reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wcześniejszy powrót do pracy z urlopu rodzicielskiego

promocja karmienia piersią (która przez wiele kobiet była odbierana jako laktoterror - czyli same z siebie wcale nie chciały kp).
Przeze mnie ta promocja tak była odebrana i cała narracja jest bardzo nie w porządku. Wartościuje metodę karmienia. Jak słyszę argumenty za karmieniem piersią, to większość z nich prowadzi do depresji poporodowej. Większość mówi wyraźnie lub choćby sugeruje, że jeśli ktoś chce dobrze dla dziecka, to robi wszystko, żeby karmić piersią (swoją piersią). Wniosek jest prosty - jeśli tego nie robisz, a zwłaszcza z własnej woli, to nie chcesz dobrze dla dziecka, skoro nie ma nic lepszego niż twoje własne mleko. Tak odbiera to wiele kobiet karmiących mm, a najbardziej żal mi tych, które biorą to naprawdę do siebie i mają pretensje do siebie, że ich piersi nie dały mleka. Ta kampania po raz kolejny podzieliła kobiety i wzbudziła dyskusję nad czymś, nad czym nie powinno być żadnej dyskusji.

Ciekawa jestem czy kiedyś zacznie się publiczna debata na temat metod antykoncepcji. Zakładając spiralę przyczyniasz się do powstawania dziury ozonowej! Łykając tabletki zagrażasz swoim jajnikom, a ewentualne dzieci będą miały o 76% większe ryzyko autyzmu! Wybierając prezerwatywę (...)! I tak dalej.

Dlaczego my ciągle pakujemy do głów kobietom decyzje jakie mają podejmować i dobieramy do tego lekarzy? Rekomendacje co chwilę się zmieniają. Czy paliłaś papierosy podczas kp? Pewnie nie i pewnie dlatego, żeby nie szkodzić dziecku. Podałabyś dziecku chętniej butelkę czy zapaliłabyś papierosa? Pewnie to pierwsze. A tu widzisz, słynne najnowsze badania (których istotnie nie będę kwestionować, bo widzę, że są) mówią że lepiej palić niż dać mleko w proszku. Ja jestem w szoku widząc tę informację, bo to znaczy, że zrobiłam pewnie wiele rzeczy myśląc, że tak będzie najlepiej, bo takie są badania i naprawdę w nie wierzę, a za jakiś czas może się okazać, że to samo zło.
 
reklama
Przeze mnie ta promocja tak była odebrana i cała narracja jest bardzo nie w porządku. Wartościuje metodę karmienia. Jak słyszę argumenty za karmieniem piersią, to większość z nich prowadzi do depresji poporodowej. Większość mówi wyraźnie lub choćby sugeruje, że jeśli ktoś chce dobrze dla dziecka, to robi wszystko, żeby karmić piersią (swoją piersią). Wniosek jest prosty - jeśli tego nie robisz, a zwłaszcza z własnej woli, to nie chcesz dobrze dla dziecka, skoro nie ma nic lepszego niż twoje własne mleko. Tak odbiera to wiele kobiet karmiących mm, a najbardziej żal mi tych, które biorą to naprawdę do siebie i mają pretensje do siebie, że ich piersi nie dały mleka. Ta kampania po raz kolejny podzieliła kobiety i wzbudziła dyskusję nad czymś, nad czym nie powinno być żadnej dyskusji.

Ciekawa jestem czy kiedyś zacznie się publiczna debata na temat metod antykoncepcji. Zakładając spiralę przyczyniasz się do powstawania dziury ozonowej! Łykając tabletki zagrażasz swoim jajnikom, a ewentualne dzieci będą miały o 76% większe ryzyko autyzmu! Wybierając prezerwatywę (...)! I tak dalej.

Dlaczego my ciągle pakujemy do głów kobietom decyzje jakie mają podejmować i dobieramy do tego lekarzy? Rekomendacje co chwilę się zmieniają. Czy paliłaś papierosy podczas kp? Pewnie nie i pewnie dlatego, żeby nie szkodzić dziecku. Podałabyś dziecku chętniej butelkę czy zapaliłabyś papierosa? Pewnie to pierwsze. A tu widzisz, słynne najnowsze badania (których istotnie nie będę kwestionować, bo widzę, że są) mówią że lepiej palić niż dać mleko w proszku. Ja jestem w szoku widząc tę informację, bo to znaczy, że zrobiłam pewnie wiele rzeczy myśląc, że tak będzie najlepiej, bo takie są badania i naprawdę w nie wierzę, a za jakiś czas może się okazać, że to samo zło

No ale taka jest prawda. Idąc do McDonald's też twierdzisz, że burger jest zdrowszy niż sałatka?
To, że on Cię nie zabije, że można go jeść nie zmienia faktu, że składowo jest gorszy. No nic na to nie poradzisz. Tak jak i z masą różnych produktów.

Ja jestem uzależniona od coca-coli, ale nie będę pisać, że to super i lepsze od wody.

I w tych badaniach które wrzuciłam chyba jest akurat tylko sucha wiedza, ale większość tego typu artykułów jednak zachęca do rzucenia palenia więc to nie jest tak, że palmy i karmy piersią. Oczywiście mimo mojego uwielbienia co do KP to ja kiedyś też bym założyła, że MM będzie lepsze - ale jak widać nie, cóż poradzić.

I naprawdę nie chce mi się już dalej toczyć tej dyskusji, po prostu wspominałam o tym na sucho bo na dzień dzisiejszy taki mamy zapis w kodeksie pracy i autorka tego wątku może choć nie musi z niego korzystać, a nie każdy o nim wie.

Dodam jeszcze, że rodząc pierwsze dziecko byłam studentką - na studia chodziłam więc nic na lewo nie ciągnęłam. Nie łapałam się na becikowe, ani rodzinne. Nie miałam ani L4 w ciąży, ani macierzyńskiego, Kosiniakowego czy innego plusa. Przez 2.5 roku byłam z synem i nikogo na kasę nie naciągnęłam (poza jego ojcem i moim ojcem, który płacił alimenty z własnej nieprzymuszonej woli - chyba że to nadal mój brak samodzielności).
 
Ogólnie raczej każdy pracodawca powinien już w ofercie informować, że to jest umowa na zastępstwo. Natomiast przy podpisaniu umowy już na bank to widać. Także trzeba sobie będąc kobieta z planami macierzyńskimi przemyśleć czy jest to dla nas.

Osoba (pracownica najczęściej) która zastępujemy ma prawo wrócić tak naprawdę w dowolnym momencie i musi to zgłosić na 30 dni przed powrotem. Także dana osoba nie zostaje z dnia na dzień bez pracy.

Także to jest jej ryzyko.
Ja wiedziałam że jest umowa na zastępstwo, tylko rozmowa była, że pani w ciąży (2 miesiąc) i wróci nie szybciej niż za 2 lata wróci. Po pół roku wrócił ktoś inny z macierzyńskiego i ja zostałam bez pracy. Bezpośredni przełożony czuł się winny, że mnie namawiał na tą pracę, a wyszło jak wyszło. Prace inna bez problemu znalazłam, ale sytuacja mało komfortowa.
 
Depresji poporodowej można również dostać, gdy się słyszy od doradczyni laktacyjnej, że się ma piersi nienadające się do karmienia a od neonatologa, że mleko z tych piersi dziecku szkodzi i dlatego musi ono leżeć na oddziale pod lampą uv. Depresji poporodowej można również dostać, gdy się słyszy, że jest się wspaniałą mamą, gdy się ma grono krewnych do gotowania i sprzątania, gdy się rodzi, karmi i wychowuje w 100% zgodnie ze swoimi wyborami i swoimi planami. Depresja to choroba. Być może łatwiej na nią zapaść, gdy się nie ma wsparcia otoczenia lub gdy coś idzie niezgodnie z oczekiwaniami. A może słuszniejsze jest spostrzeżenie, że depresja lepiej się maskuje i mniej widoczna, gdy jest się otoczonym wsparciem i żyje według własnych wyobrażeń. W jednym i drugim przypadku trzeba ją leczyć, bo może być chorobą śmiertelną.
 
Ja bardzo chcialam karmic piersia. Na skutek komplikacji okoloporodwych, cc oraz silnego stresu nie bylam w stanie dac corce tyle mleka ile potrzeba. Kiedy trafilysmy na sor z silnymi kolkami, pierwsze co uslyszalam, to zarzuty, iz nie karmie piersia. Kolejno odwiedzilismy mase lekarzy oraz alergologów. Podejrzewano alergie na mleko krowie, co oczywiscie spowodowalo u mnie kolejne poczucie winy, gdy mm corce szkodzilo. Przepisano nam specjalistyczna mieszankę. Finalnie nie mialam pokarmu, a u mnie zdiagnozowano depresje. Nie ukrywam, ze czytajac iz nadal karmienie piersia palacej matki jest lepsze niz mm, cos sie we mnie gotuje, bo sa sytuacje na ktore czlowiek nie ma wplywu. Rozumiem, iz jest to podparte badaniami, jednak caly czas czlowiek mierzy sie z taki porownaniami.
 
Ja bardzo chcialam karmic piersia. Na skutek komplikacji okoloporodwych, cc oraz silnego stresu nie bylam w stanie dac corce tyle mleka ile potrzeba. Kiedy trafilysmy na sor z silnymi kolkami, pierwsze co uslyszalam, to zarzuty, iz nie karmie piersia. Kolejno odwiedzilismy mase lekarzy oraz alergologów. Podejrzewano alergie na mleko krowie, co oczywiscie spowodowalo u mnie kolejne poczucie winy, gdy mm corce szkodzilo. Przepisano nam specjalistyczna mieszankę. Finalnie nie mialam pokarmu, a u mnie zdiagnozowano depresje. Nie ukrywam, ze czytajac iz nadal karmienie piersia palacej matki jest lepsze niz mm, cos sie we mnie gotuje, bo sa sytuacje na ktore czlowiek nie ma wplywu. Rozumiem, iz jest to podparte badaniami, jednak caly czas czlowiek mierzy sie z taki porownaniami.
Oczywiście, że są takie sytuacje i jest ich dużo. Dajesz dziecku to, co jestes w stanie dać najlepszego, ale to jednocześnie nie zaprzecza faktom, że mleko matki jest najlepsze dla dziecka. No życie, nie jesteśmy w stanie zawsze być najlepsze, robić super jedzenie, dbać o wszystko, bo jestesmy ludźmi, nie robotami.

Ja chciałam karmić mm. Karmienie piersią jest dla mnie nie do stolerowania, ale syn wymiotował mi po każdym mm, które mu podalam, a ja już nie chcialam targać go do alergologa, więc przeszlam na laktator, którego serdecznie nie znoszę (zapewne z wzajemnością).

Różne są sytuacje. Jeżeli każda z nich będzie nas dobijać, to daleko nie dojdziemy.
 
Oczywiście, że są takie sytuacje i jest ich dużo. Dajesz dziecku to, co jestes w stanie dać najlepszego, ale to jednocześnie nie zaprzecza faktom, że mleko matki jest najlepsze dla dziecka. No życie, nie jesteśmy w stanie zawsze być najlepsze, robić super jedzenie, dbać o wszystko, bo jestesmy ludźmi, nie robotami.

Ja chciałam karmić mm. Karmienie piersią jest dla mnie nie do stolerowania, ale syn wymiotował mi po każdym mm, które mu podalam, a ja już nie chcialam targać go do alergologa, więc przeszlam na laktator, którego serdecznie nie znoszę (zapewne z wzajemnością).

Różne są sytuacje. Jeżeli każda z nich będzie nas dobijać, to daleko nie dojdziemy.
Tak, pewne tematy trzeba sobie samemu przepracowac w glowie aby nie wpedzac samych siebie w poczucie winy. Pracuję nad tym:)
 
Ja bardzo chcialam karmic piersia. Na skutek komplikacji okoloporodwych, cc oraz silnego stresu nie bylam w stanie dac corce tyle mleka ile potrzeba. Kiedy trafilysmy na sor z silnymi kolkami, pierwsze co uslyszalam, to zarzuty, iz nie karmie piersia. Kolejno odwiedzilismy mase lekarzy oraz alergologów. Podejrzewano alergie na mleko krowie, co oczywiscie spowodowalo u mnie kolejne poczucie winy, gdy mm corce szkodzilo. Przepisano nam specjalistyczna mieszankę. Finalnie nie mialam pokarmu, a u mnie zdiagnozowano depresje. Nie ukrywam, ze czytajac iz nadal karmienie piersia palacej matki jest lepsze niz mm, cos sie we mnie gotuje, bo sa sytuacje na ktore czlowiek nie ma wplywu. Rozumiem, iz jest to podparte badaniami, jednak caly czas czlowiek mierzy sie z taki porownaniami.
Na pocieszenie powiem, że również karmiłam bardzo krótko.Starszy syn mocno leciał z wagi,z tego powodu w szpitalu zostaliśmy po porodzie pięć dni bo w trzeciej dobie lekarz zalecił dokarmianie i zaznaczył, że wypisze nas do domu jak odbije wagowo. Polały się łzy, że jak to ale pani dr pocieszała, że urodził się z wagą ponad 4kg co oznacza, że jego potrzeby będą większe, faktycznie dostawał tego mleka więcej niż norma na daną dobę życia bo płakał. Po wyjściu do domu próbowałam by był tylko na piersi, wytrzymaliśmy tydzień,potem znowu pediatra postawiła mnie do pionu. Dziecko jadło na jeden posiłek z obu piersi i poprawiał butlą. Zaakceptowałam 🙂 Młodszy syn podobnie bo też urodził się duży, jeszcze większy niż brat,z tą różnicą, że w efekcie ciągłego dokarmiania po dwóch tygodniach straciłam pokarm. Cóż było robić, życie. Z tym, że te ciągłe pytania "karmisz?" faktycznie potrafią dać w kość.
 
reklama
Ale czego nie kupujesz? Ktoś zabija ludzkie noworodki dla mleka ich matek? ;)

Absolutnie nie mam nic do weganizmu, ja tylko nieśmiało zaznaczę, że krowich noworodków też nikt nie zabija. Proszę nie powielaj takiej opinii.

A wpadłam tu zobaczyć wątek, bo moja mała pójdzie do żłobka na 10 miesięcy. Jak nam to wyjdzie - zobaczymy, startujemy od października.
 
Do góry