reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wiadomości o Filipku

Kochana, dobrze, ze piszesz o tym wszystkim i dobrze, ze w ogole jest to forum i ten watek. To takie wazne, aby regularnie dawac upust tym wszystkim negatywnym emocjom, ktore w nas siedza, szczegolnie w tak trudnej losowej sytuacji. Mowilysmy juz o tym kilkakrotnie i bede sie moze powtarzala. Trzeba koniecznie wyrzucac to z siebie, bo inaczej pewnego dnia mozesz stwierdzic, ze dalej nie dasz rady, bo balagan wewnetrznych uczuc i emocji bedzie tak przytlaczajacy i naprawde nie bedzie wiadomo od czego zaczac, by sobie pomoc. Dlatego regularnie trzeba otwierac ten zaworek emocji, odgruzowywac i oczyszczac z nich wnetrze az przestana meczyc.
Coz moge dodac do Twojej historii...Przypadki takich chorob sa tak rzadkie, ze jak juz sie zdarzaja, to wtedy nawet najdluzsze doswiadczenie wydawaloby sie nawet najlepszego lekarza moze zupelnie zawiesc. To straszne dla dotknietych tym dzieci i rodzicow, ale diagnoza naprawde jest najczesciej wielkim zaskoczeniem i szokiem nie tylko dla nich, ale wlasnie dla lekarzy, ktorzy wczesniej odprawiali z kwitkiem twierdzac, ze jest to znow kolejny banalny przypadek jakiejs nieistotnej przypadlosci i przewrazliwionych rodzicow. Jak bys porozmawiala z innymi rodzicami na Waszej onkologii pewnie wiekszosc tez Ci opisze podobne poczatki. Nikt nawet w swych najwiekszych koszmarach sennych nie podejrzewa czegos takiego u dziecka, lekarze i tym podobni wychodza zawsze z zalozenia najlzejszej przypadlosci i dopiero gdy ich poczatkowa diagnoza okazuje sie bledna zaczynaja w swych poszukiwaniach przyczyn i zlotego srodka zataczac coraz to szersze kregi, aby uwzglednic coraz to powazniejsze choroby, az wreszcie metoda prob i bledow trafiaja. Nie wiem czy to tylko przejaw wygodnictwa, spychologii, konowalstwa, polaczenie ich wszystkich czy moze jeszcze cos innego. Az chcialoby sie powiedziec, ze wszyscy jestesmy tylko ludzmi, niestety. Tez uwazam, ze to niedopuszczalne i sie oburzam, ze nie daje sie posluchu matce, ktora przeciez ciagle przebywajac z maluchem zna kazdy jego najmniejszy objaw i niezawodny instynkt jej podpowiada, ze to nie zwiastuje nic dobrego. Tak mi wlasnie powiedziala kiedys pewna madra pani chirurg dziecieca, podczas gdy my mielismy juz za soba cala ta gehenne poczatkow i nie pozostaje nic innego tylko przytaknac. Nie zmieniloby to koncowej diagnozy, ale odjelo troche cierpienia dziecku i stresow rodzicom. A to i tak bardzo duzo w tej podlej chorobie. Tylko, ze tacy odpowiedzialni, madrzy i wrazliwi na potrzeby swoich pacjentow specjalisci to w przeludnionej populacji lekarzy naprawde rzadkosc.
Trzymaj sie kochana, przychodz tu po sile, tu jest tyle wspanialych kobiet matek, z ktorych kazda na pewno troszke Ci ze swojej uzyczy, jak bedziesz potrzebowala! Dobrze, ze jestescie, dziewczyny! Milej niedzieli dla Was wszystkich!
 
reklama
Bublles trzymam kciuki za Twojego synka,aby wszystko dobrze się skończyło. Tobie życzę nadludzkiej wytrzymałości i siły,aby to przetrwać.:tak:
Jestem matką piątki dzieci(4 chłopców-15,13,10 lat i mały ma 11 msc i córka 8 lat).
Gdy córka miała 1,5 msc robili jej standardowe badanie usg i na nim wykryto u niej guza w nadnerczu,wstępna diagnoza nowotwór o nazwie neuroblastoma:szok: Już podczas badania wiedziałam,że jest coś nie tak,bo za długo trwało,gdy na wyniku przeczytałam o guzie,to zapłakana poszłam od razu do gabinetu ordynatora. Oczywiście uspokajała mnie,że to jeszcze nic nie znaczy itp. Zaczęły się badania,biopsje,tomografie. Z wyników nic jednoznacznie stwierdzić nie mogli,albo rak,albo krwiak. W takiej niepewności żyliśmy 3 msc.Co dwa tyg jeździliśmy na usg,żeby sprawdzić czy guz się zmniejsza. Kiedy przestał się zmniejszać,lekarze zdecydowali o operacji. Ola miała wtedy 5 msc. Guza wycieli razem z kawałkiem węzła chłonnego bo był powiększony. Po 2 tyg były wyniki biopsji tego świństwa i okazało się,że to był tylko krwiak. Ale to były najgorsze 3 msc w moim życiu.Ta bezsilność,patrzenie na to co dziecku zrobić muszą i to czekanie na wyniki,po prostu straszny okres. Teraz Ola ma 8 lat i tylko pytała się co ma za kreskę na brzuszku:tak:

Dlatego życzę ci kochana dużo pozytywnej energii i optymizmu.Na oschłość personelu medycznego nic nie poradzimy,tacy już są. My musimy wierzyć,że to co oni robią i mówią jest słuszne i prawdziwe. Kiedy to się już skończy,będziesz myśleć o tym,jak o złym śnie.
 
Bubbles kochana wszystko zostale juz powiedziane wyzej.. ja na temat "sluzby" zdrowia mam wyrobiona opinie - Twoja historia z poczatkiem choroby u Fifcia tylko ja potwierdza, wiec nie bede marnowac sil na ten temat, a mam ich dzisiaj malo.. wrrrrrrrrrrrr..... Prosze tylko - pisz, pisz, pisz, wyrzucaj z siebie wszystko, pisz do nas ! ..i nie miej nigdy wyrzutow sumienia - zrobilas, robisz i bedziesz zawsze robic wszystko co w mocy matki dla swojego skarba! :***
Zdjecia przepiekne jak zawsze, kolorowe i profesjonalne - Chlopcy cudowni! Fifciu jaki energic na tych ostatnich :)))
Buziaki dla Was! :**** i &&&&&&&&&&&&&&&&&
 
Bubbles, cieszę się , że Fifi taki radosny na zdjęciach.
Dobrze, że opowiedziałaś szczegóły, tego jak Was potraktowali, niejednemu z nich jest głupio jak Was teraz widzą, ale trzebabyło myśleć wtedy, kiedy im zaufałaś. Oczywiście dokładnie pamiętam ten wieczór, kiedy pisałaś, że Fifi nie siusia i że jedziesz z Nim do szpitala i na drugi dzień i wszystko jak ten koszmar się zaczął pamiętam, tylko nie wiedziałam, że aż tak strasznie Was potraktowali. Najważniejsze, że wreszcie jesteście w dobrych rękach. Ściskam Was mocno i pamiętaj, że jeśli my tu zaglądamy, to zaglądamy tu dla Was, żebyście wiedzieli, że zawsze możecie na nas liczyć.
 
Kochane moje - dziekuje, ze jestescie!
Dodam tylko do moich narzekan na szpital, ze w sobote sciagneli nas po 16 (dopiero!) zeby sprawdzic krew Filcia, bo nie wiedzieli czy wciaz powinien dostawac antybiotyk dozylnie. Mialo byc wszystko szybko, bo ja odrazu powiedzialam, ze nie chce tam przychodzic na ten dzienny oddzial, ale byla na oddziale siostra, ktora wiedziala juz o moim niezadowoleniu z ich obslugi i powiedziala, ze ona ma uprawnienia do obslugiwania cewnika centralnego - i tak szybko poszlo, ze pobrala krew przed 17, potem czekalismy 3h na wyniki krwi (mialy byc w 30 min.) i przed 20 nas puscili do domu z antybiotykiem doustnym.
To jest jakas wielka kolomyja, bo jak juz jest nawet ktos, kto chce pomoc i zrobic szybko, to nawalaja inne osoby/komorki.
Uwierzcie mi, w Oxfordzie tego nie ma.
Acha, nie sadze, aby nasze pochodzenie mialo znaczenie, bo wiekszosc lekarzy w MK hospital to Hindusi.

Jolus jak jestesmy tam, to zawsze daja nam izolatke, ale i tak wkurza mnie ten oddzial, po prostu mam bardzo zle wspomnienia z niego i jeszcze obecne zaniedbania przelewaja czare mojej goryczy.

Agunia31 dziekuje, ze sie odezwalas i wspolczuje tych przezyc i wspomnien, tego strachu nie da sie wymazac z pamieci, choc oczywiscie najwazniejsze, ze Twoja Coreczka jest zdrowa!
Bardzo sie ciesze i zycze duzo zdrowka calej Twojej Piateczce :)

Hope co do zabkow :) jak tylko wyszly gorne i powstal kasowniczek (gora i dol) to chapsnal mnie chyba 2x lapiac cyca, ale krzyknelam z bolu, puscil, popatrzyl na mnie i nie robi tak od tamtej pory (tak samo bylo z jego Braciszkiem onegdaj) :) chyba, ze jest juz napity, a ja bede dalej probowac, to wtedy zaczyna sie bawic, ale ja to juz rozpoznaje, bo wtedy tak wysuwa zabki najpierw lub probuje paluszkami szczypnac sutek ;) wtedy koniec karmienia :)

Mamaflavii dziekuje Kochana! :* ciesze sie, ze Cie spotkalam, choc zaluje z powodu okolicznosci...

MajowaMamusia Kochana nie wiedzialam, ze cos sie u Ciebie dzieje niedobrego, czy i jak moge sie wiecej dowiedziec? Mysle o Tobie! :*

Matusia dziekuje za Twoje slowa, za to, ze pamietasz. Ja tez pamietam jak w tych pierwszych dniach zmartwilam Was swoja wiadomoscia o niesiusianiu. Pamietam jak czytalam Wasze zmartwione posty i uswiadamialam sobie, ze przechodze wlasnie cos niedobrego, ale ze sa Osoby, ktore sie o nas martwia. To dodaje sily i wiary.

Sciskam Was Wszystkie z osobna!
Bardzo bym chciala, zeby w tym tygodniu podali nam date, date i nadzieje na lepsze jutro.
 
Ostatnia edycja:
Kochana, ja też bym chciała, żeby podali Wam już tą datę.
Z pewnością przeprowadzka do oxfordu, da Ci chociaż komfort psychiczny ze względu na szpital.
Trzymam kciuki za szybki termin &&&&&&&&&
 
Bubbles kochana, sądzę że my wszystkie pamiętamy jak to wszystko się zaczęło i martwimy się o Filipka niemniej niż tamtego dnia. Powtarzam się, ale będę to mówić do znudzenia: Bubbles jesteś moją bohaterką, jesteś chyba najdzielniejszą osobą i najwspanialszą mamą, jaką znam. Wierzę, że to wszystko przez co przechodzicie, mimo całego swojego okropieństwa, pozostawi po sobie tylko nieprzyjemne wspomnienia. Jestem z Tobą całym sercem i każdego dnia myślę o Tobie i wysyłam Ci trochę swojej siły, żeby Ci jej nigdy nie zabrakło.
A co do zdjęć - rozbrajają mnie Twoje chłopaki, zawsze tacy radośni i uśmiechnięci, z daleka widać, że się kochają braciszkowie:) Buziaki dla całej rodzinki.
 
reklama
Bubbles, czytam to wszystko i podziwiam Cie... chyba swiety by niewytrzymal... zastanawiam sie, czy praca w szpitalu tak strasznie znieczula czlowieka na cierpienie dziecka... czy przypadkiem ci ludzie niegdy nie powinni byc lekarzami..... bo o ile anatomi czlowieka mozna sie wyuczyc... patologi i chorob tez... o tyle nigdy sie nie da nauczyc wrazliwosci... a poniewaz nie jest to przyklad niewrazliwosci czlowieka, ale calej jednostki szpitalnej, jedyne co mozecie w tej sytuacji zrobic to uciekac stamtad, zeby nie narazac wiecej dziecka na cierpienia a przedewszystkim na ignorancje tych ktorzy powinni pomagac, a nie ponizac..
poniekad wiem co czujesz, bo kiedys dawno temu z moim synem, ktory dostal skierowania do szpitala w z zapaleniem pluc (takim bezkaszlowym i bezgoraczkowym), lekarz pediatra ze szpitala dzieciecego w Warszawie, najpierw powiedzial: Pani mu powie, zeby sie niedarl bo nic nie slysze (maly mial 17 miesiecy, ciezko mu wytlumaczyc, zeby nie plakal, jak mu jest zle..) a na koniec powiedzial, prosze nie chisteryzowac, tylko ulozyc go wysoko i dac mu jakis syrop...
i tak naprawde nic nie usprawiedliwia takiego lekarza, ktory ignoruje powazne symptomy choroby... ale tak naprawde nie jestesmy w stanie zrobic nic z tym, bo to jest wina systemu... i o ile mowilo sie ze w Polsce wynika to z niskich placy... to pytam sie z czego to wynika w Wlk. Brytanii, albo w Niemczech, gdzie Julianek mamyflavii tez byl tak potraktowany...
trzymaj sie tak dzielnie dalej, bo tego potrzebuje od ciebie maly hipcio... a na lamach tego forum, zawsze mozesz sie wyzalic... i zawsze mozesz na nas liczyc...
Buziaki dla slodki pysiow....
 
Do góry