mamaflavii
Mama Flavii i Julianka
Kochana, dobrze, ze piszesz o tym wszystkim i dobrze, ze w ogole jest to forum i ten watek. To takie wazne, aby regularnie dawac upust tym wszystkim negatywnym emocjom, ktore w nas siedza, szczegolnie w tak trudnej losowej sytuacji. Mowilysmy juz o tym kilkakrotnie i bede sie moze powtarzala. Trzeba koniecznie wyrzucac to z siebie, bo inaczej pewnego dnia mozesz stwierdzic, ze dalej nie dasz rady, bo balagan wewnetrznych uczuc i emocji bedzie tak przytlaczajacy i naprawde nie bedzie wiadomo od czego zaczac, by sobie pomoc. Dlatego regularnie trzeba otwierac ten zaworek emocji, odgruzowywac i oczyszczac z nich wnetrze az przestana meczyc.
Coz moge dodac do Twojej historii...Przypadki takich chorob sa tak rzadkie, ze jak juz sie zdarzaja, to wtedy nawet najdluzsze doswiadczenie wydawaloby sie nawet najlepszego lekarza moze zupelnie zawiesc. To straszne dla dotknietych tym dzieci i rodzicow, ale diagnoza naprawde jest najczesciej wielkim zaskoczeniem i szokiem nie tylko dla nich, ale wlasnie dla lekarzy, ktorzy wczesniej odprawiali z kwitkiem twierdzac, ze jest to znow kolejny banalny przypadek jakiejs nieistotnej przypadlosci i przewrazliwionych rodzicow. Jak bys porozmawiala z innymi rodzicami na Waszej onkologii pewnie wiekszosc tez Ci opisze podobne poczatki. Nikt nawet w swych najwiekszych koszmarach sennych nie podejrzewa czegos takiego u dziecka, lekarze i tym podobni wychodza zawsze z zalozenia najlzejszej przypadlosci i dopiero gdy ich poczatkowa diagnoza okazuje sie bledna zaczynaja w swych poszukiwaniach przyczyn i zlotego srodka zataczac coraz to szersze kregi, aby uwzglednic coraz to powazniejsze choroby, az wreszcie metoda prob i bledow trafiaja. Nie wiem czy to tylko przejaw wygodnictwa, spychologii, konowalstwa, polaczenie ich wszystkich czy moze jeszcze cos innego. Az chcialoby sie powiedziec, ze wszyscy jestesmy tylko ludzmi, niestety. Tez uwazam, ze to niedopuszczalne i sie oburzam, ze nie daje sie posluchu matce, ktora przeciez ciagle przebywajac z maluchem zna kazdy jego najmniejszy objaw i niezawodny instynkt jej podpowiada, ze to nie zwiastuje nic dobrego. Tak mi wlasnie powiedziala kiedys pewna madra pani chirurg dziecieca, podczas gdy my mielismy juz za soba cala ta gehenne poczatkow i nie pozostaje nic innego tylko przytaknac. Nie zmieniloby to koncowej diagnozy, ale odjelo troche cierpienia dziecku i stresow rodzicom. A to i tak bardzo duzo w tej podlej chorobie. Tylko, ze tacy odpowiedzialni, madrzy i wrazliwi na potrzeby swoich pacjentow specjalisci to w przeludnionej populacji lekarzy naprawde rzadkosc.
Trzymaj sie kochana, przychodz tu po sile, tu jest tyle wspanialych kobiet matek, z ktorych kazda na pewno troszke Ci ze swojej uzyczy, jak bedziesz potrzebowala! Dobrze, ze jestescie, dziewczyny! Milej niedzieli dla Was wszystkich!
Coz moge dodac do Twojej historii...Przypadki takich chorob sa tak rzadkie, ze jak juz sie zdarzaja, to wtedy nawet najdluzsze doswiadczenie wydawaloby sie nawet najlepszego lekarza moze zupelnie zawiesc. To straszne dla dotknietych tym dzieci i rodzicow, ale diagnoza naprawde jest najczesciej wielkim zaskoczeniem i szokiem nie tylko dla nich, ale wlasnie dla lekarzy, ktorzy wczesniej odprawiali z kwitkiem twierdzac, ze jest to znow kolejny banalny przypadek jakiejs nieistotnej przypadlosci i przewrazliwionych rodzicow. Jak bys porozmawiala z innymi rodzicami na Waszej onkologii pewnie wiekszosc tez Ci opisze podobne poczatki. Nikt nawet w swych najwiekszych koszmarach sennych nie podejrzewa czegos takiego u dziecka, lekarze i tym podobni wychodza zawsze z zalozenia najlzejszej przypadlosci i dopiero gdy ich poczatkowa diagnoza okazuje sie bledna zaczynaja w swych poszukiwaniach przyczyn i zlotego srodka zataczac coraz to szersze kregi, aby uwzglednic coraz to powazniejsze choroby, az wreszcie metoda prob i bledow trafiaja. Nie wiem czy to tylko przejaw wygodnictwa, spychologii, konowalstwa, polaczenie ich wszystkich czy moze jeszcze cos innego. Az chcialoby sie powiedziec, ze wszyscy jestesmy tylko ludzmi, niestety. Tez uwazam, ze to niedopuszczalne i sie oburzam, ze nie daje sie posluchu matce, ktora przeciez ciagle przebywajac z maluchem zna kazdy jego najmniejszy objaw i niezawodny instynkt jej podpowiada, ze to nie zwiastuje nic dobrego. Tak mi wlasnie powiedziala kiedys pewna madra pani chirurg dziecieca, podczas gdy my mielismy juz za soba cala ta gehenne poczatkow i nie pozostaje nic innego tylko przytaknac. Nie zmieniloby to koncowej diagnozy, ale odjelo troche cierpienia dziecku i stresow rodzicom. A to i tak bardzo duzo w tej podlej chorobie. Tylko, ze tacy odpowiedzialni, madrzy i wrazliwi na potrzeby swoich pacjentow specjalisci to w przeludnionej populacji lekarzy naprawde rzadkosc.
Trzymaj sie kochana, przychodz tu po sile, tu jest tyle wspanialych kobiet matek, z ktorych kazda na pewno troszke Ci ze swojej uzyczy, jak bedziesz potrzebowala! Dobrze, ze jestescie, dziewczyny! Milej niedzieli dla Was wszystkich!