reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wcześniejszy powrót do pracy z urlopu rodzicielskiego

Przecież jesteśmy ssakami, zwierzętami, to jak nasze mleko jest wegańskie?

O jaaaaa, ale kabaret wjechał, ktoś ma wolne krzesło, zrobić komuś popcorn?
 
reklama
Przecież jesteśmy ssakami, zwierzętami, to jak nasze mleko jest wegańskie?

O jaaaaa, ale kabaret wjechał, ktoś ma wolne krzesło, zrobić komuś popcorn?


Moje mleko jest dla moich dzieci.
Mleko krowy dla jej dzieci.

Mleko krowy nie jest wegańskie dla mnie czy mojego dziecka 😉 bo krowa to nie mój gatunek.
 
Ja się cieszę, że jest masa laktatorów na rynku, co nie zmienia tego, że ja z tym laktatorem musze usiąść i zeby zaspokoić aktualne zapotrzebowanie syna, w ciągu pracy wypadają mi 3 sesje po 15-20min każda 🤷‍♀️
Żaden pracodawca nie da mi 3 takich przerw wliczonych w czas pracy.

Więc co tu zmienia kwestia istnienia laktatorów czy cdl i laktobiznesu?
 
Moje mleko jest dla moich dzieci.
Mleko krowy dla jej dzieci.

Mleko krowy nie jest wegańskie dla mnie czy mojego dziecka 😉 bo krowa to nie mój gatunek.
Generalnie mam ogromny podziw dla ludzi, którzy są zupełnie self-sufficient, jeśli tak to się nazywa. Ale to kurde musi być rezygnacja z wielu rzeczy, typu telefon, prąd z sieci, itd. Inaczej to zawsze w jakiś sposób zwierzęta ucierpią przy produkcji naszej żywności. No Olka, mam do Ciebie mnóstwo sympatii, ale nie kupuję związku weganizmu i karmienia piersi :)
 
Generalnie mam ogromny podziw dla ludzi, którzy są zupełnie self-sufficient, jeśli tak to się nazywa. Ale to kurde musi być rezygnacja z wielu rzeczy, typu telefon, prąd z sieci, itd. Inaczej to zawsze w jakiś sposób zwierzęta ucierpią przy produkcji naszej żywności. No Olka, mam do Ciebie mnóstwo sympatii, ale nie kupuję związku weganizmu i karmienia piersi :)

Ale czego nie kupujesz? Ktoś zabija ludzkie noworodki dla mleka ich matek? ;)
 
Ale czego nie kupujesz? Ktoś zabija ludzkie noworodki dla mleka ich matek? ;)
Nie, ale pomyśl ile zwierząt zginęło, żebyś mogła korzystać z prądu, internetu, bieżącej wody, przebywać w szpitalu, znaleźć cdl, ginekologa, itd. Weganizm może być kwestią diety, okej, ale nie ograniczajmy cierpienia zwierząt do tych, które jemy. Oprócz tych, które dają nam swoje mięso i produkty swoich egzystencji, są te, które żyją po to, aby na nich testować różne rzeczy. Zwierzęta tracą życie nie tylko, żeby ktoś mógł je zjeść. Dlatego uważam, że wiązanie swojego weganizmu jako argumentu moralnego jakoby nie zgadzało się na cierpienie zwierząt oraz karmienia piersią, bo nie ma mleka modyfikowanego roślinnego jest jakieś no... Naciągane. Jest masa powodów, które rozumiem i szanuję, ale ten mi się wydaje niespecjalnie mocny. Nadal nie zmienia to faktu, że moim zdaniem można karmić jak się chce i z tego się nie tłumaczyć.
 
Te kilkanaście lat temu też były laktatory, nawet elektryczne ;) I kojarzę rozmowy w pracy, że przydałby się pokój do odciągania pokarmu, bo w WC to tak niespecjalnie higienicznie i być może krępująco.

A czy więcej kobiet kp to raczej nie, właśnie m.in. ze względu na szybkie powroty do pracy. Poza tym na wielu oddziałach noworodkowych królowało dokarmianie glukozą oraz mleko modyfikowane jako recepta na żółtaczkę fizjologiczną, co zaburzało laktację i robiło wokol mleka kobiecego atmosferę, że jest niewystarczające lub wręcz szkodliwe. Dopiero wchodziły standardy Rodzić po Ludzku i promocja karmienia piersią (która przez wiele kobiet była odbierana jako laktoterror - czyli same z siebie wcale nie chciały kp).
 
reklama
Nie, ale pomyśl ile zwierząt zginęło, żebyś mogła korzystać z prądu, internetu, bieżącej wody, przebywać w szpitalu, znaleźć cdl, ginekologa, itd. Weganizm może być kwestią diety, okej, ale nie ograniczajmy cierpienia zwierząt do tych, które jemy. Oprócz tych, które dają nam swoje mięso i produkty swoich egzystencji, są te, które żyją po to, aby na nich testować różne rzeczy. Zwierzęta tracą życie nie tylko, żeby ktoś mógł je zjeść. Dlatego uważam, że wiązanie swojego weganizmu jako argumentu moralnego jakoby nie zgadzało się na cierpienie zwierząt oraz karmienia piersią, bo nie ma mleka modyfikowanego roślinnego jest jakieś no... Naciągane. Jest masa powodów, które rozumiem i szanuję, ale ten mi się wydaje niespecjalnie mocny. Nadal nie zmienia to faktu, że moim zdaniem można karmić jak się chce i z tego się nie tłumaczyć.

Ale ja Ci to podałam jako przykład po prostu - nie ma dobrego mleka modyfikowanego wegańskiego i tyle :) bo stwierdziłaś, że są butelki i inne (nawet szklane, żebyśmy szły tym eko).

Nigdzie nie napisałam czym mój weganizm jest podyktowany, ani czy np. noszę skórzane rzeczy (nie noszę, ale serio to nie temat o tym czy jestem weganka na 100 czy na 90 procent).

I strasznie mnie to bawi w kontekście tego, że jak ktoś karmi modyfikowanym to nie można słowa powiedzieć bo laktoterror ;) i przecież nie mogłam karmić. Ale jak napiszę, że ja nie mogę karmić modyfikowanym bo jest to niezgodne z moim światopoglądem to przesadzam ;) i "co to za wegetarianin co w*ierdala schabowe"
 
Ostatnia edycja:
Do góry