Karwiczki, jak przeczytałam o rozwolnieniu to też od razu pomyślałam "oho, coś zaczyna się dziać". Dzięki za dodanie filmiku, muszę zgrać nowy jak Piotruś się śmieje do Pinokia wiszącego na lampie. Jest super kochany.
Aneczko no zanim wstawiłaś EDIT to mi się trochę głupio zrobiło, ale ja miałam większe ciśnienie, bo już jedno dziecko straciliśmy, drugiego bym nie przeżyła. No i do tego ja miałam siostrę - pielęgniarkę i męża, którzy na mnie krzyczeli, straszyli więc musiałam się słuchać.
Natkusiu, Aneczko, nie myślcie i nie mówcie, że mężowie nie zrobią czegoś równie dobrze, albo tak jak byście chciały. Mój Mąż wyprasował wszystkie ubranka od 0-3 i połowę 3-6, oraz pieluchy, ręczniki, pościel, ja siedziałam obok i składałam, bo tyle tego było że szok. Zrobił to świetnie. Obiady też zaczął pomagać, ja leżałam, a On wykonywał czynności po kolei, nawet drożdżowe rogaliki zrobił, ja tylko czytałam przepis. Natkusiu, jak ubranka używane to wierz mi, że w zupełności raz wyprać wystarczy, te nowe 2x można, bo czasem jeszcze fabrykę czuć. Dziecko nie może być sterylnie wychowywane, my pierwsze prasowanie robiliśmy od wewnątrz ubranek, pieluchy z dwóch stron, a teraz z zewnątrz i też jest dobrze
Co do opieki nad dzieckiem, to też się bałam czy Mąż sobie poradzi, bo nigdy nie przewijał wcześniej, nie nosił takiego maleństwa, a że jest małomówny (w porównaniu do mnie) to bałam się, że wcale nie będzie mówił do Piotrusia, a tu jakie zaskoczenie. Już od pierwszego dnia przewijał, przebierał, czasem spytał albo ja podpowiedziałam co może zrobić lepiej, a w domu to tak nawijał do Piotrusia a On słuchał Tatusia że ja z podziwu nie mogłam wyjść. No i każdego dnia przed pracą buziak, po pracy bawi Go, przewija, rozmawia do Niego, ćwiczy główkę. On sam sobą jest zaskoczony, bo też nie wiedział jakim będzie ojcem.
Agagu ja też jak się obudziłam to od razu na komórkę weszłam sprawdzić czy Kacperek się urodził, patrzę, że Karwiczki spać nie mogła i już o 6 rano sprawdzała. Ja myślę, że może dochodzi do siebie po porodzie, bo ona bez ZZO :-(