Tak jeszcze odnośnie tej Bety- myślę, że każdy ma za sobą jakieś doświadczenia.
Skoro tu wszystkie jesteśmy, to wiadomo, że albo miałyśmy za sobą jakieś nieudane próby, albo staramy się bardzo długo.
I każdy na podstawie własnych doświadczeń podchodzi do kwestii ciąży różnie. Tak samo do kwestii badań.
Może to dlatego, że szybko trafiłam do lekarza.
Myślę, że moja ciąża od początku była skazana na niepowodzenie nie przez zle przyrosty, a przez tarczycę.
I nie neguję absolutnie Bety, natomiast wiem, że ja sama nie chcę jej robić.
znam to aż za dobrze
przed pierwsza ciąża, która i tak skończyła sie poronieniem, nie zdawałam sobie sprawy, ze jestem aż takim czarnowidzem
- i o matko, po tej pierwszej stracie już zawsze z każdej kolejnej ciąży wychodzi NIC, tak jak sie spodziewałam!
A może po prostu wystarczy zmienić nastawienie
pojechać na wakacje, nie myśleć, NIE CHCIEĆ ZA BARDZO
i los sie odmieni!
Również dementuję
Aktualnie siedzę na plaży, zaraz wymieniam męża z maską i rurką, bo teraz moja kolej na snurkowanie.
A co w międzyczasie robię?
Rozprawiam z Wami na temat Bety.
Mąż non stop mówi o tym, że może Włocha przywieziemy. I znowu mu tłumaczę, że no w końcówce okresu to u mnie za wcześnie na owu.
Nie da się odpuścić, jak chcesz.
W takich okolicznościach teraz piszę. I mimo pięknych widoków, dalej myślę, czemu innym się udaje.
Co widzimy dziecko (zwłaszcza małe), to zastanawiamy się, kiedy my swoje zabierzemy na takie wakacje, kiedy my zaczniemy komuś pokazywać świat, Europę. Nieba byśmy przychylili temu małemu człowiekowi, naprawdę miałoby się u nas świetnie.