reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wieści od cieżarówek

Ja tylko chciałam prosić o kciuki za jutro...usg o 9tej.
byłam na targach świat dziecka ,ale jakoś nic mnie nei urzekło tylko utwierdziliśmy się w przekonaniu ,że chyba kupimy wózek x-lander,jakieś takie porządne te wózki nam się wydają. ale jeszcze rozważamy drugą opcje.tzn wziąć wózek z piwnicy obejrzeć po mojej 7letniej siostrze,a potem kupić od kolegi 3kołowy.lekkie są i fajne tylko,że dla bobaska od 6miesięcy.on tym handluje więc da upust a,że stworzone do biegania to może poruszam się w końcu
Daaa ale fajnie,że już czujesz maluszka!
Lilijanna nie wiem czy z tym jedzeniem to tak dobrze:)
 
reklama
daa super ze juz czujesz ruchy:-) masz dokladnie tak jak ja ostatni dzien 16 tyg i od razu dwa kopniaczki a nie motylki
olu kciuki zacisniete na pewno wszystko bedzie ok a iloscia jedzenia sie nie przejmuj o dietach pomyslimy po urodzeniu naszych dzidziolkow:tak:
lili czekam na zdjecie wozka jeszcze:)
 
Ostatnia edycja:
Lilijanna nie wiem. Mam wielki zamęt w głowie. Na dobrą sprawę teraz na 3 lipca mamy zaklepaną i USC i salę i fotografa i orkiestrę i fryzjerkę i makijażystkę. Full po prostu. Zostałaby kwestia auta, bo Grześ zginął w tym, którym jechać mieliśmy w październiku. Jeśli zdecydowalibyśmy się na ślub wraz z chrzcinami to na dobrą sprawę, teraz wszystko musielibyśmy odwoływać, potracilibyśmy zaliczki, a po narodzinach Emi znów musielibyśmy zabrać się za załatwianie sali, fotografa, USC, kościoła na chrzciny (tu ciekawe ile księży odwiedzimy nim trafimy na takiego, co naszemu dziecku, bez żadnego "ale" udzieli chrztu... Już wiem, że w mojej parafii mogę sobie pomarzyć...) itd... Do tego znów by wypadło na jesień, czyli na niewiadomo jaką pogodę. Choć i ta obecna wiele pozostawia do życzenia... Więc nawet jakbyśmy przełożyli ślub na termin chrzcin, to o ile? O 3 m-ce by się data ślubu przeniosła? Bo chrzciny chciałabym załatwić do końca tego roku najpóźniej. Fakt - za jednym kosztem by było, ale... Stoję na rozdrożu i nie wiem co robić. Gdzieś wewnętrznie boję się co zrobi ex jak się chajtniemy (pensji mojego M już po zapłaceniu alimentów i jego rachunków nie starcza na naszą rodzinę, po ślubie sąd weźmie jeszcze pod uwagę moje zarobki, a ja z całym szacunkiem, ale nie mam zamiaru opłacać grzechów i błędów z jego przeszłości... Muszę z własnej pensji utrzymać nasz dom i nasze dziecko... Jego synowi mogę coś od siebie dać jak będę miała taką ochotę, co zresztą robię, ale nie chciałabym, być mieszkana w sprawę alimentów... A tego ze str ex mogę być pewna, bo to baba z gatunku (cytuję jej słowa): "Ja nie jestem od tego by pracować, ja się urodziłam po to, by inni pracowali na mnie"...)... Z drugiej strony boję się, że skoro wszystko z M robimy po 2x (ja druga żona, nasze drugie dziecko, drugi termin ślubu) to że i przed tym ślubem coś się stanie, czego nie przewidzimy i znów do niego nie dojdzie. To tak we mnie głęboko tkwi, ten strach przed kolejnym niezrealizowanym marzeniem, że nie potrafię przestać o tym myśleć. Nawet jak się bardzo staram. Ja wiem, że dla Was moje dylematy mogą być niezrozumiałe i śmieszne. Ale uwierzcie życie z kimś po przejściach, kto trafił kiedyś na taką charpię nie jest łatwe. Chcę żyć normalnie. Czyli np. wziąść ślub. Ale nie jestem w stanie nie myśleć o konsekwencjach jakie za sobą niesie jego wzięcie. Przed pierwszą datą myślałam o tym jakby mniej. Teraz mam tych myśli coraz więcej. Zwłaszcza, że ex regularnie zatruwa nam życie. Teraz ciężko jej udowodnić, że ja i M to poważny związek. Nawet jak się urodzi nasza córa nie będzie to wystarczającym dowodem dla sądu, że żyjemy razem. Ale ślub już tak. Ja uważam, że na swoje dzieci płacić powinni jego rodzice. M nie płaci mało. Do tego większe wydatki pokrywa po połowie. A ex ciągle mało. Już próbowała czepić się moich zarobków. Do tego praca M staje się coraz mniej pewna. Źle zaczyna dziać się w jego zakładzie pracy. Nie potrafię sobie wyobrazić, że zostanę pociągnięta przez sąd z moimi zarobkami do jednego koszyka z M i że alimenty tak skoczą, że M nie będzie stać na opłacanie własnych rachunków ze swojej pensji. A ex potrafi świetnie grać... I kłamać. No a z kolei sądy są bardzo ciepło nastawione do "Matek-Polek", a negatywnie do ojców, choćby niewiadomo jak się starali... Więc z jednej strony chciałabym żyć normalnie, bez oglądania się na ex. Z drugiej wiem, że jestem skazana na jej widzi-mi-się i nie mogę nie myśleć o tym jak chronić własną rodzinę. Ja pracuję ucziciwie. Ona od roboty się miga. I to mnie wpienia. Takie ślizganie się po innych. Przy M nie skalała się pracą przez 10lat. Mimo, że nie raz o tym z nią rozmawiał. Teraz też woli łazić po sądach, ściągać z MOPSu i innych instytucji, niż zabrać się do roboty. Nic dziwnego, że chciałabym uchronić siebie przed jej łapskami... M stara się dorobić, by dołożyć się do naszego gniazda. Ale nie zawsze jest taka okazja. A wiecie jak na Faceta destrukcyjnie działa myśl, że nie jest w stanie utrzymać własnej rodziny. Więc niedość, że muszę utrzymać nasz dom, to jeszcze muszę starać się podtrzymać go na duchu, że kiedyś będzie lepiej, że nie mam pretensji, że damy radę. A to nie jest łatwe, gdy samemu ma się wątpliwości. Mój szef najmłodszy też nie jest. Nie wiem ile jeszcze będzie prowadził działalność. Jak starciłabym tą pracę, nie wiem ile będę szukała nowej. A jak znajdę to czy równie dobrze płatną. To normalne dylematy, normalnych ludzi... Ale w przypadku, gdy żyje się z kimś po przejściach - te dylematy są po stokroć silniejsze... Jednocześnie - kocham go. I nie mogę machnąć ręką i się zmyć, bo tak byłoby łatwiej. Nie każdemu musi się udać za pierwszym razem. A ludzie z przeszłością przecież zasługują na kolejną szansę. Zresztą - jaka to by była miłość, gdybym odeszła, bo się boję... Żadna...

Wczoraj przyniosłam do domu od Rodziców nasze obrączki, które leżały u nich od października. Nie wiem w sumie po co. Przymierzyłam, patrzyłam... Ale nie pomogło mi to podjąć decyzji. Może jak będę sama w ten weekend to dojdę do jakiś wniosków... Nie wiem... Oby, bo czasu coraz mniej...

Sorry za taki długi monolog. Ale w sumie czuję, że Wam mogę się wygadać i znaleźć słowo otuchy...

Ola kciuki zacisnięte. Daj znać po wizycie.
 
Asiu, trzymam kciuki z całych sił za dobrą decyzję ! Nic mądrego nie będę nawet próbowała napisać, bo tak jestem wpieniona na mojego ślubnego, że kiepski ze mnie doradca w kwestii takich decyzji.

A ogólnie to się witam i miłego dnia życzę.
Wczoraj miałam tak wisielczy humor, że nawet jak tu zaglądałam to nic się nie odzywałam. Jestem sama na siebie wkurzona, że przez nerwy na męża, stresuję przy okazji Maluszka - nie tak powinno być...

Ola**, jak Ty rano płatki jesz a potem dopiero koło 12-13 coś to jakoś nie widzę tego wielkiego żarcia ;-) więc nie wymyślaj :-)
 
Just cokolwiek się stało - życzę spokoju :-)

Agatko wypełniałaś coś takiego w szpitalu? U nas trzeba... Skąd ja mam pamiętać datę ostatniego badania przez pochwę? W karcie ciąży nie mam zapisanego, a nie sądziłam, że to ważne... A przed porodem mam notować daty kup i siku? Rany... Ale papierkologia...
 

Załączniki

  • Karta.jpg
    Karta.jpg
    30,4 KB · Wyświetleń: 31
Ostatnia edycja:
she sorki ze sie wtracam , ale mozecie zrobic rozdzielnosc majatkowa po slubie i wtedy niech sie ex cmoknie!

a moj maluch pierwszy raz obudzil mnie w nocy tak szalal:) ale poprosilam zeby poszedl spac i posluchal:)
 
Ostatnia edycja:
LucyF nie wtrącasz się. Gdybym miała takie wrażenie, to bym nie pisała o tym wszystkim :-) Rozdzielność mamy spisaną aktem notarialnym od września 2009, czyli miesiąc przed pierwszą datą ślubu, do którego ze względu na tragiczną śmierć brata M na 2 dni przed ślubem - nie doszło. Jak tylko weźmiemy ślub, to stanie się ona prawomocna. Ale rozdzielność chroni mnie jedynie przed tym, że gdyby mój M popadł np. w długi alimentacyjne - to komornik nie zajmie mojej pensji. Natomiast nie chroni mnie przed rządaniem sądu do okazania wysokości swoich zarobków w przypadku rozprawy o podwyżkę alimentów. W myśl prawa będziemy mieli jedno gospodarstwo domowe i sądy wychodzą z założenia, że mimo rozdzielności, która mówi o tym, że każde z nas teoretycznie zarabia na siebie i ma odrębny majątek, to tak na prawdę przecież żadne z nas nie ma wydzielonych półek w lodówce i np. jedzenie kupujemy wspólnie. A jak wspólnie to automatycznie stopa życiowa takiego ojca wg sądu wzrasta...
 
no nie! ale to prawo jest u nas popieprzone. no to teraz rozumie Cie w 100%. ale to musi byc wredna pinda ta ex:realmad:
 
reklama
Witam się.
My mieliśmy w środę usg wszystko jes dobrze. Mały ma ok 2200 g i jest śliczny. USG 4d jest niesamowite. Widziałam pulchną śliczną buzię i rozczuliła mnie równie pulchna klatka piersiowa.

Biorę się za czytanie bo dawno mnie nie było.
 
Do góry