reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

🍁 We wrześniu dwie kreseczki ⏸, wysikają wszystkie wątkowe laseczki! 🍂

Twoje "przykro mi" nie załatwi sprawy? Chodzbym nie wiem jak chcialabys być ok., to nic z tego bo zwyczajnie"nie jesteś na moim miejscu!"
Czy ty naprawdę myślisz, że kobieta która zachodzi w ciążę a potem ją traci potrafi cieszyć się z tej ciąży?!
Było życie i nie ma życia. To ogromne poczucie pustki! Strachu o kolejne ciążę.
Cały proces poronienia jest mocno sponiewierający kobietę. Wypływa z ciebie pęcherzyk, czujesz ogromny ból, często jest zabieg. W późniejszym czasie kobiety muszą rodzic martwe dziecko!
Potem masz starania wstrzymane na kilka miesięcy.
Niejednokrotnie komplikacje.
Mniejsze szanse na utrzymanie kolejnej ciąży.
Myślisz, że cieszę się, że byłam w 2 ciążach a nie mam dziecka? Myślisz, że cieszy mnie przeżycie dnia mojego porodu? To już zostanie na zawsze w głowie i sercu osób, które poroniły. 💔
 
reklama
Myślałam, że to nie kółko wzajemnej adoracji bawcie się dalej, wg mnie to nie to samo , strata u nic kompetltnie brak
No to nie to samo ale jakoś ciężko to wartościować i ogłaszać ogólnie co grosze albo lepsze. I ja dalej nie rozumiem o co Tobie chodziło a Ty zamiast wyjaśnić to wzywasz kółka wzajemnej adoracji i sobie idziesz 🤷.

Spójrz w moją stopkę, nigdy w życiu nie byłam w ciąży a trochę przeżyć już mam na koncie związanych ze staraniami.
 
Czy ty naprawdę myślisz, że kobieta która zachodzi w ciążę a potem ją traci potrafi cieszyć się z tej ciąży?!
Było życie i nie ma życia. To ogromne poczucie pustki! Strachu o kolejne ciążę.
Cały proces poronienia jest mocno sponiewierający kobietę. Wypływa z ciebie pęcherzyk, czujesz ogromny ból, często jest zabieg. W późniejszym czasie kobiety muszą rodzic martwe dziecko!
Potem masz starania wstrzymane na kilka miesięcy.
Niejednokrotnie komplikacje.
Mniejsze szanse na utrzymanie kolejnej ciąży.
Myślisz, że cieszę się, że byłam w 2 ciążach a nie mam dziecka? Myślisz, że cieszy mnie przeżycie dnia mojego porodu? To już zostanie na zawsze w głowie i sercu osób, które poroniły. 💔
A ty myślisz , że wg mnie jest fajnie przeżywać taką stagnacje? Ja nikomu bólu nie umniejszam, tylko też sama prosiłam o zrozumienie
 
No to nie to samo ale jakoś ciężko to wartościować i ogłaszać ogólnie co grosze albo lepsze. I ja dalej nie rozumiem o co Tobie chodziło a Ty zamiast wyjaśnić to wzywasz kółka wzajemnej adoracji i sobie idziesz 🤷.

Spójrz w moją stopkę, nigdy w życiu nie byłam w ciąży a trochę przeżyć już mam na koncie związanych ze staraniami.
No i fajnie, niech sobie idzie.
 
Twoje "przykro mi" nie załatwi sprawy? Chodzbym nie wiem jak chcialabys być ok., to nic z tego bo zwyczajnie"nie jesteś na moim miejscu!"
Ty nie jesteś również na moim :) I szczerze.. mam nadzieje, ze nie spotka Cię taka krzywda, jaka mnie spotkała w ostatnich latach w związku z poronieniami.
Powodzenia w staraniach 🍀
 
A ty myślisz , że wg mnie jest fajnie przeżywać taką stagnacje? Ja nikomu bólu nie umniejszam, tylko też sama prosiłam o zrozumienie
Nikt nie mowi, że fajne. Jest wiele osób tutaj, które chciałabym, żeby w końcu zaszły. Ale ty szukasz zrozumienia, a sama nawet nie próbujesz zrozumieć i ciskasz się jak wściekła osa zupełnie bez sensu.
 
reklama
no a ja wsadzę trochę kij w mrowisko jako kobieta, która podczas ponad 2 lat starań nie była w żadnej ciąży.
Ja bym wolała mieć na koncie jakiś biochem, Wiedziałabym, że chociaż mogę zajść. Droga jest taka: ciąża - donoszenie - dziecko. Ja nie wiem, czy mam możliwość znaleźć się na etapie 1.
Oczywiście nie umniejszam w żadne sposób nikomu i uważam, że poronienie to musi być ogromny ból.
I być może jakbym poroniła gadałabym zupełnie inaczej.
Ale teraz tak czuję.
Coś w tym jest .. Ja jak zaszłam w pierwsza ciążę która okazała się biochemem to mój mężu powiedział "raz się udało to i za z chwilę może się znow udać ".. jakas taka iskierka nadziei się zpaliła . No i zaszłam w 4cs po tym biochemie i mam synka. Teraz aktualnie 5cs.

Swoją drogą już miałam pytać kiedyś.. czy któraś z Was zmaga się z "kieszonką" w bliźnie po cc ? Tzw niche, nisza.. różnie to zwią.
 
Do góry