wstając do pracy, jednocześnie szukałam innej, jak znalazłam wzięłam urlop, by przez 2 tygodnie chodzić na okres próbny do nowej pracy, a po 1,5 tyg urlopu odwiedziłam stary zakład i położyłam z uśmiechem na twarzy wypowiedzenie na stół moim szefom. W Waszej sytuacji chyba też lepiej jeszcze troszkę wytrzymać. Ale zawsze to kilka groszy i jakaś niezależność od Rodziców.

Aneczka nie podejrzewam się jeszcze o syndrom gniazada :-) Za szybko. Po prostu miałam spięcie z M i żeby nie myśleć musiałam się czymś zająć :-) Ze zdjęć widać, że impreza była udana. A arbuz... Rewelacja...

Agatko no i gdzie relacja? Gdzie zdjęcia??


A u mnie Dziewczyny kryzys. Ja nie wiem, ten ślub chyba nie jest nam dany. Po pierwsze: w porównaniu do października będzie 10 osób mniej. Z różnych powodów. Jedna para się rozwodzi i nie chce spędzać blisko siebie żadnego czasu. Innej parze w kwietniu urodziło się dziecko i mimo prób przestawienia Małej na butelkę nie udało się, więc nie przyjdą. Przyjaciółka (choć to chyba słowo na wyrost) jest singielką i z tego powodu postanowiła nie przychodzić. A koleżanka z pracy prosto w oczy powiedziała mi, że lipiec to okres urlopowy i sorry, ale... Wiedząc od października, że ślub jest 3 lipca, nie mogła zaplanować urlopu tak, by zjechać na ślub? Zwłaszcza, że 5 lipca zaczynamy po 2tygodniowej przerwie kolejny okres rozliczeniowy w pracy? Chcieć to móc... No ale... No i jeszcze wczoraj dowiedziałam się, że moja kuzynka pokłóciła się z mamą, czyli moją ciotką i ich przyjazd (łącznie 4 osoby) stoi pod znakiem zapytania. Ciotka i wujek ostatecznie stwierdzili, że przyjadą. Ale moja kuzynka, mimo że próbowałam z nią wczoraj nawiązać kontakt (dziś mamy zgłosić w knajpie liczbę gości) nie raczyła się określić, czy zmieniły się jej plany odnośnie ślubu. Dowiedziałam się też, że ta sama kuzynka była proszona rok temu na ślub i wesele drugiej mojej kuzynki, potwierdziła przyjazd, po czym nie informując nikogo nie przyjechała. I kasa za 2 osoby poszła precz... Niepoważne, ale prawdziwe. A dla mnie i dla M w naszej sytuacji każda złotówka się liczy...

Więc niedość, że będzie mniej osób niż miało być, to strona M ma tą nagłośnioną przez nich żałobę, więc już nie wiem dla kogo będzie grała orkiestra... O ile w ogóle się zjawi, bo...

...i ona zaczyna mnie niepokoić. Jakiś taki mniej otwarty kontakt mamy z nimi w porównaniu z październikiem. Mieli wczoraj dzwonić ustalić ostatnie szczegóły. I nic...

Do tego ex znów się uaktywniła. Kupiliśmy synowi M część szkolnej wyprawki. Komplet zeszytów z jednej serii, bloki rysunkowe, techniczne, ołówki, długopisy, gumki, farbki, kredki, itp. Cała siata tego wyszła. Wczoraj jak M odprowadził dziecko do domu, po chwili był telefon z dosłownie ryjem, że po co on kupuje takie rzeczy! Ona już dawno ma tą wyprawkę przygotowaną, jak M jeszcze nie pomyślał, że można by coś kupić! (***** prawda, bo na pytanie M o wyprawkę do IV klasy, syn odpowiedział mu, że jeszcze niczego nie ma. Ani zeszytów, ani przyborów, ani podręczników). Wiecie, ja się wdzięczności i podziękowań nie spodziewałam, bo to nie w stylu ex. Ale mogła choć milczeć, bo zakup tych wydawałoby się pierdół też ciągnie po kieszeni. Ona wiecznie narzeka na brak pieniędzy, więc powinna się cieszyć, że jakieś koszty jej odpadły.

W zamian za to poza ryjem, że w dupę możemy sobie wsadzić te zakupy, znów zaczęła rzucać się o dołożenie do podręczników. Co roku M się dokłada i co roku przeżywamy to samo: jej telefony, groźby i plucie o kasę. Już w tym roku, ze 2 tygodnie temu była mowa o tym, że się M dołoży. Nie rozumiem po co wraca do tego tematu...

No i punkt kulimacyjny. Ponieważ ex pracuje na pełen wymiar godzin i za pełną pensję, ale wykazuje się zaświadczeniem na 1/4 etatu za 315zł brutto, więc ciągnie zasiłki i pomoce gdzie tylko może. W lutym koleżanka powiedziała jej, że mops przy spełnieniu odpowiednich warunków finansuje wyjazdy dla dzieci. Więc skorzystała. Zapowiedziała M, że flaki sobie wyprówa by dziecko mogło gdzieś wyjechać. Ale nie chciała powiedzieć ani gdzie, ani na ile, itd. Wg ustaleń sądu podział ferii zimowych jest tydzień na tydzień, a wakacji miesiąc na miesiąc. Pierwszy tydzień ferii zimowych miał być wg ustaleń między nimi M, a drugi jej - poświęcony na tenże wyjazd. Jak się okazało, że mimo niskiego zaświadczenia, jednak przekroczyła zakładany przez mops próg i musi dopłacić do wyjazdu 200zł, to zaczęły się telefony do M, że ma się dołożyć do tego wyjazdu. Nie docierało do niej, że podział jaki został zasądzony nakłada na oboje rodziców wydatki w takiej rozpiętości na jaką sami sobie pozwolą w ciągu swojego czasu z dzieckiem. Czyli tydzień M płaci, tydzień ona. Prosty układ, prawda? Ale ex uważa, że M powinien wyskakiwać z kasy zawsze wtedy kiedy ona rzuci hasło. To nic, że M nigdy nie prosił by pokryła połowę kosztów np za dojazd dziecka do mamy M (a to lekko 400zł za paliwo w jedną stronę). Jak więc M odmówił współfinansowania tego zimowego wyjazdu, co zrobiła ex? Nie dała mu dziecka na jego tydzień. Co miał więc zrobić M? Dołożył tą połowę, by móc z dzieckiem spędzić jednak trochę swojego czasu.

Teraz ex znów uderzyła do mopsu, który organizuje wyjazdy letnie. Podejrzewam, że nauczona doświadczeniem z zimy, przedstawi takie zaświadczenie, że załapie się na 100% dofinansowanie. Ale nie przeszkadza jej to w rządaniu od M finansowania wyjazdu. Chce kasy i już. A na jakiej podstawie oblicza kwoty nie raczy powiedzieć. Zresztą nigdy np. nie widzieliśmy jakiejkolwiek faktury lub paragonu za np. podręczniki. Płaciliśmy połowę kwoty tego co mówiła ex, podpierając się ewentualnie pomocą znajomych z dziećmi w podobnym wieku, których pytaliśmy ile wydali. I my pokrywaliśmy połowę, a ex nie dokładała do tego ani złotówki, bo po pierwsze dostawała kasę z UM, po drugie korzystała z programu rządowego "wyprawka szkolna I-III". Rewelacja. W tym roku się wkurzyłam i zdobyłam listę podręczników na rok szkolny 2010/11. Zapoznałam się z cenami książek, podsumowałam to wszystko i ex nie dostanie ani grosza więcej ponad tą połowę jaka mi wyszła z obliczeń. Z programu rządowego nic nie dostanie, bo to już IV klasa, ale UM nadal będzie jej zwracał 100zł. Nie wiem czy mops też jej nie pomoże, więc... To zawsze my jesteśmy w plecy, a kasą nie sramy na prawo i lewo i takie wydatki są dla nas dużym obciążeniem. A wracając do wakacji. Nakręcona wczoraj ex wysłała M smsa, że jest z niego .... pipipipi... bo co z niego za ojciec, że się do wakacji dziecka dołożyć nie chce! A ona juz drugi raz finansuje mu w C A Ł O Ś C I kolonie, co dla samotnej matki (jej ulubiony zwrot) jest nielada wyrzeczeniem... A jak M się jej pyta, czy zwróci mu połowę kosztów za jego miesiąc z dzieckiem, ex wybucha śmiechem, kwitując to tym, że jego miesiąc - jego problem. Dziwne, że w drugą stronę to nie działa... Teoretycznie to, że wakacje są z mopsu można udowodnić. Problem polega na tym, że na poprzedniej sprawie o podwyżkę sąd odrzucił nasz wniosek o wystąpienie do mops o wykaz dofinansowań dla ex. Więc... Podejrzewam, że w kolejnym pozwie przeczytamy stek kłamstw i wymyślonych kwot na oba wyjazdy...

I przeraża mnie to, bo jak tylko ex dowie się o ślubie, to pozew gwarantowany. A jak sąd wezwie mnie do okazania moich dochodów nie będę mogła odmówić. A nie uśmiecha mi się wizja, by taka ..... pipipipi... jak ex wiedziała ile zarabiam.

Tak więc jak widzicie, ani ślub ani inne sprawy nie idą po naszej myśli. Nie rozumiem dlaczego w oczach życia nie zasłużyliśmy na odrobinę spokoju. Czemu ciągle idzie nam pod górkę???

Sorrki za tak długi wpis. Ale jakbym tego z siebie nie wyrzuciła to bym zwariowała.
 
Ostatnia edycja:
reklama
She co do slubu to po prostu im blizej tym masz wiekszego stresa i dlatego sie tym wszystkim tak przejmujesz. u mnie mialo byc 120 osob w koncu bylo tylko osiemdziesiat pare bo to urlopu nie mogli wziac a to dziecka nie bylo z kim zoatawic, wyszlam z zalozenia ze jak ktos chcial to dal rade przyjechac a jak mnie i moj slub mial w glebokim powazaniu to i ja go tam mam:) a najlepsza byla moja kochana kuzynka ktora na slub nie dostala urlopu ale tydz. pozniej zwalila sie nam na glowe z cala swoja 5 osobowa rodzina na tydzien i jakos nie bylo problemu. Asiu nie przejmuj sie tymi ktorzy nie beda u Was na weselu. to Wasz dzien i Wy jestescie najwazniejsi a nie jacys tam goscie a pewnie bedziesz sie tak swietnie bawic ze nawet nie zauwazysz ich nieobecnosci:) co do orkiestry to mialam podobnie bo przed weselem do mnie nie zadzwonili choc tak sie umawialismy a telefonow nie odbierali i mialam niezlego stresa bo myslalam ze nie przyjada ale w koncu sie zjawili ale po jednym to widac bylo ze mial za soba ciezka noc:)
co do ex to nic tylko wspolczuc ze sa na swiecie takie idiotki i popieprzone polskie sady. trzymaj sie i nie daj sie jej sprowokowac, pokaz jej swoja wyzszosc nad nia:)
 
Do góry