Puk, puk... Pamiętacie mnie tu jeszcze?;-)
Mąż załatwił mi internet i próbuję doczytać, co u Was. Ale zaległości mam tak ogromne, że nie wiem, czy dam radę...
Ja nadal jestem w szpitalu. Już 4 tygodnie. Jestem szczęśliwa, że przetrwałyśmy aż tyle, bo na początku było bardzo nieciekawie i byłam przekonana, że znów mi się nie uda...Ale nadal jestem w dwupaku, a rozwarcie pod wpływem leżenia i leków całkowicie się zamknęło. Miałam nadzieję, że jeśli doleczą mi infekcję to wróce w końcu do domu, ale dziś okazało się, że mam cukrzycę ciążową, więc czeka mnie teraz ustalanie profilu... Przeznam, że jestem już bardzo zmęczona szpitalem i kolejnymi komplikacjami
Tak chciałabym spokojnej, radosnej ciąży, a tu ciągle pod górkę
Ale wiem, że musimy walczyć. Marysia jest dzielna, figluje w brzuchu i ladnie rośnie... Oby tak jeszcze trochę...
Sciskam Was mocno i życzę Wam bardzo spokojnych ciąż - bez żadnych atrakcji i bez odwiedzania szpitala...