Mijusia to chyba tak dziala z tymi lekarzami waznymi, bo jak potrzebowalam raz pogadac z Mitchellem to tez gadalam z jego sekr., ktora zlapala go jakos i przekazala mi jego slowa...
Wrocilam przed 22 z naszego nieocenionego szpitala w MK, po prostu brak slow! Pojechalam troche po 19, jak kazali, a podlaczyli Filciowi antybiotyk po 1,5 h czekania.
Kipialam, znowu zaczelo bolec mnie ucho i wreszcie zaczelam okazywac im swoje niezadowolenie. Powiedzialam lekarce, ktora potem przyszla, ze nie chce wiecej przychodzic na ten oddzial (to taki dzienny oddzial, gdzie kazdy przychodzi ze wszystkim, jak my kiedys z zoltaczka Filipka), lekarka powiedziala sciszonym glosem, ze jesli bedzie koniecznosc przyjscia jutro (dowiemy sie jutro do poludnia) to moge przyjsc na oddzial 5 (normalny calodobowy oddzial dzieciecy).
Ech, nie chce juz Wam smecic, bo to nawet ciezko oddac, ale ja nienawidze tego szpitala, nienawidze tego oddzialu dziennego, gdzie sie wszystko zaczelo, a oni po przynajmniej 6h niesiusiania odeslali Filcia na noc do domu! Nie chcialabym do tego wracac, bo to bardzo bolesne wspomnienia, ale gdybym tylko mogla to dzis wszystko zrobilabym wtedy inaczej, po pierwsze nie wyszlabym dopoki nie zrobiliby USG, a ja prosilam, a oni nie widzieli takiej potrzeby. Do tego ciagle musze ogladac jedna pigule, ktora wtedy nas obslugiwala i jak poszlam wowczas zapytac czy to normalne, ze malenkie dziecko tyle godzin nie sika, to odparla, ze zapyta lekarza, ale zebym nie chodzila z nim po korytarzu, bo to niebiezpieczne...
A ostatnio znowu sie Filciem zajmowala w czasie nowego roku to chciala sie oczyscic czy cos i mowi do mnie, ze ona wtedy przeczuwala tego guza w jego brzuszku, ale ze lekarze mowili, ze to tylko pecherz przepelniony.
No i zalosna baba z pogotowia, gdy zadzwonilam kolo 4 nad ranem zeby powiedziec, ze Malenki ciagle nie siusia i prze i placze, a ona kazala czekac do rana, az sie otworzy ten nedzny dzienny oddzial i z radoscia zakonczyla rozmowe tak "przeciez my za niego siku nie zrobimy"...
I jeszcze lekarz (ktorego teraz nie spotykam), ktory odmowil mi zrobienia badania krwi oraz USG i zdiagnozowal zaparcie i wyslal po tych 6h niesikania do domu, a nastepnego dnia przyszedl nam powiedziec, ze USG pokazalo mase w malenkim brzuszku i k.... widzialam to zazenowanie na jego twarzy, i wybuchnelam placzem...
Bede przeszczesliwa jak nie bede wiecej zdana na tych gnojkow!
Dalismy juz znac do naszej agencji, ze chcemy zakonczyc umowe najmu predzej (dzien przed atakiem choroby Filcia podpisalismy ja na rok) i moze bedziemy miec chetnych ludzi na nasze miejsce, ktorzy jutro przychodza obejrzec jeszcze raz chatke i wtedy ostro szukamy czegos dla nas, w Oxfordzie. Przynajmniej jedno zmartwienie i stres nam odejdzie...
A wtedy powroce do tych drani z MK, aby odpowiedzieli za cierpienia mojego dziecka... Przypomne Wam tylko, ze Niunio nie siusial w ogole ponad 24h, a tak naprawde nie wiem od kiedy przestal siusiac, bo prawdopodobnie jeszcze w nocy przed tym atakiem...
Powiedzcie same, czy to wszystko jest ok???
Nie wiem czy juz wczesniej pisalam o tym tak szczegolowo, ale musialam to wylac z siebie dzisiaj, po kolejnym olaniu nas z gory.
Mam strasznego moralnego kaca, ze nie umialam ochronic Filcia wtedy, na poczatku. Chyba bylam w szoku, nie wiedzialam co sie dzieje i ufalam im wszystkim...